Koj wypada, problemów przybywa

Michał Koj pechowego urazu doznał w niedawnym sparingu z Sandecją Nowy Sącz. Dokładna diagnoza wykazała kontuzję mięśnia dwugłowego, co oznacza, że lewego obrońcę czeka teraz rehabilitacja, a powrót na boisko wchodzi w rachubę najwcześniej za ok. dwa lub trzy tygodnie. Oznacza to, że „Koju” będzie mógł pomóc drużynie najwcześniej w meczach grupy spadkowej. Gdy do wspomnianych informacji dodamy jeszcze fakt, że wciąż pod znakiem zapytania stoi powrót do gry stopera Pawła Bochniewicza, sztab szkoleniowy zabrzan komfortu – jeśli chodzi o wybór defensywnych graczy – nie ma.

Nadzieja w młodym

Nic więc dziwnego, że trenerzy Górnika z niecierpliwością oczekują powrotu do klubu piłkarzy przebywających na zgrupowaniach reprezentacji. Z drużyną trenuje już jeden z nich, czyli Maciej Ambrosiewicz, który zameldował się na Roosevelta i wziął udział w zajęciach. „Ambro” w ostatni czwartek zagrał w meczu z Anglią w ramach rozgrywek Elite League na wyjeździe, który biało-czerwoni wygrali 3:1. Poza nim na boisko wybiegło jeszcze dwóch innych zabrzan – Przemysław Wiśniewski i Adrian Gryszkiewicz. Duet ten, podobnie jak Szymon Żurkowski, wróci do klubu dopiero dziś i wszyscy w Górniku mają nadzieję, że bez jakiegokolwiek szwanku.

Gryszkiewicz jest bowiem obecnie najpoważniejszym kandydatem do gry na lewej obronie pod nieobecność Koja. Zawodnik ten nie zagrał ani minuty w żadnym z trzech pierwszych meczów 2019 roku. Sytuacja zmieniła się w marcu. W derbach z Piastem 19-latek pojawił się na boisku na ostatnie pół godziny gry, a w ostatnim meczu, na wyjeździe z Lechem, Gryszkiewicz grał od początku i zaprezentował się bardzo dobrze.

– Rywalizacja o miejsce w drużynie, w tym konkretnym przypadku, na boku obrony, jest bardzo dobra zarówno dla zespołu, jak i dla mojego rozwoju. Każdy z nas stara się na treningach, by udowodnić swoją przydatność i stawać się coraz lepszym piłkarzem – mówi Adrian Gryszkiewicz.

Uniwersalny nabytek

Co w przypadku, gdyby trener Marcin Brosz postanowił dać młodemu zawodnikowi chwilę wytchnienia? Alternatyw nie ma za wiele, bo tak naprawdę w grę w chodzi tylko jedna, sensowna. Mamy na myśli Borisa Sekulicia. Co prawda od początku swojego pobytu w Zabrzu ten 27-letni piłkarz grywa na prawej obronie, ale sam po przyjściu do Górnika opowiadał nam o swojej uniwersalności. – Przed transferem do Górnika częściej grałem na pozycji środkowego obrońcy, wcześniej przez wiele lat byłem prawym defensorem, ale mam też za sobą występy na lewej stronie.

Jak sam pan widzi, wszystkiego już doświadczyłem i szczerze powiedziawszy dla mnie to żaden problem, gdzie mam zagrać. Zrobię to, co mi powie trener – podkreślał Sekulić. Jego przestawienie na lewą obronę nie byłoby żadnym problemem, bo w kadrze trener Brosz ma innego solidnego prawego defensora, a mianowicie Islandczyka Adama Orna Arnarsona, który był sprowadzany do zabrzańskiego klubu z myślą właśnie o zwiększeniu rywalizacji w defensywie i daniu sztabowi szkoleniowemu kilku opcji do wyboru.

 

Na zdjęciu: Dobry mecz z Lechem w wykonaniu Adriana Gryszkiewicza (z lewej) każe w nim upatrywać pewniaka do gry na lewej obronie w najbliższym czasie.