Kolejka PHL. Ciągle bez zachwytu

Umiejętna gra w przewadze sprawiła, że tyszanie cieszyli się z kompletu punktów.  


Blisko 10 lat czekają hokeiści Zagłębia Sosnowiec na zwycięstwo w Tychach i jeszcze sobie poczekają. Tyszanie zwyciężyli 7:4, ale wynik na pewno nie odzwierciedla wydarzeń na lodzie. Gospodarze umiejętnie grali w przewadze i szybko wykorzystali trzy z pięciu. To właśnie one w głównej mierze sprawiły, że mogli się cieszyć z kompletu punktów.

Nastroje w tyskiej ekipie dalekie są ideału, ale trudno się dziwić, skoro nie takich rezultatów oczekiwano. Porażka z zespołem z Sanoka 4:5 sprawiła, że hokeistów żegnały gwizdy. Pojawiły się one również na początku meczu z Zagłębiem, kiedy to Martin Przygodzki podwyższył na 2:0 dla gości. Odnosimy wrażenie, że tyscy hokeiści przystępują do meczów mało skoncentrowani i stąd nerwowo grają.

Goście w 1. tercji wykorzystali niemal wszystko, co mieli do wykorzystania. Najpierw Andrej Dubinin skonstatował pomyłkę Kamila Lewartowskiego i wpakował krążek do bramki. A potem wspomniany Przygodzki w przewadze strzelił zza zasłony i krążek wpadł obok słupka. Tym razem golkiper niewiele miał do powiedzenia. Potem gra się wyrównała i gospodarze częściej przebywali w tercji rywala. W końcu Denis Sierguszkin zdołał zdobyć kontaktowego gola. Jednak gra gospodarzy daleka była od ideału i nie miała żadnego elementu zaskoczenia.

Gospodarze wyszli na kolejną odsłonę zmobilizowani i szybko wyrównali. Jarosław Rzeszutko znalazł się w boksie kar, ale przebywał w nim zaledwie 18 sek., bowiem Christian Mroczkowski zdobył gola. Jego wyczyn skopiował Michael Cichy gdy Michał Naróg miał odpoczywać na ławie kar. Przebywał na niej zaledwie 22 sek., bo tyski środkowy napastnik na dłużej nie pozwolił. Gdy Denis Sierguszkin podwyższył wynik, wydawało się, że gospodarze opanowali sytuację i kolejne gole będą tylko kwestią czasu. Nic z tego, bo role się odwróciły i goście za sprawą ponownie Przygodzkiego i Jewgienija Nikiforowa doprowadzili do remisu. Gra tyszan w obronie pozostawia wiele do życzenia.

Jednak w ostatniej tercji tyszanie udowodnili, że mają znacznie więcej umiejętności technicznych niż ich rywale. Dwie szybko zdobyte bramki przez Aleksa Szczechurę oraz Radosława Galanta uspokoiły zespół. Grał on znacznie swobodniej i panował nad sytuacją. Wynik ustalił Bartłomiej Jeziorski, który wykorzystał kolejne osłabienie rywala, a Choperia przebywał w boksie kar 13 sek.!

Zwycięstwo GKS-u na pewno ucieszyło kibiców, ale nie wzbudziło większego entuzjazmu, bo gra tylko momentami mogła się podobać, a przecież oczekiwania wobec jednego z faworytów są znacznie większe.

Włodzimierz Sowiński


GKS TYCHY – ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC 7:4 (1:2, 3:2, 3:0)  

0:1 – Dubinin – Choperia (3:52), 0:2 – Przygodzki – Bychawski – Jaśkiewicz (5:54, w przewadze), 1:2 – Sierguszkin – Gościński – Galant (16:47), 2:2 – Mroczkowski – Cichy – Seed (22:13, w przewadze), 3:2 – Cichy – Mroczkowski – Jeziorski (29:13, w przewadze), 4:2 – Sierguszkin – Smirnow (29:44), 4:3 – Przygodzki – Rzeszutko (31:26), 4:4 – Nikiforow – Lundvald (32:25), 5:4 – Szczechura – Bizacki – Seed (46:56), 6:4 – Galant – Wróbel (48:10), 7:4 – Jeziorski – Seed (54:51, w przewadze).  

Sędziowali: Robert Długi i Mateusz Niżnik – Andrzej Nenko i Wiktor Zień. Widzów 1500.

TYCHY: Lewartowski; Seed – Bizacki, Smirnow – Kotlorz (2), Biro – Pociecha, Michałowski; Mroczkowski – Cichy – Szczechura, Wróbel – Fieofanow (6) – Sierguszkin, Gościński – Galant – Jeziorski, Witecki – Ubowski – Marzec. Trener Krzysztof MAJKOWSKI. 

ZAGŁĘBIE: Czernik; Naróg (2) – Syrojeżkin, Jaśkiewicz – Bychawski, Mickiewicz – Choperia (2), Luszniak – Opiłka; Lundvald (2) – Wasiljew – Nikiforow (2), Piotrowicz – Rzeszutko (2) – Przygodzki, Nahunko – T. Kozłowski – Dubinin, Blanik – Sikora – Piotrowski. Trener Grzegorz KLICH.  

Kary: Tychy – 8 min, Zagłębie – 10 min.


GKS KATOWICE – CIARKO STS SANOK 5:4 (3:1, 0:3, 2:0)

1:0 – Eriksson – Lehtonen – Wanacki (0:57), 2:0 – Hudson – Wronka – Pasiut (8:41, 4 na 4), 2:1 – Łyko – Filipek – Mocarski (14:29), 3:1 – Lehtonen – Pasiut – Hudson (17:20, w przewadze), 3:2 – Biały – Henttonen – Hamalainen (32:01, w przewadze), 3:3 – Bukowski – Sawicki (34:20), 3:4 – Filipek – Łyko (39:17), 4:4 – Pasiut – Wronka – Fraszko (43:50), 5:4 – Wronka – Pasiut – Fraszk9o (54:37)


ENERGA TORUŃ – TAURON PODHALE NOWY TARG 4:2 (3:0, 0:2, 1:0)

1:0 – Rodionow – Kogut (11:21), 2:0 – Limma – Karczocha – Syty (12:53), 3:0 – Arrak – Huhdanpaa – Rodionow (15:45), 3:1 – B. Wsół – T. Kapica – Kamieniecki (22:58), 3:2 – Pugołowkin – Szurowski (33:41), 4:2 – Rożkow (42:40).


Na zdjęciu: Christian Mroczkowski wraz z kolegami z ataku sprawił, że tyszanie mogli się cieszyć z wygranej.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus