Kolejka PHL. Miejsce w szeregu

Mistrzowie i wicemistrzowie kraju sprowadzili Energę na ziemię.


To był kiepski weekend dla toruńskiego zespołu. Jeszcze w miniony piątek byli w fotelu lidera. Jednak hokeiści z Katowic i Oświęcimia pokazali mu miejsce w szeregu. Jedni i drudzy wyraźnie górowali nad gospodarzami i odnieśli pewne zwycięstwa.

Trzymają fason

Zespół z Torunia dość nieoczekiwanie został liderem i na własnym lodzie jest niezwykle groźny. Może dlatego dlatego hokeiści GKS-u Katowice z pewną rezerwą wypowiadali się przed wyjazdem na spotkanie z Energą. Jednak obrońcy tytułu mistrzowskiego, po udanych występach w Lidze Mistrzów, trzymają fason w Toruniu. John Murray, co podkreślają jego koledzy z drużyny, od początku prezentuje wysoką formę i w Toruniu znów w kilku sytuacjach błysnął refleksem i popisał się świetnymi interwencjami. GKS jest odpowiednio zbalansowany i stąd też potrafi zmieniać rytm gry. Wszystkie formacje potrafią grać cierpliwie w tercji rywala, ale, jak tylko zachodzi okazja, wyprowadzić szybką kontrę.

Obie drużyny wystąpiły bez kontuzjowanych napastników: Michała Kalinowskiego oraz Patryka Krężołka, który leczy uszkodzony bark. Tego drugiego w 1. ataku zastąpił Brandon Magge, który szybko znalazł nić porozumienia z Grzegorzem Pasiutem oraz Bartoszem Fraszko. 28-letni Kanadyjczyk zdobył 2 gole, zaś ten drugi na „swoich włościach” zaliczył 3 asysty, choć miał też okazję, by trafić do bramki.

„GieKSa” w swoich poczynaniach była pewna swego i kilka razy zamknęła gospodarzy w ich tercji i wówczas łotewski golkiper Erwins Mustukows miał sporo pracy. Trudno go winić za gole, bo przecież strzały były niezwykle precyzyjne lub krążek przekierowany tuż przed jego nosem.

Miejscowi kibice mogli się czuć zawiedzeni postawą swojego zespołu, ale tylko w części. Toruńscy hokeiści mieli kilka świetnych okazji, ale trafili na „Murarza”, a ponadto goście odpowiednio zneutralizowali ich atuty.

Mocne uderzenie

Hokeiści z Oświęcimia od początku sezonu skrzętnie gromadzą punkty i w Toruniu pojawili się jako niepokonani. I już w 1. tercji udowodnili, że sprawiają solidne wrażenie, grają pomysłowo, a, co najważniejsze, skutecznie. Wyraźnie górowali nad gospodarzami i gole zdobyli w różnych konfiguracjach. Aleks Szczechura uzyskał go w przewadze, Sebastian Kowalówka w komplecie po ładnej kombinacji swoich partnerów z ataku Łukasza Krzemienia i Andrija Denyskina. Kolejne trafienia Krystiana Dziubińskiego w osłabieniu to przede wszystkim dzieło Fina Erika Ahopleto, który przechwycił krążek i pomknął z nim do tercji rywali. A potem oddał go Dziubińskiego, który popisał się efektownym uderzeniem. Owszem, gospodarze próbowali szybkim kontrami zaskoczyć dobrze dysponowanych gospodarzy, ale niewiele zdziałali.

W kolejnej odsłonie tempo akcji nieco spadło, ale goście nadal szukali szansy na podwyższenie rezultatu. Po jednym ze starć przy bandzie pojawiły się problemy. Powstała wyrwa w lodzie, którą służby techniczne próbowały szybko usunąć. Jednak w 31 min sędziowie doszli do wniosku, że mecz zostanie przerwany i oba zespoły udały się do szatni na nieco wcześniej przerwę. A po przerwie goście nadal mieli wszystko pod kontrolą i punktowali rywali niczym wytrawny bokser. Gospodarze próbowali zdobyć chociażby honorowego gola, ale szwedzki golkiper był jak skała.

To był dobry występ gości i zupełnie zneutralizowali gospodarzy. A już we wtorek zaległa potyczka Re-Plast Unia – GKS Katowice!

Niedziela

ENERGA TORUŃ – RE-PLAST UNIA OŚWIĘCIM 0:6 (0:3, 0:1, 0:2)

0:1 – Szczechura – Cichy – Padakin (2:26, w przewadze), 0:2 – S. Kowalówka – Krzemień – Denyskin (6:02), 0:3 – Dziubiński – Ahopelto (13:08, w osłabieniu), 0:4 – Denyskin – Krzemień – P. Noworyta (34:22), 0:5 – Dziubiński – Laakso – Diukow (41:18), 0:6 – S. Kowalówka – Denyskin – Jerofiejews (50:22, w osłabieniu)

Sędziowali: Bartosz Kaczmarek i Mateusz Krzywda – Wojciech Czech i Michał Żak. Widzów 860.

ENERGA: Mustukows; Ignatenko – Jaworski (4), Augstkalns – Zieliński, Gimiński – Ahonen, Kurnicki – Schafer; Jeskanen – Elomaa (2) – Korenczuk, Zając – K. Kalinowski (2) – Syty, Viitanen – Koskinen – M. Kalinowski (2+10), Olszewski – Maćkowski – Wenker. Trener Teemu ELOMO.

UNIA: Lundin; Jerofiejews – Pangełow-Jułdaszew (2), Diukow – Jakobsons (2), P. Noworyta – Bezuszka, Paszek (2) – M. Noworyta; Padakin (2) – Cichy – Szczechura, Da Costa – Dziubiński (2) – Laasko, S. Kowalówka – Krzemień (2) – Denyskin (2), Ahopleto – Wanat – Sołtys (2). Trener Krzysztof MAJKOWSKI.

Kary: Energa – 20 (10 niesport. zach.dla M. Kalinowskiego) min, Unia – 16 min.

Liczby

2.

CZYSTE konto zaliczyli szwedzki golkiper Unii Linus Lundin, broniąc 34 strzały.

6

PUNKTÓW uzbierali zawodnicy z 1. formacji GKS-u, zaś Finowie nie chcieli być gorsi i ustąpili tylko o „oczko”.

28

SEKUND przebywał w boksie kar Filipp Pangełow-Jułdaszew gdy Krysina Dziubiński zdobył 1. gola w osłabieniu. Przy drugim Sebastiana Kowalówki był 11 sek. do końca kary Łukasza Krzemienia.


Na zdjęciu: Krystian Dziubiński i Sebastian Kowalówka mieli powody do radości, bowiem zdobyli po 2 gole.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus


Pozostałe wyniki meczów niedzielnych

Nieoczekiwana strata

Hokeiści Zagłębia sprawili swoim sympatykom przykrą niespodziankę, tracąc ważne punkty z „Szarotkami”. O wszystkim zadecydowała dwa błędy w 1. tercji. Najpierw Filip Wielkiewicz przelobowała Patruka Spesznego i zdobył prowadzenie dla swojego zespołu. A potem błąd Jakuba Witeckiego wykorzystali goście i Fin Aleks Maunula po raz drugi umieścił krążek w siatce. A potem gospodarze poiadali przewagę i mieli wiele okazji, by pokonać Kevin Lindskouga. Szwed obronił 45 strzałów i po raz 1. zachowł „czyste” konto. (ws)

ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC – TAURON PODHALE NOWY TARG 0:3 (0:2, 0:0, 0:1)

0:1 – Wielkiewicz – Neupauer (3:47), 0:2 – Maunula – Worona (19:04), 0:3 – Neupauer – Mrugała (58:48, do pustej).

Sędziowali: Paweł Breske i Sebastian Kryś – Wojciech Moszczyński i Michał Gerne. Widzów 500.

ZAGŁĘBIE: Speszny; Andrejkiw – Michalowski (2), Naróg – Kotlorz, Krawczyk – Choperia, Opiłka (2) – Luszniak; Danyłenko – Bucenko – Nahunko, Witecki – Rzeszutko – Kogut, Sikora – T. Kozłowski – Piotrowicz, Bernacki (2) – Dubinin – Rzekanowski. Trener Gregorz KLICH.

PODHALE: Lindeskoug; Tomasik – Mrugała (2), Maksunen – Zorko (4), Volrab – Jelinek, Czikancew – Aleksandrow; Wielkiewicz – Neupauer – Hvila, Fric – Svitana – Przygodzki, Maunula – Worona – F. Kapica, Kamiński – Słowakiewicz – Worwa (2). Trener Juraj FAITH.

Kary: Zagłębie – 6 min, Podhale – 8 min.


Pierwsza porażka mistrza

Niespodzianka w Sanoku. Mistrz Polski, GKS Katowice, doznał pierwszej porażki w sezonie. Gospodarze zagrali z nadzwyczajną wręcz skutecznością, a John Murray, chyba po raz pierwszy w tym sezonie, nie był ostoją swojego zespołu. Nie powinien wpuścić do siatki krążka po strzale Tamminena, któremu udało się zmieścić gumę w „krótkim” rogu jego bramki. Jak również nie powinien dać się zaskoczyć Valtoli zaraz na początku drugiej odsłony, który ładnie, ale czytelnie uderzył pod poprzeczkę.

Katowiczanie złapali kontakt dzięki trafieniu Fraszki, ale następnie ich szturm dzielnie powstrzymywał Salama. W końcówce trener Jacek Płachta ryzykował i zdejmował z tafli Murraya. Sanoczanie dwukrotnie trafili do pustej bramki i trzy punkty zostały na Podkarpaciu.
(KJ)

MARMA STS CIARKO SANOK – GKS KATOWICE 4:1 (1:0, 1:0, 2:1)

1:0 – Heikkinen – Valtola – Tamminen (12:44, 4 na 4), 2:0 – Valtola – Heikkinen (20:46, w przewadze), 2:1 – Fraszko – Pasiut – Kolusz (45:35, w przewadze), 3:1 – Lahtinen – Ahoniemi (58:56, do pustej), 4:1 – Ahoniemi (59:58, do pustej).

Sędziowali: Robert Długi i Mateusz Niżnik oraz Andrzej Nenko i Jacek Szutta. Widzów 2500.

SANOK: Salama; Valtola – Karlsson, Łysenko – Biłas, Hoeglund – Florczak, Rąpała (2) – Wróbel; Ahoniemi (2) – Lahtinen (2) – Harila (2), Pawlenko – Tamminen – Heikkinen (2), Filipek (2) – Makela – Mocarski, Miccoli – Sienkiewicz – Dobosz. Trener Miika ELOMO.
KATOWICE: Murray; Kolusz – Rompkowski (2), Wanacki – Mikkola, Wajda – Kruczek, Maciś – Musioł; Magee – Pasiut – Fraszko (2), Monto – Smal – Blomqvist, Pulkkinen – Lehtonen (2) – Ciepielewski, Hitosato – Olsson (2) – Bepierszcz. Trener Jacek PŁACHTA.
Kary: Sanok – 12 min, Katowice – 8 min.


Kasperlik pokarał Jastrzębie


Zespół z Jastrzębia-Zdroju, który z Cracovią w historii gry na najwyższym poziomie rozgrywkowym rywalizował najczęściej i potrafił pod Wawelem wygrywać, aż trzy razy w tym spotkaniu obejmował prowadzenie. Ale za pierwszym razem udało mu się utrzymać nieco ponad minutę. Później było dłużej, ale o wszystkim zadecydowała trzecia tercja, w której Cracovia była zdecydowanie lepsza. Ogólnie rzecz biorąc katem JKH GKS-u okazał się były zawodnik tego zespołu, Martin Kasperlik. Napastnik, który cztery poprzednie sezonu spędził w Jastrzębiu i świętował z tym klubem m.in. mistrzostwo Polski, aż trzy razy wpisał się na listę strzelców.
(KuK)

COMARCH Cracovia – JKH GKS Jastrzębie 7:4 (1:2, 2:1, 4:1)

0:1 – Mikyska – Urbanowicz (2:17), 1:1 – Kasperlik – Rac – Sawicki (3:20), 1:2 – Sinegubovs – Mikyska – Kaleinikovas (6:56), 2:2 – Kasperlik – Gula (20:59), 2:3 – Jarosz – Korkiakoski – Ł. Nalewajka (22:59), 3:3 – Sawicki (29:07, w przewadze), 4:3 – Kasperlik (40:11), 5:3 – Raczuk (46:16), 5:4 – Mikyska – Urbanowicz – Szvec (48:34), 6:4 – Csamango – Raczuk (48:55), 7:4 – Kapica – Wronka (58:45, w przewadze).

Sędziowali Przemysław Gabryszak i Patryk Kasprzyk oraz Sławomir Szachniewicz i Grzegorz Dzięciołowski. Widzów 300.

CRACOVIA: Stojanovicz; Kinnunem – Jeżek (2) – Nemec (2) – Husak, Gula – Szaur (2), Kapa – Tynka; Sawicki – Rac – Kasperlik, Kapica – Michalski – Wronka, Csamango – Raczuk – Brynkus, Dziurdzia – Arrak – Sointu. Trener Rudolf ROHACZEK.
JASTRZĘBIE: Balizs; E.H. Jansons – Kamieniew – Horzelwski, Bryk (5+20) – Górny; Szvec – Mikyska – Urbanowicz, Sinegubovs – Freidenfelds – Kaleinikovas, Pelaczyk – Paś – R. Nalewajka, Ł. Nalewajka – Jarosz – Korkiakoski. Trener Robert KALABER.

Kary: Cracovia – 8 min (w tym 2 min. tech), Jastrzębie – 25 min.