Kolejka PHL. Na huśtawce

Tyscy kibice muszą mieć żelazne nerwy, by obserwować poczynania swojego zespołu.


Hokeiści GKS-u Tychy potrafią zaskakiwać i w ciągu jednego meczu zaprezentować kilka wizerunków. Na początku zagubieni, szukający swojego miejsca na tafli; potem przez kilka chwil są paniskami, zaś na zakończenie zachowawczy i marzący, by wreszcie ten mecz się skończył. Tak właśnie było w Sanoku, gdzie tyszanie przegrywali już 0:2, ale ostatecznie zgarnęli komplet punktów. Chwały im to nie przynosi, ale zaliczyli ważne zwycięstwo.

Zespół z Sanoka od zawsze należał do niewygodnych rywali tyszan. Teraz siły obu ekip nie można porównywać, bo przecież przed sezonem jedni mieli wielomocarstwowe plany, zaś drudzy marzyli, by znaleźć się w play offie. Dla sanoczan każde zwycięstwo jest ważnym wydarzeniem, a tyszanie w tym sezonie zawodzą i klubowym włodarzom przynoszą wiele powodów do zmartwień. Na inaugurację sezonu GKS wygrał w Sanoku 2:0, ale na własnym lodzie przegrał 4:5.

W 1. tercji kolejnej potyczki tyszanie zupełnie się nie popisali i przegrywali 0:2, tracąc bramki w 26 sek. meczu i 27 sek. przed syreną. Gospodarze objęli prowadzenie za sprawą Sami Timmonena i nie bez winy był Kamil Lewartowski, bo dał się zaskoczyć niegroźnym strzałem. Przy drugim golu Marcina Białego zastanawiająca była bierna postawa tyszan we własnej strefie. Sanocki napastnik bezkarnie objechał bramkę i miał sporo czasu, by przymierzyć do siatki. Tyszanie grając w osłabieniu mieli okazję w 6 min, gdy Denis Sierguszkin zdecydował się na rajd, ale nie zdołał pokonać bramkarza gospodarzy.

W przerwie między tercjami musiało być głośno w tyskiej szatni, bo zobaczyliśmy drużynę aktywną, skoncentrowaną i z pomysłem na grę. Gospodarze stracili inicjatywę i sprawiali wrażenie nieco zaskoczonych aktywnością tyszan. Zaledwie w 31 sek. sanoczanie stracili dorobek z 1. odsłony.

Najpierw Kamil Wróbel wykorzystał podanie Aleksa Szczechury i zdobył kontaktowego gola. Niewiele później do siatki trafił Bartłomiej Jeziorski, ale sędziowie uznali bramkę dopiero po analizie wideo. Wydawało się, że po 40 min będzie remis, a tymczasem szybka akcja zamorskiego ataku została zakończona uderzeniem Michaela Cichego. Nieco wcześniej, w 36 min, Radosław Sawicki nie wykorzystał dobrej sytuacji do zmiany rezultatu.

W ostatnich 20 minutach było sporo emocji, ale nie doczekaliśmy się goli, choć jedni i drudzy mieli okazje, zwłaszcza w przewadze. Obaj bramkarze jednak stanęli na wysokości zadania i nie pozwolili sobie na stratę gola.

Nie był to olśniewający mecz w wykonaniu tyszan, ale oni ciągle borykają z wieloma problemami pewnie w szatni. Jednak to już ich tajemnica, o której pewnie dowiemy się po czasie. Jak zwykle…


CIARKO STS SANOK – GKS TYCHY 2:3 (2:0, 0:3, 0:0)

1:0 – Tamminen – Sawicki – Mokszancew (00:26), 2:0 – Biały – Bielec (19:33), 2:1 – Wróbel – Szczechura – Seed (28:44), 2:2 – Jeziorski – Żełdakow (29:25), 2:3 – Cichy – Szczechura – Mroczkowski (39:52).

Sędziowali: Krzysztof Kozłowski i Mateusz Krzywda – Rafał Noworyta i Jacek Szutta. Widzów 1600.

CIARKO: Speszny; Jekunen – Pavuk, Olearczyk – Marva, Biłas (2) – Piippo, Łyko – Florczak; Bukowski – Hamalainen – Henttonen, Mokszancew – Tamminen – Sawicki (2), Bialy – Wilusz – Bielec, Mocarski – Filipiak – Strzyżowski. Trener Marek ZIĘTARA.

GKS: Lewartowski; Biro – Pociecha, Seed – Kotlorz, Żełdakow (2) – Smirnow, Bizacki; Jeziorski – Galant – Wróbel, Szczechura – Cichy – Mroczkowski (4), Siergurszkin – Fieofanow – Witecki (2), Krzyżek – Ubowski – Marzec, Gruźla. Trener Krzysztof MAJKOWSKI.

Kary: Ciarko – 6 (2 tech.) min, GKS – 8 min.


Na zdjęciu: Michael Cichy miał powody do radości, bo zdobył zwycięskiego gola.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus


Pozostałe mecze

COMARCH CRACOVIA – ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC 5:2 (1:0, 2:0, 2:2)

1:0 – Nemec – Kapica – Gula (15:32, w przewadze), 2:0 – Ismagiłow – Woroszyło – Jacenko (22:50, w przewadze), 3:0 – Gula – Nemec – Jeżek (33:05, w przewadze), 4:0 – Popiticz – Gula – Brynkus (48:11), 5:0 – Bodrow – Jeżek (49:59), 5:1 – Rzeszutko – Wasiljew (51:27, w podwójnej przewadze), 5:2 – Nahunko (53:31, w przewadze).

ENERGA TORUŃ – RE-PLAST UNIA OŚWIĘCIM 0:4 (0:0, 0:1, 0:3)

0:1 – Dziubiński (23:26), 0:2 – Orłow – Rollin Carlsson (50:06), 0:3 – Dziubiński (51:43), 0:4 – Jerassow – Rollin Carlsson – P. Noworyta (56:19).