Kolejka PHL. Pogrom!

Nawet najwierniejsi tyscy kibice nie mogli uwierzyć w niezwykłą skuteczność swoich ulubieńców. 


Tyszanie w dotychczasowych meczach przegrywali z  Unią 1:4, 2:4, 1:5. Liderzy tabeli mieli problemy covidowe i ulegli w piątek ulegli GKS-owi Katowice 3:4 po dogrywce, natomiast wczoraj trafili na wyjątkowo dobrze usposobiony GKS Tychy i doznali sromotnej porażki. Trudno jest się podnieść po kwarantannie i chorobach. Ostatnio hokeiści Unii stracili 8 bramek 22.01.2016 r. Z kolei we wrześniu tego samego roku przegrali z GKS-em jeszcze wyżej, bo 1:9.  

„Święta wojna” – tak kibice określają spotkania pomiędzy sąsiadami z Tychów i Oświęcimia. Zawsze dostarczały one sporych emocji i spodziewaliśmy się twardej i męskiej gry. I tak było, ale stroną dominującą w 1. odsłonie byli gospodarze. Tyszanie pressingiem nie pozwolili na rozwinięcie skrzydeł rywalom, którzy sporą część spędzili we własnej strefie.

Atakowali sporadycznie, choć w 9 min Andrej Themar znalazł się w dobrej sytuacji, ale Tomas Fuczik był czujny. Gospodarze wyprowadzili szybką kontrę i Bartłomiej Jeziorski z wysokości prawego bulika zaskoczył Clarke Saundersa. Jeszcze kilka razy mocno się zakotłowało pod bramką gości, ale wynik nie uległ zmianie. Gospodarze po pierwszych 20 min pozostawili dobre wrażenie, ale do pełni szczęścia brakowało im jeszcze goli.

To było zaledwie preludium do tego co się działo w 2. tercji. Tyszanie po 30 sek. za sprawą Aleksa Szczechury zdobyli 2. gola i nadal dominowali. Zagubieni goście ograniczali się do obrony i tylko sporadycznie wyjeżdżali z własnej tercji. Natomiast tyszanie rozgrywali krążek i ich akcje były prowadzone z odpowiednim rozmachem. Mieli kilka dobrych okazji, m.in. Szymon Marzec nie skierował krążka do bramki. W 36 min doszło do nieprzyjemniej sytuacji.

Nikołaj Stasienko (195 cm wzrostu) rzucił na bandę niskiego Olafa Bizackiego i ten długo nie mógł się pozbierać. Do boksu zjeżdżał oszołomiony, zaś Stasienko powędrował na ławę kar. Jean Dupuy wykorzystał przewagę, zaś Filip Starzyński podwyższył na 4:0. Tyszanie rozluźnili szyki i goście po uderzeniu Sebastiana Kowalówki zdobyli pierwszego gola. Mimo straty tyszanie imponowali przede wszystkim konsekwencją w grze i dyscypliną taktyczną.

W ostatniej odsłonie między słupkami bramki gościł stanął Robert Kowalówka i po 19 sek. krążek zatrzepotał w siatce po uderzeniu Michaela Cichego. Ten sam zawodnik podwyższył na 6:1, ale kibice domagali się kolejnych goli. I się doczekali kolejnych dwóch. 

To był chyba najlepsze spotkanie tyszan w tym sezonie. Akcje tyszan były prowadzone z dużym rozmachem i swobodą.

Włodzimierz Sowiński        


GKS TYCHY – RE-PLAST UNIA OŚWIĘCIM 8:1 (1:0, 3:1, 4:0) 

1:0 – Jeziorski – Seed (8:54), 2:0 – Szczechura – Mroczkowski – Seed (20:30), 3:0 – Dupuy – Szczechura (36:21, w przewadze), 4:0 – Starzyński – Marzec – Witecki (36:54), 4:1 – S. Kowalówka – Krzemień – Orechin (38:03), 5:1 – Cichy – Szczechura – Dupuy (40:19), 6:1 – Cichy – Mroczkowski – Szczechura (43:10), 7:1 – Mroczkowski – Pociecha – Biro (52:02), 8:1 – Fieofanow (55:18, w przewadze)

Sędziowali: Krzysztof Kozłowski i Robert Długi – Sławomir Szachniewicz i  Wojciech Moszczyński. Widzów 1000.

GKS: Fuczik; Pociecha (2) – Biro, Seed – Bizacki (2), Smirnow (2) – Żełdakow, Korczemkin;  Jeziorski – Galant – Gościński, Mroczkowski – Cichy – Szczechura, Segiuszkin – Fieofanow – Dupuy, Marzec (2) – Starzyński – Witecki. Trener Andrej SIDORENKO.

UNIA: Saunders (40.00. R. Kowalówka); Stasienko (4) – Rogow, Bezuszka – Glenn, M. Noworyta – Orłow, Kusak; Dziubiński – W. Strielcow (2) – A. Strielcow, Da Costa (4) – Carlsson – Themar,, S. Kowalówka – Krzemień (2) – Orechin (2), Paszek – Trndin – Wanat. Trener Tom COOLEN.

Kary: GKS – 8 min, Unia – 16 (2 tech.) min. 


Bez litości

Mistrz Polski nie miał litości dla najsłabszej drużyny PHL, aplikując „Szarotkom” pięć goli, nie ponosząc przy tym żadnych strat własnych. Jastrzębianie aż trzy razy cieszyli się ze zdobycia gola, gdy rywali było mniej na tafli. Dwukrotnie tym „przywilejem” obdarzył zespół JKH Patryk Wsół, po razie Ondrej Volrab (towarzyszył na ławce kar Wsółowi) i Pawieł Jelszański. Trzeba dodać, że gościom w pewnym sensie uratował bramkarz Paweł Bizub. Gdyby nie kilka jego wyśmienitych interwencji, wynik oscylowałby wokół dwucyfrówki!

Bogdan Nather


JKH GKS Jastrzębie – Tauron KH Podhale Nowy Targ 5:0 (2:0, 1:0, 2:0)

1:0 – Kasperlik – Rac – Kalns (7:51, w podwójnej przewadze), 2:0 – Ł. Nalewajka – Rac – Bryk (9:34), 3:0 – Bryk – Rac – Paś (26:09, w przewadze), 4:0 – A. Szewczenko – Horzelski – Razgals (44:36), 5:0 –  A. Szewczenko – Pavlovs – Razgals (49:09, w przewadze),

Sędziowali Michał Baca i Tomasz Radzik oraz Artur Hyliński i Jacek Szutta. Widzów 430.

JKH: Kieler; Górny – Bryk, E. Szewczenko (2) – Kamieniew, Kostek – Bahaleisza (2), Horzelski – Gimiński; Paś – Rac – Kasperlik, Razgals – Pavlovs – A. Szewczenko, Bondaruk – Jarosz – Kalns, Pelaczyk – Ł. Nalewajka – R. Nalewajka. Trener Robert KALABER.

PODHALE: Bizub; Jelszański (2) – Volrab (2), Mrugała (2) – Tomasik, Sulka (2) – P. Wsół (4); Wielkiewicz – K. Bryniczka – B. Wsół, Czwanczikow – Neupauer – Soroka, Bochnak – Słowakiewicz – Worwa (2), Siuty.. Trener Andriej GUSOW.

Kary: JKH – 4 min, Podhale – 14 min.


ENERGA TORUŃ – CIARKO STS SANOK 5:0 (2:0, 1:0, 2:0)

1:0 – M. Kalinowski – Arrak – Kogut (13:22), 2:0 – Dołęga – Zając – Szkrabow (15:26), 3:0 – Korczocha – M. Kalinowski – Kozłow (37:26), 4:0 – Arrak – Zając (57:59). 5:0 – Huhdanpaa – Rodionow (59:33).

Sędziowali: Paweł Breske i Marcin Polak oraz Maciej Byczkowski i Grzegorz Cytawa. Widzów 1047.

TORUŃ: Moelder; Szkrabow – Kuraszow, Jaworski – Szkodienko (2), Rodionow – Kozłow, Kurnicki – Skólmowski; Huhdanpaa – Arrak – Wasjonkin, M. Kalinowski – Korczocha – Kogut, Limma (2) – Rożkow (2) – Syty, Zając (2), Dołęga. Trener Jussi TUPAMAKI.

SANOK: Świderski; Jekunen – Piippo, Wróbel – Marva (2), Biłas – Rąpała, Biały – Florczak (2); Bukowski – Mocarski – Henttonen, Mokszancew (2) – Tamminen – Sawicki, Filipek – Wilusz (2) – Sienkiewicz, Bar – Bielec – Łyko. Trener Miika ELOMO.
Kary: Toruń – 8 min, Sanok – 8 min.


COMARCH CRACOVIA – ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC 10:3 (2:1, 2:0, 6:2)

1:0 – Ismagiłow – Kinnunen – Bodrow (14:08, w przewadze), 2:0 – Jacenko – Csamango (14:59), 2:1 – Rzeszutko – Bernacki – Nahunko (16:11), 3:1 – Ismagiłow – Bodrow (30:48), 4:1 – Ismagiłow – Popiticz – Kinnunen (36:11, w przewadze), 5:1 – Jeżek – Dugin (43:29), 6:1 – Csamango (43:55), 7:1 – Mueller – Nemec (45:35), 8:1 – Szaur – Jacenko (48:11, 4 na 4), 8:2 – Rzeszutko – Krawczyk (55:49), 9:2 – Dugin – Jeżek – Nemec (56:04), 9:3 – Rzeszutko – Nahunko (57:28), 10:3 – Popiticz – Ismagiłow – Kinnunen (59:39).

Sędziowali: Mariusz Smura i Mateusz Krzywda oraz Wojciech Czech i Mateusz Kucharewicz. [Widzów] 350.

CRACOVIA: Pieriewozczikow; Szaur – Gula, Mueller – Dudasz, Kinnunen (2) – Jeżek, Jaracz – Karlsson; Nemec – Dugin (2) – Bezwiński, Ismagiłow (2) – Bodrow – Popiticz, Csamango – Jacenko – Brynkus, Miszczenko (2) – Shirley – Augistyniak. Trener Rudolf ROHACZEK.

ZAGŁĘBIE: Czernik (od 48:11 Kotuła); Syrojeżkin – Naróg, Jaśkiewicz – Choperia, Kasprzyk – Luszniak, Gniewek (2); Baszyrow – Wasiljew – Nikoforow, Bernacki – Rzeszutko – Nahunko, Dubinin – Kozłowski (2) – Sikora (4), Gusiew – Blanik – Kasprzyk. Trener Grzegorz KLICH.

Kary: Cracovia – 8 min, Zagłębie – 10 min (w tym 2 min. tech.).


Na zdjęciu: Bartłomiej Jeziorski otworzył bogate konto bramkowe swojej drużyny.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus