Kolejka PHL. Sędziowie do sezonu nieprzygotowani

Dłużej po dobrym spotkaniu w Jastrzębiu-Zdroju rozmawiano o sędziowskich popisach, aniżeli o kwestiach czysto sportowych.


Dobre, szybkie i męskie widowisko. Tak napisalibyśmy o meczu, który zasłużył na miano hitu kolejki. Mistrz Polski i uczestnik Hokejowej Ligi Mistrzów, JKH GKS Jastrzębie, mierzył się u siebie z liderem rozgrywek po trzech seriach gier, GKS-em Katowice. I wszystko byłoby w najlepszym porządku, gdyby nie dwaj panowie w pasy, o których zwyczajowo mówi się, że są sędziami.

O ile drużyny Jacka Płachty i Roberta Kalabera pokazały dobre przygotowanie do sezonu, o tyle panowie Tomasz Radzik z Krynicy-Zdroju i Paweł Kosidło z Opola – do niedawna ligowiec – zaprezentowali elementarne braki. Dowodów na to było tak wiele, że trudno je zliczyć, dlatego wymienimy tylko niektóre.

Początek spotkania toczył się pod dyktando miejscowych, ale bardzo dobrze radził sobie między słupkami katowickiej bramki John Murray, który udanie interweniował po strzałach m.in. Urbanowicza, Kasperlika i Razgalsa. Goście, schowani na początku spotkania za podwójną gardą, ograniczali się do kontr i po jednej z takich akcji objęli prowadzenie.

Pięknym strzałem popisał się Maciej Kruczek, który wypalił z pełnego zamachu, a krążek odbił się jeszcze od poprzeczki. Od drugiej tercji, a konkretnie od sytuacji na 2:0 dla przyjezdnych, rozpoczął się festiwal błędów sędziowskich. Najpierw sędzia Radzik uznał – po analizie wideo – trafienie Patryka Wronki, który wpadł na Patrika Nechvatala, a krążek sekundę później wtoczył się do siatki. Na dodatek wcześniej arbiter… użył gwizdka.

GKS strzelił tego gola w przewadze 5 na 4, a chwilę wcześniej grał 5 na 3. Co więcej jeden z graczy JKH GKS-u grał bez kija. Tu znów trzeba zwrócić się w kierunku arbitrów, bo sprzęt Łotysza nie złamał się przecież sam, a został uszkodzony w sytuacji, kiedy uderzył w niego gracz Katowic. Najwyraźniej jednak takie zagranie nie kwalifikuje się na karę.

Jastrzębie kontaktowego gola zdobyło za sprawą Frenksa Razgalsa, który wykorzystał świetne podanie Marisa Jassa, wyjechał „sam na sam” i wreszcie znalazł sposób na Murraya. Na początku trzeciej tercji gospodarze sposobili się do szturmu na katowicką bramkę, ale zostali szybko sprowadzeni na ziemię. Ich błąd w ustawieniu wykorzystał Anthon Eriksson i „GieKSa” wróciła na dwubramkowe prowadzenie.

Zniwelował je Kamil Górny, który za bardzo nie wiedział, co ma zrobić z krążkiem. Oddał zatem mocne uderzenie, którym „przestrzelił” golkipera katowickiego, a jego drużyna miała mnóstwo, bo ponad 17 minut czasu na to, aby doprowadzić do wyrównania. Znacznie jednak utrudnił kolegom sprawę Martin Kasperlik, który ostro potraktował Erikssona. Czy to był faul na karę meczu? Nie wydaje się, ale czeski skrzydłowy Jastrzębia odesłany został do szatni, co w pierwszej chwili nakazał mu sędzia.

Następnie jednak gracz JKH został skierowany, przez innego z arbitrów, na ławkę kar, a dopiero po chwili ponownie kazano mu opuścić taflę. Kwadratowe jaja…

Katowiczanie najpierw grali 5 na 3, a później 5 na 4, ale nie podwyższyli prowadzenia. JKH GKS nadal był zatem w grze o dogrywkę, a w samej końcówce pomocną dłoń podali mistrzom Polski rywale. Kruczek i Carl Hudson wylądowali na ławce kar, jastrzębianie wycofali bramkarza, a zatem było 6 na 3, i ostrzeliwali bramkę Murraya, który jednak nie dał się pokonać i tym samym lider rozgrywek zdobył Jastor.

Na koniec warto przytoczyć jeszcze jedną sędziowską ciekawostkę z tego spotkania. Pavlovs wywrócił się bez kontaktu z przeciwnikiem na środku tafli, a sędzia nałożył karę mniejszą na… Jakuba Wanackiego, który znajdował się we własnej tercji obronnej. Gracz Katowic był w totalnym szoku i nie miał pojęcia, za co miałby otrzymać karę. Zebrało się chwilę później sędziowskie „konsylium” i kara dla gracza GKS-u została odwołana.


JKH GKS Jastrzębie – GKS Katowice 2:3 (1:0, 1:1, 1:1)

0:1 – Kruczek – Wronka – Pasiut (12:30), 0:2 – Wronka (28:36, w przewadze), 1:2 – Razgals – Jass (31:14), 1:3 – Eriksson (41:01), 2:3 – Górny – Bryk (42:54).

Sędziowali Paweł Kosidło i Tomasz Radzik oraz Maciej Byczkowski i Michał Gerne.

JASTRZĘBIE: Nechvatal; Bryk – Górny, Bahalejsza – E. Szevczenko, Kamieniew – Jass, Horzelski (2) – Gimiński; A. Szevczenko – Rac – Kasperlik (5+20), Pelaczyk – Mlinarovicz – Urbanowicz, Razgals – Pavlovs – Kalns, Ł. Najewajka – Jarosz (2) – R. Nalewajka (2). Trener Robert KALABER.

KATOWICE: Murray; Wajda – Kruczek (2), Wanacki (2) – Hudson (2), Jakimienko – Rompkowski, Krawczyk – Musioł; Wronka – Pasiut – Fraszko, Krężołek (2) – Lehtonen – Eriksson (2), Michalski – Monto – Bepierszcz, Mularczyk – Smal – Lebek. Trener Jacek PŁACHTA.
Kary: Jastrzębie – 31 min, Katowice – 12 min (w tym 2 min. tech.)


Na zdjęciu: Maciej Kruczek strzelił na Jastorze efektownego gola.

Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus


Wyniki pozostałych meczów kolejki

ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC – ENERGA TORUŃ 5:4 (1:1, 2:1, 1:2, 1:0 po dogr.)

0:1 – K. Kalinwski – Zieliński (12:30), 1:1 – Wasiljew – Nikiforow – Bernacki (18:48), 2:1 – Dubinin – Bernacki (23:53), 3:1 – Nahunko – T. Kozłowki (25:55) 3:2 – K. Kalinowski – Korczocha (39:28, w przewadze), 3:3 – Syty – Jaworski (43:07, w podwójnej przewadze), 3:4 – Lehtimaki (44:23, w przewadze), 4:4 – T. Kozłowski – Nahunko – Bychawski (50:26), 5:4 – Nikiforow (60:43, w podwójnej przewadze).


CIARKO SANOK – RE-PLAST UNIA OŚWIĘCIM 4:2 (2:0, 2:2, 0:0)

1:0 – Bukowski – Henttonen – Strzyżowski (11:22, w przewadze), 2:0 – Bukowski – Sawicki (19:21), 3:0 – Sawicki – Witan (29:14, w przewadze), 3:1 – S. Kowalówka (29:46), 3:2 – Skinnars – Themár – Da Costa (30:56, w przewadze), 4:2 – Bukowski (31:47).


COMARCH CRACOVIA – GKS TYCHY2:0 (0:0, 1:0, 1:0)

1:0 – D. Kapica – Saur – Nemec (20:30), 2:0 – D. Kapica (59:43, do pustej)