Kolejka PHL. Srogi rewanż

Pojedynczym golem wiele się na wyjeździe nie zwojuje i o wygranej trzeba zapomnieć.


Katowiczanie wzięli rewanż za porażkę w Tychach 2:5. Tym razem na własnym lodzie byli zespołem agresywniejszym oraz skuteczniejszym i stąd też w pełni zasłużenie wygrali 4:1. Tym samym dali wyraźny sygnał rywalom, że z GieKSą trzeba się liczyć, bo ona również zgłasza wysokie aspiracje.

Formacje defensywne obu drużyn były mocno osłabione i „sztukowane”. Kamil Paszek, nominalny napastnik, z konieczności musiał wystąpić w parze z Patrykiem Wajdą i wcale nieźle mu to wychodziło. Po przeciwnej stronie młokos Oliwier Kasperek był mocno wspierany przez Michała Kotlorza. Wychodzi na to, że tyski kapitan jest promotorem młodzieży, bo przecież nie tak dawno (choć to już 2 sezony temu) występował w parze z Olafem Bizackim, który teraz jest w orbicie zainteresowania trenerów kadry. Między słupkami stanął Kamil Lewartowski, który zastąpił Johna Murraya. I trudno go winić za stracone gole, bo wszystkie były zdobywane z bliskiej odległości.

Może tempo w I tercji nie było zbyt forsowne, ale wszystkie akcje były konstruowane starannie, zaś jedni i drudzy szukali szansy, by zaskoczyć niekonwencjonalną akcją.

Przed tyszanami otworzyła się szansa na zmianę rezultatu gdy do boksu kar powędrował Jesse Rohtla. W tym momencie na lodzie pojawiła się „firmowa” formacja złożona z graczy zamorskich oraz Filipa Komorskiego, wspierana jednym defensorem. Z impetem atakowali Juraja Szimbocha i w końcu zdobyli inauguracyjnego gola za sprawą Aleksa Szczechury. Gospodarze szybko chcieli odrobić straty, ale na wyrównującą bramkę trzeba było poczekać. Mateusz Gościński próbował wyprowadzić krążek z własnej strefy, ale wyłuskał go Dariusz Wanat, podał do Mikołaja Łopuskiego, zaś całą akcję kolegów sfinalizował płaskim strzałem Filip Starzyński. To był wyraźny sygnał, że gospodarze nie chcieli rezygnować z korzystnego rezultatu.

Po przerwie wyraźnie zwiększyli tempo akcji, zaczęli grać agresywniej i tworzyli groźniejsze sytuacje pod bramka Lewartowskiego. To jednak goście w 26 min mieli szansę na ponowne objęcie prowadzenia. Michael Cichy w ciągu kilku sekund 3 razy próbował umieścić krążek w siatce, ale zakończyło się to niepowodzeniem. W niespełna 2 min później Patryk Krężołek z bliskiej odległości zdobył prowadzenie, a przy trafieniu asystował niezawodny Grzegorz Pasiut. Gdy tyszanie otrzymali karę techniczną za nadmierną ilość zawodników na lodzie, gospodarze ruszyli śmiało do przodu. W końcu Bartosz Fraszko mógł się cieszyć ze zdobycia bramki, zaś tyszanie nie mieli żadnych argumentów, by przynajmniej częściowo zniwelować straty.

Ostatnia odsłona zapowiadała się ciekawie, choć goście straty mieli już spore. Tyszanie rzucili się do ataku i zdecydowanie mniej wagi przywiązywali do gry obronnej. Stad też zostali skarceni i Fraszko popisał się kolejnym trafieniem. Gospodarze skutecznie bronili dostępu do bramki i często blokowali strzały tyszan. Swoją „cegiełkę” do tego zwycięstwa dołożył również Szimboch, którymi swoimi interwencjami działał uspokajająco na kolegów.

To niezwykle cenne zwycięstwo katowiczan, którzy mają trochę zaległości do nadrobienia. Komplet punktów pozostał w „Satelicie” i dodajmy w pełni zasłużenie. Katowiczanie byli szybsi, dokładniejsi i, co najważniejsze, skuteczniejsi. Gdy się strzela na wyjeździe zaledwie bramkę, to trudno marzyć o korzystnym wyniku. Obie drużyny nie mają co rozpamiętywać tej potyczki, bowiem już w niedzielę czekają je trudne starcia. Tyszanie goszczą „Szarotki”, zaś katowiczanie jadą do Oświęcimia.


GKS KATOWICE – GKS TYCHY 4:1 (1:1, 2:0, 1:0)

0:1 – Szczechura – Mroczkowski – Komorski (9:21, w przewadze), 1:1 – Starzyński – Łopuski – Wanat (16:29), 2:1 – Krężołek – Pasiut (27:58), 3:1 – Fraszko – Kruczek – Zieliński (35:31, w przewadze), 4:1 – Fraszko – Pasiut – Krężołek (45:56).

Sędziowali: Paweł Breske i Bartosz Kaczmarek – Rafał Noworyta i Michał Majkut.

KATOWICE: Szimboch; Paszek – Wajda, Zieliński – Andersons, Kruczek (2) – Krawczyk – Kruczek; Stoklasa – Rohtla (2) – Michalski, Łopuski – Starzyński – Wanat, Krężołek – Pasiut – Fraszko, Skrodziuk – Mularczyk – Adamus. Trener Piotr SARNIK.

TYCHY: Lewartowski; Havlik – Ciura , Kasperek – Kotlorz, Seed – Bizacki, Kogut; Gościński – Komorski – Jeziorski, Marzec – Galant – Dupuy (2), Szczechura – Cichy – Mroczkowski, Gruźla – Rzeszutko – Krzyżek, Witecki. Trener Krzysztof MAJKOWSKI.

Kary: Katowice – 4 min., Tychy – 4 (2 tech.) min.

Liczba

31

STRZAŁÓW obronił Szimboch, zaś jego vis-a-vis Lewartowski 25.


Na zdjęciu: Bartosz Fraszko popisał się dwoma trafieniami, zaś jego z ataku Patryk Krężołek dołożył kolejnego. Grzegorz Pasiut, jak przystało na kapitana drużyny i szefa ataku, zaliczył dwie asysty.

Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus


Wyniki pozostałych meczów kolejki

JKH GKS JASTRZĘBIE – RE-PLAST UNIA OŚWIĘCIM 8:10 (3:3, 2:3, 3:4)

1:0 – Klimiczek – Urbanowicz – Hovorka (2:23, w osłabieniu), 2:0 – Sawicki – Rac (5:08), 2:1 – Przygodzki – Trandin – Szerbatow (10:02), 3:1 – Jass – Sołtys – Paś (13:53), 3:2 – Pretnar – Koblar (15:29), 3:3 – Szerbatow (18:59), 4:3 – Rac – Kasperlik – Kostek (21:01), 4:4 – Oriechin – Helenius – Noworyta (22:47), 5:4 – Sawicki – Górny – Marek (26:31), 5:5 – Krzemień – Malicki – Noworyta (30:47), 5:6 – Garszin – Oriechin – Noworyta (32:37), 5:7 –Garszin – Kot (40:56), 6:7 – Kasperlik – Sawicki (45:33), 6:8 – Krzemień – Kalan (49:42, w podwójnej przewadze), 7:8 – Wałęga – Sawicki – Sołtys (53:10), 8:8 – Rac – Górny (56:11), 8:9 – Oriechin – Przygodzki (58:26, w osłabieniu), 8:10 – Glenn (59:37, 5 na 6, do pustej).

COMARCH CRACOVIA – ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC 6:0 (0:0, 3:0, 3:0)
1:0
– Gula – Szaur (24.20, w przewadze), 2:0 – Nejezchleb – Gutwald (27:29), 3:0 – Nemec – Kapica (28:48), 4:0 – Tiala – Kapica – Gutwald (50:14), 5:0 – Franek (52:44), 6:0 – Nejezchleb – Franek (57:10, w przewadze).

KH ENERGA TORUŃ – CIARKO STS SANOK 5:1 (0:0, 2:1, 3:0)

1:0 – Jaworski – Saloranta – Rożkow (22:35), 2:0 – Sierguszkin – Fieofanow – Kozłow (29:17, w przewadze), 2:1 – Witan – Strzyżowski (35:05), 3:1 – Fieofanow – M. Kalinowski (48:21, w osłabieniu), 4:1 – Jaakola – Bondaruk (49:14), 5:1 – Sierguszkin (57:13).