Kolejka PHL. Sztuka wygrywania

To nie by udany weekend dla hokeistów Zagłębia, a zwłaszcza dla bramkarzy.


Katowiczanie oraz oświęcimianie od początku sezonu posiedli sztukę wygrywania. Ich wizyty na sosnowieckim lodowisku zakończyły się łatwymi wygranymi. Zagłębie prezentuje się bojaźliwie i popełnia zbyt dużo prostych błędów, by myśleć o zdobyczach punktowych. Może na nie przyjdzie czas w następnej rundzie.

Umiejętne kontry

Hokeiści GKS-u Katowice, obrońcy tytułu mistrzowskiego, w tym sezonie poza meczem w Sanoku imponują dojrzałą grą. Starcia z Zagłębiem w Sosnowcu wcale nie należały do łatwych, a tymczasem swoją cierpliwością doprowadzili do kolejnego zwycięstwa. A grali bez swojego kapitana, Grzegorza Pasiuta, którego nieobecność była owiana tajemnicą, choć był rozgrzewce.

Gospodarze po słabym występie przeciwko „Szarotkom” tym razem zaprezentowali się z niezłej strony, potrafili wykorzystać dwie przewagi i prowadzili 2:1. Jednak kluczowe znaczenie miały wydarzenia w 35 min. Wówczas w boksie kar przebywało dwóch zawodników gości: Patryk Wajda i Matias Lehtonen. Gospodarze dość długo grali w podwójnej przewadze, ale nie potrafili powiększyć dorobku bramkowego i szybko zostali skontrowani. Najpierw Joona Monto dał GKS-owi prowadzenie, zaś dorobek powiększył ofensywnie grający fiński defensor, Niko Mikkola.

– Niewykorzystanie korzystnej sytuacji to był decydujący moment tego spotkania – mówił trener gospodarzy, [Grzegorz Klich]. – Z takim zespołem, jak GKS, nie można robić dużo kar, które na dodatek wynikały ze złego ustawienia zawodników.

A w kolejnej części dojrzałość obrońców tytułu mistrzowskiego wzięła górę i zdobyli kolejnego gola. W 53 min nie popisał dobrze w sumie grający Dominik Nahunko, który głową uderzył w głowę Lehtonena, otrzymał karę 2+5+20 i powędrował do szatni. Ostatnia odsłona była już pod wyrażna kontrolą katowiczan, którzy w tym sezonie imponują dojrzałą, rozsądną grą.

Zły wybór

Mało przemyślane zachowanie Nahunki zaowocowało dyskwalifikacją na 3 mecze i poważnie osłabiło zespół, bo przecież był ważną postacią 1. formacji, która we wczorajszym meczu została gruntownie zmieniona. Natomiast goście z Oświęcimia wystąpili bez bramkarza nr 1, Linusa Ludina, a jego miejsce między słupkami zajął najmłodszy z braci Kowalówków, Robert. Lundin ma problemy z kolanem. Natomiast w bramce gospodarzy pojawił się Sebastian Lipiński i szybko okazało się, że to był zły wybór szkoleniowców. „Lipa”, były reprezentant młodzieżowej reprezentacji oraz Unii, był ostatnio na Wyspach Brytyjskich. Powrócił i podpisał kontrakt, ale najwyraźniej mecz ze swoim byłym klubem wiele go psychicznie kosztował. Lipiński szybko puścił gola i reagował nerwowo, odbijając krążek przed siebie. Dwóch kolejnych goli również można było uniknąć i w rezultacie opuścił taflę. Przy tej klasie drużyn wynik 0:3 rozstrzygnął losy tej potyczki.

W kolejnych odsłonach emocje już opadły, bowiem goście nie forsowali tempa, ale starali się stale zatrudniać Spesznego. Gospodarze od połowy 2. tercji zaczęli grać śmielej i wreszcie strzelać na bramkę Unii. W końcu Nikita Bucenko zdobył honorowego gola. Zagłębie w obu meczach było wyraźnie słabsze.


ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC – RE-PLAST UNIA OŚWIĘCIM 1:6 (0:3, 1:1, 0:2)

0:1 – Ahopelto – Dziubiński (1:22), 0:2 – Cichy – Padakin (6:40), 0:3 – Ahopelto – Diukow – Laakso (11:51), 0:4 – Krzemień – S. Kowalówka – Da Costa (32:47), 1:4 – Bucenko – Andrejkiw (37:21), 1:5 – Denyskin – Ahopelto (49:08), 1:6 – S. Kowalówka – Wanat (49:32)

Sędziowali: Mateusz Krzywda i Marcin Polak – MateuszKucharewicz i Andrzej Nenko. Widzów 500.

ZAGŁĘBIE: Lipiński (11:51. Speszny); Andrejkiw – Michałowski, Naróg – Kotlorz, Choperia (2) – Krawczyk, Opiłka – Gosztyła; Dubinin (2) – Bucenko – Bernacki (2), Kogut (2) – Rzeszutko – Witecki, Sikora (2) – T. Kozłowski (2) – Piotrowicz, Danyłenko – Kasprzyk – Rzekanowski. Trener Grzegorz KLICH.

UNIA: R. Kowalówka; Jerofiejew – Pangełow-Jułdaszew, Diukow – Jakobsons, P. Noworyta – Bezuszka, Paszek – M. Noworyta; Padakin – Cichy (2) – Szczechura, Ahopelto – Dziubiński (4) – Laakso, S. Kowalówka – Krzemień – Da Costa (2), Denyskin (2) – Wanat – Sołtys. Trener Nik ZUPANCIĆ.

Kary: Zagłębie – 12 min, Unia – 10 min.

Liczby

24

SEKUNDY zaledwie upłynęły między 5. i 6. golem dla Unii.

64

SEKUNDY gospodarze grali w meczu z GKS-em w podwójnej przewadze, ale nie potrafili jej wykorzystać.


Na zdjęciu: Zespół Unii na czele z kapitanem Krystianem Dziubińskim nie zawodzi.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus


Wyniki pozostałych meczów

Frustracja narasta

Jeżeli przegrywa się 5. mecz z rzędu to można się podłamać – a tak właśnie jest w przypadku GKS-u Tychy. Trener Andrej Sidorenko zmienił ustawienie poszczególnych ataków, ale z Cracovią nie przyniosło to efektów. „Pasy” solidnie pracowały na bramki i odniosły pewne zwycięstwo. W III tercji gospodarze przez 117 sek. grali w podwójnej przewadze, bowiem w boksie kar znaleźli się Robert Arrak i Roman Rac, ale byli ślazmazrni i nie stworzyli żadnego zagrożenia. To świadczy o niemocy tyskiej ekipy. Sztab kryzysowy, ten poza klubem, powinien się zebrać w trybie pilnym i podjąć istotne decyzje. Teraz można już mówić o kryzysie i byłoby go czas przerwać! Ba, ale jak to zrobić?!

(sow)

GKS TYCHY – COMARCH CRACOVIA 0:4 (0:2, 0:2, 0:0)

0:1 – Nemec – Arrak (5:50), 0:2 – Rac – Sawicki (15:17, w przewadze), 0:3 – Arrak – Jeżek (27:48), 0:4 – Nemec – Wronka (32:13)

Sędziowali: Patryk Kasprzyk i Krzysztof Kozłowski – Maciej Byczkowski i Grzegorz Cytawa. Widzów 1832.

TYCHY: Fuczik; Kasikinen – Bizacki (2), Pociecha (2) – Ciura, Bagin – Younan, Jaśkiewicz; Sedivy – Komorski (2) – Dupuy, Jeziorski – Galant – Gościński, Mroczkowski – Boivin (2) – Szturc, Ubowski – Starzyński – Marzec, Bukowski. Trener Andrej SIODERNKO.

CRACOVIA: Stojanović; Kinnunen – Jeżek, Nemec – Husak, Gula – Szaur, Kapa – Tynka; Sawicki – Rac (2) – Kasperlik (2), Kapica – Michalski – Wronka, Csamango – Racuk – Brynkus, Dziurdzia, Arrak (2). Trener Rudolf ROHACZEK.

Kary: Tychy – 8 min, Cracovia – 10 (4 tech.) min.


Koszmar w przewagach

Przed meczem z Energą sztab szkoleniowy JKH GKS-u Jastrzębie zapewniał, że wszyscy hokeiści są w pełni sił i gotowi do gry. Tymczasem w kadrze gospodarzy zabrakło reprezentacyjnego obrońcy Arkadiusza Kostka (okazało się, że ma wybity bark) oraz dwóch napastników – Fina Markusa Koriakoskiego i Czecha Jozefa Szveca.

Podopieczni Roberta Kalabera odnieśli dopiero drugie zwycięstwo w bieżących rozgrywkach. Ich zmorą jest gra w przewadze; w tym meczu przez 50 sekund grali w 5 na 3, ale nie oddali nawet strzału! Gra w przewagach to prawdziwy koszmar drużyny z „Jastoru”, w tym sezonie nie zdobyli w tym okresie ani jednej bramki!

Bogdan Nather

JKH GKS JASTRZĘBIE – KH ENERGA TORUŃ 2:1 (1:1, 0:0, 1:0)

1:0 – Kaleinikovas (1:21), 1:1 – Jaworski – K. Kalinowski – M. Kalinowski (11:14, w przewadze), 2:1 – Freidenfelds – Kaleinikovas (47:25).

[Sędziowali] Tomasz Radzik i Mateusz Niżnik oraz Dariusz Pobożniak i Mateusz Kucharewicz. [Widzów] 350.

JASTRZĘBIE:Balizs; Jansons (2) – Viikainen, Kamieniew – E. Szewczenko (2), Bryk – Górny, Horzelski (2); Paś – Mikyska – Urbanowicz, Sinegubovs (2) – Freidenfelds (2) – Kaleinikovas, Pelaczyk – Jarosz (2) – R. Nalewajka (2), Ł. Nalewajka. Trener Robert KALABER.

TORUŃ:Mustukovs; Schafer – Jaworski, Augstkalns (2) – Zieliński (2), Gimiński – Ahonen, Szirokow; Zając – K. Kalinowski (2) – Syty; Viitanen (2) – Koskinen (2) – M. Kalinowski, Jeskanen (6) – Elomaa (2) – Korenczuk, Olszewski – Maćkowski – Wenker. Trener Teemu ELOMO.
Kary: JKH – 14 min, Toruń – 18 min.


Zadecydowała druga tercja

Kibice Unii nie zdążyli się jeszcze wygodnie rozsiąść, a ich ulubieńcy niespodziewanie przegrywali. Harila zaskoczył strzałem z ostrego kąta Roberta Kowalówkę. Dopiero pod koniec pierwszej odsłony Ahopelto wyrównał w przewadze. Druga tercja należała już do miejscowych. Szczechura niemal skopiował wyczyn Harili, a w końcówce miejscowym pomógł Salama. Bramkarz Sanoka zagrał źle, a chwilę później Dziubiński wykorzystał sytuację sam na sam w osłabieniu. Bardzo dobrze w szeregach Unii spisywał się Jerofejevs. Łotewski obrońca tuż przed końcem II tercji zaliczył trzecią asystę w meczu, bo idealnie zagrał krążek Cichemu. W trzeciej odsłonie sanoczanie zdołali jedynie zmniejszyć rozmiary porażki.
(KJ)

RE-PLAST UNIA OŚWIĘCIM – MARMA CIARKO STS SANOK 4:2 (1:1, 3:0, 1:1)

0:1 – Harila – Hoeglund – Florczak (0:44), 1:1 – Ahopelto – Da Costa – Jerofejevs (19:38, w przewadze), 2:1 – Szczechura – Jerofejevs (29:39), 3:1 – Dziubiński (38:30, w osłabieniu), 4:1 – Cichy – Jerofejevs – Denyskin (39:37), 4:2 – Tamminen – Valtola – Heikkinen (49:15, w przewadze).

Sędziowali: Przemysław Gabryszak i Paweł Breske oraz Wojciech Moszczyński i Andrzej Nenko. Widzów 1700.

UNIA: R. Kowalówka; Jerofejevs – Pangiełow-Jułdaszew, Diukow (2) – Jakobsons, P. Noworyta – Bezuszka, Paszek – M. Noworyta (2), Ahopelto – Dziubiński – Laakso (2), S. Kowalówka – Krzemień – Da Costa, Denyskin (2) – Wanat (2) – Sołtys. Trener Nik ZUPANCIĆ.

SANOK: Salama; Valtola – Karlsson, Łysenko (4) – Biłas, Hoeglund – Florczak; Rąpała (2) – Wróbel; Ahoniemi (2) – Lahtinen – Harila (2), Pawlenko – Tamminen (2) – Heikkinen (2), Filipek – Makela (4) – Mocarski, Miccoli, Dobosz. Trener Miika ELOMO.

Kary: Unia – 12 min (2 tech.), Sanok – 18 min.