Kolejka pod napięciem
Po długim oczekiwaniu wreszcie rozpoczyna się ligowe granie. 27. kolejka ekstraklasy to walka o punkty, ale też okazja do udowodnienia o słuszności podejmowanych w klubach decyzji.
Nadzieja umiera ostatnia
Po przejęciu pałeczki od Kazimierza Moskala trener ŁKS-u Wojciech Stawowy (na zdjęciu) próbował zaszczepić swoim podopiecznym trochę optymizmu. – Sytuacja nie jest łatwa, ale nie beznadziejna. Jestem pełen nadziei na utrzymanie, bo widzę potencjał drzemiący w zawodnikach – powiedział.
Trener Stawowy ma prawo do swojej opinii, ale odrobienie 11 punktów do „bezpiecznej” Wisły Kraków będzie dla jego chłopców nie lada wyzwaniem. Szczerze powiedziawszy – misją z gatunku niemożliwych. Jeżeli w łódzkim obozie ma się jeszcze tlić iskierka nadziei, niezbędna będzie wygrana z Górnikiem. Jakakolwiek strata punktów będzie równoznaczna z pogrzebaniem szans na ratunek…
Niebezpieczny balans
W Arce też doszło do zmiany szkoleniowca. Ireneusz Mamrot, przy wsparciu nowego właściciela klubu, ma wyprowadzić żółto-niebieskich na spokojne wody. Zadanie to nie będzie tak trudne jak w przypadku ŁKS-u, lecz nie da się ukryć, że gdynianie balansują na krawędzi przepaści.
Prawdziwym egzaminem dojrzałości będzie dla nich niedzielny mecz w Gdańsku. Czy Christian Maghoma (na zdjęciu) będą w stanie stawić czoło lokalnym rywalom?
Tytuł na horyzoncie?
Legia wydaje się pewnie zmierzać po kolejny tytuł. Jej pewnością siebie mogłaby zachwiać ewentualna porażka w Poznaniu, bo wówczas Lech miałby do odrobienia już „tylko” 6 punktów.
Trener stołecznej jedenastki Aleksandar Vuković (na zdjęciu) wie doskonale, o jaką stawkę toczy się gra, i że jego zespół musi zagrać bardziej odpowiedzialnie niż w pucharowej potyczce z Miedzią Legnica.
Fot. Adam Starszyński/PressFocus