Kolejna próba reprezentacyjna Kamińskiego

W reprezentacji zadebiutował 11 lat temu, ale nigdy w niej nie zaistniał. Teraz Marcin Kamiński wraca do kadry, by spróbować… po raz piąty.


W styczniu „Kamyk” skończył 30 lat, więc jeszcze trochę w piłkę może pokopać. Z Polski środkowy obrońca wyjechał w 2016 roku i udał się do Stuttgartu, którego zawodnikiem był przez 5 kolejnych sezonów. Właściwie to przez 4, bo rozgrywki 2018/19 spędził na wypożyczeniu w Fortunie Duesseldorf.

Sinusoida „Kamyka”

Patrząc na liczbę spotkań, które Kamiński rozegrał za Odrą, nie ma co narzekać. Po transferze z Lecha do Stuttgartu po kilku kolejkach wywalczył sobie miejsce w wyjściowej jedenastce, którego nie oddał do końca sezonu, owocującego awansem VfB do Bundesligi. Wyglądało to dobrze. W niemieckiej elicie także zaczął w „podstawie”, lecz do jego gry było sporo zastrzeżeń. Tyczyły się one głównie tego, co ciągnie się za Polakiem od dawna – jego apatyczności i braku szybkości, które przy intensywnej bundesligowej grze i licznych pojedynkach kosztowały drużynę utracone gole.

Dlatego gdy „Kamykowi” przytrafiła się kontuzja, po jej wyleczeniu stał się rezerwowym. Z tego powodu w kolejnym sezonie udał się na wypożyczenie do odstającej kadrowo Fortuny Duesseldorf, gdzie trzymając przeciętny poziom grał niemalże wszystko. Nikt nie przypuszczał, aby jego drużyna utrzymała się w lidze, ale tak się właśnie stało. Z ligi spadł za to… Stuttgart, a razem z nim poszedł Kamiński, który rozgrywki 2019/20 stracił niemalże całe z powodu kontuzji więzadeł krzyżowych. Doznał jej już w pierwszej kolejce sezonu, kiedy wyszedł w pierwszym składzie.

Renesans śladem Tomaszów

Wyleczył się w końcówce i zdążył wrócić do składu, wywalczając ze „Szwabami” drugi awans. Po nim jednak kompletnie wypadł z orbity, trafił na ławkę, a wiosną na trybuny. W Stuttgarcie wypowiadano się o nim bardzo ciepło, a dyrektor sportowy Sven Mislintat na łamach mediów mówił wprost, że klub nie będzie robił Kamińskiego problemu, gdyby ten chciał zimą odejść.

Polak nie chciał, został, by rywalizować o skład, ale nie udało mu się. Jego kontrakt nie został przedłużony i latem 2021 roku znów trafił do 2. Bundesligi, do spadkowicza Schalke, gdzie nastąpił jego renesans. Nie licząc przerwy na covida, Kamiński gra w Gelsenkirchen wszystko, nawiązując do tradycji zapisanej w klubie przez Tomaszów Wałdocha i Hajtę. Tylko w tym sezonie 30-latek ma również na koncie 2 gole i 2 asysty.

Sparingpartner

Nic dziwnego, że ponownie wrócił temat powołania obrońcy do reprezentacji. Tak to już z nim bywa, że raz na jakiś czas jego nazwisko wynoszone jest na piedestał, selekcjoner zaprasza go na zgrupowanie, a potem… z niego rezygnuje. Kamiński zadebiutował w reprezentacji w 2012 roku, ale od tamtej pory z orłem na piersi zagrał ledwie 7 razy. Szansę 20-latkowi dał Franciszek Smuda, a „Kamyk” był nawet w składzie na Euro, gdzie siedział na ławce rezerwowych. Skończył się czas „Franza”, skończył się Kamiński.

Jednorazową szansę stoper dostał w 2013 roku od Adama Nawałki, który wystawił go w sparingu ze Słowacją i… nie powoływał przez 4 kolejne lata. Kamiński wrócił do reprezentacji w okresie 2017-18, ale zagrał ledwie 1 spotkanie, 8 razy siedząc na ławce. Gdy nadeszły mistrzostwa świata, „Kamyk” nie pojechał do Rosji.

Wrócił dopiero po mundialu, już pod skrzydła Jerzego Brzęczka, rozgrywając 2 mecze sparingowe jesienią 2018 roku. Później w kadrze meczowej znalazł się tylko raz, w eliminacjach do Euro z Macedonią Północną w czerwcu 2019 roku. Spotkanie przesiedział jednak na ławce. Jeśli już w kadrze grał, zawsze były to mecze towarzyskie.

Czy będzie inaczej?

Pytanie brzmi – jak to będzie wyglądało teraz? „Kamyk” młodszy już nie będzie i trudno postrzegać go jako przyszłość reprezentacji. Skoro przez 11 lat nie dostał nawet szansy w meczu o punkty, a w spotkaniach towarzyskich nie przekonywał, to trudno być optymistą. Oczywiście trzeba pochwalić Kamińskiego za to, jak gra w Schalke, bo tam jest absolutnie podstawowym piłkarzem. Nie wiadomo jednak, czy to wystarczy.

Jeśli Polak zaliczyłby trzeci awans do Bundesligi, nie sposób stwierdzić, czy wreszcie prezentowałby poziom godny niemieckiej elity. Bo w tym zawsze leżał jego problem. Kamiński nie nadążał, robił błędy w kryciu, których nie rekompensowała dobrze ułożona lewa noga i elegancja w grze. Słowem – odstawał. Ciekawe, jaki pomysł na niego ma Czesław Michniewicz, bo nie od dziś wiadomo – a co w Niemczech tylko znajduje potwierdzenie – że „Kamyk” najlepiej czuje się jako lewy stoper w formacji z trzema środkowymi obrońcami.


SEZONY KAMIŃSKIEGO W NIEMCZECH

  • 2016/17 Stuttgart 2. Bundesliga 23 mecze* 2021 minut
  • 2017/18 Stuttgart Bundesliga 23 mecze 1129 minut
  • 2018/19 Fortuna Duesseldorf Bundesliga 27 meczów 2430 minut
  • 2019/20 Stuttgart 2. Bundesliga 9 meczów 694 minuty
  • 2020/21 Stuttgart Bundesliga 5 meczów 218 minut
  • 2021/22** Schalke 2. Bundesliga 23 mecze 2070 minut

* W tabeli uwzględniono tylko mecze ligowe
** Wciąż trwa


Na zdjęciu: Nadszedł czas, aby Marcin Kamiński ponownie ubrał dres reprezentacji Polski.
Fot. Adam Starszyński/PressFocus