Kolejna wygrana Stali, kolejny gol Hamulicia!

Drużyna Adama Majewskiego wygrała trzeci mecz z rzędu. Mielczanie przywieźli komplet punktów z Kielc.


Stal jest w tym sezonie bezkompromisowa. Zanotowała tylko jeden remis – najmniej ze wszystkich ekip – a wszelkie porażki odbijała sobie zwycięstwami. Tak było i na inaugurację 13. kolejki, kiedy mielczanie przewyższyli Koronę przede wszystkim w aspekcie skuteczności. Odnieśli 7. wygraną w bieżących rozgrywkach.

Goście prowadzenie objęli już w 5. minucie, a zrobili to w swoim stylu. Krystian Getinger dośrodkował z rzutu wolnego, a w „szesnastce” pojedynek główkowy wygrał Mikołaj Lebedyński. Napastnik nie zdobył jednak bramki, bo… trafił w swojego kolegę z zespołu, Mateusza Matrasa – i to jemu przypisano gola. Chwilę później było już 2:0! Do siatki piłkę wpakował Piotr Wlazło, ale bramka została anulowana, ponieważ pomocnik Stali był na pozycji spalonej. W 17 minucie szansę miał także Sead Hamulić, ale został zatrzymany przez kieleckiego golkipera.

Korona potrzebowała czasu, żeby się otrząsnąć, a najwięcej zagrożenia stwarzała po stałych fragmentach. Najgroźniejszą sytuację miała jednak po kontrataku w 28 minucie, lecz uderzenie Jakuba Łukowskiego obronił Bartosz Mrozek, a dobitka Dalibora Takaca została zablokowana. Kilka minut później mielczanie mieli kupę szczęścia, gdy strzał Kyryło Petrowa został wybity z linii bramkowej, a chwilę po nim o centymetry, strzelając zza „szesnastki”, pomylił się Ronaldo Deaconu. Niewykorzystane sytuacje zemściły się na Koronie. Tuż przed przerwą goście podwyższyli, a pięknym uderzeniem z dystansu popisał się Hamulić. Do szatni Stal schodziła prowadząc 2:0.

W drugiej połowie piłkarze trenera Majewskiego mieli kilka okazji do podwyższenia. Groźny był Fryderyk Gerbowski, który najlepszą szansę miał w 62 minucie. Konrad Forenc fatalnie odbił piłkę pod jego nogi po strzale Hamulicia, ale 19-latek skiksował i kopnął wysoko nad poprzeczką. W 82 minucie z wolnego przymierzył z kolei Maciej Domański, ale zabrakło mu kilkunastu centymetrów do okienka bramki.

Korona największe zagrożenie stwarzała po rzutach rożnych i wszelakich dośrodkowaniach. Zasłużyła na gola honorowego, ale nie potrafiła niczego wykorzystać. Prym w marnowaniu wiódł Adam Frączczak, którego dwie główki nieznacznie minęły mielecką bramkę. Nie pomogło Koronie to, że w 87 minucie czerwoną kartkę za nakładkę zobaczył Matras i w efekcie Stal wygrała 2:0. Goli – po obu stronach – mogło być jednak znacznie więcej.

Korona Kielce – Stal Mielec 0:2 (0:2)

0:1 – Matras, 5 min (głową, asysta Lebedyński), 0:2 – Hamulić, 45+2 min (asysta Flis)

KORONA: Forenc – Danek, Trojak, Petrow, Balić – Deja (66. Kiełb) – Łukowski (70. Podgórski), Sewerzyński (59. Nojszewski), Deaconu, Takac (46. Błanik) – Szykawka (59. Frączczak). Trener: Leszej OJRZYŃSKI.

STAL: Mrozek – Kruk, Matras, Flis – Hiszpański, Ratajczyk (70. Domański), Wlazło, Getinger – Lebedyński, Hamulić (90. Leandro), Gerbowski (72. Wolski). Trener: Adam MAJEWSKI

Sędziował: Wojciech Myć (Lublin). Widzów 7968. Żółte kartki: Forenc, Szykawka, Podgórski, Nojszewski, Balić, Danek – Kruk, Hiszpański. Czerwona kartka: Matras


Fot. Łukasz Sobala / PressFocus