Kolejny horror

GKS Tychy i Unia pozazdrościły parze katowicko-krakowskiej i też zafundowały sobie dogrywkę.


Tyszanie prowadzili 2:0 i 3:1 w szóstym meczu półfinałowym z sąsiadami z Oświecimia, jednak w ostatniej tercji goście odrobili straty i nawet wyszli na prowadzenie. W regulaminowym czasie wszystko zakończyło się remisem. To była kolejna potyczka z serii dreszczowców.

W zespołach były dwie nieobecności. W tyskiej ekipie Oskara Jaśkiewicza zastąpił Emil Bagin, zaś w Unii zabrakło Andrija Denyskina i były drobne przetasowania w pierwszych dwóch atakach. Obie ekipy rozpoczęły spotkanie z dużą rezerwą. Jednak po kilku minutach potyczka nabrała rumieńców, bo Mateusz Gościński pokonał Kevina Lindskouga. Tyski napastnik rodem z Torunia od początku nie stosował taryfy ulgowej. Gdy na lodzie przebywało po 4 zawodników, Bartłomiej Jeziorski, mający za sobą udany sezon, z bliskiej odległości podwyższył na 2:0. W poprzednim meczu już taki rezultat notowaliśmy… Goście starali się zniwelować straty. Michael Cichy mógł zaskoczyć Tomasza Fuczika, ale ten był przygotowany na to zaskakujące uderzenie. Tercja dla tyszan, ale do rozstrzygnięcia było daleko.

Na początku II tercji wysiłek gości został nagrodzony w 27 min. Szybka akcja Aleksandra Jerofiejewsa i Dariusza Wanata została sfinalizowana przez Tammiego Laakso, a Fuczik nie miał nic do powiedzenia. Gdy Łukasz Krzemień powędrował do boksu kar, tyszanie zamknęli rywali w ich trecji. August Nilsson przymierzył z daleka, krążek odbił się po od łyżwy Krystiana Dziubińskiego i wpadł do bramki. Kibice nieco odetchnęli, ale było jeszcze dużo czasu do końca.

Goście mieli jeszcze tercję nadziei, by odwrócić losy tej potyczki. W 44 min Cichy trafił w spojenie słupka z poprzeczką, ale goście nie mogli się pogodzić i poprosili o analizę wideo, jednak wcześniejsza decyzja arbitrów została potwierdzona. Goście nie dawali za wygraną i szukali szansy na zniwelowanie strat. W 47 min gospodarze mieli grać prze 98 sek. w podwójnym w osłabieniu. Po 52 sek. Da Costa zdobył kontaktowego gola. I od tego momentu odnieśliśmy wrażenie, że sędziowie stracili sterowność na wydarzeniami na lodzie. Goście podczas gry 4 na 3 po efektownym uderzeniu z daleka Filippa Pangiełowa-Jułdaszewa wyrównali. Na tym jednak nie koniec emocji, bowiem w kolejnej przewadze Dziubiński z bliskiej odległości skierował krążek do siatki. A potem gospodarze rzucili się do odrabiania strat i mieli przewagę za kare techniczną. Po 68 sek. przewagi Komorski wyrównał na 4:4 i rozgorzała niesłychana walka. Na 16 sek. przed końcem była druga kara techniczna dla Unii za nadmierną ilość zawodników na lodzie. Jednak o wszystkim miała zadecydować dogrywka, która bardzo szybko przyniosła rozstrzygnięcie po strzale niezawodnego „Komory”.


GKS TYCHY – TAURON RE-PLAST UNIA OŚWIĘCIM 5:4 (2:0, 1:1, 1:3, 1:0) po dogrywce

1:0 – Gościński – Nilsson – Younan (6:19), 2:0 – Jeziorski – Kaskinen (11:34, 4 na 4), 2:1 – Laakso – Wanat – Jerofiejews (26:27), 3:1 – Nilsson – Szturc (30:03, w przewadze), 3:2 – Da Costa – Padakin – Cichy (47:19, w podwójnej przewadze), 3;3 – Pangiełow-Jułdaszew – Da Costa (49:55, w podwójnej przewadze), 3:4 – Dziubiński – Laakso (51:19, w przewadze), 4:4 – Komorski – Jeziorski – Dupuy (55:35, w przewadze), 5:4 – Komorski – Mroczkowski (62:13).

Sędziowali: Paweł Kosidło i Marcin Polak – Sławomir Szachniewicz i Wojciech Mszczyński. Widzów 3000.

GKS: Fuczik; Pociecha – Kaskinen, Nilsson (2) – Younan, Bagin – Bizacki, Ciura (2); Szturc – Komorski (2) – Sedivy, Dupuy (2) – Boivin – Mroczkowski (2), Marzec – Starzyński (4) – Gościński, Jeziorski – Galant – Juhola, Ubowski. Trener Andrej SIDORENKO.

UNIA: Lindskoug; Jerofiejews – Diukow, Jakobsons (2) – Pangiełow-Jułdaszew (2), P. Noworyta – Bezuszka, Paszek – M. Noworyta; Padakin (2) – Dziubiński (2) – Da Costa, Szczechura – Cichy – Ahopelto, S. Kowalówka – Krzemień (2) – Sołtys, Prusak – Wanat – Laakso. Trener Nik ZUPANCIĆ.

Kary: GKS – 14 min, Unia – 14 (4 tech.) min.


Fot.