Kolejny majstersztyk po gliwicku?

Piast w poprzednim sezonie miał szanse na srebrny medal, a skończył z brązowym. Teraz stawką ostatniego meczu będą europejskie puchary. W razie porażki pozytywów w tym sezonie i tak będzie więcej niż negatywów.


Niedzielny mecz przy Okrzei z Wisłą Kraków zapowiada się frapująco. Nie tylko z powodu powrotu na trybuny kibiców. Stawka meczu w Gliwicach po raz kolejny w historii będzie bardzo duża. W przeszłości gliwiczanie u siebie musieli wygrać by uniknąć spadku (mecz z Niecieczą przyp. red.) i by zostać mistrzem kraju (mecz z Lechem). Teraz zwycięstwo na 99% da Piastowi czwarte miejsce w ligowej tabeli, które oznaczać będzie grę w europejskich pucharach.

Jest więc o co walczyć, bo za grą w Europie idą dodatkowe pieniądze i prestiż. Wydaje się więc, że stracenie takiej szansy będzie ogromnym rozczarowaniem i negatywnie wpłynie na ocenę tego sezonu. Naszym zdaniem nie do końca.

Byli na ligowym zakręcie

To nie żadna propaganda sukcesu, ale stwierdzenie faktów. Liga to długookresowe rozgrywki, dlatego oceniając cały sezon trzeba spojrzeć na jego początek i na sytuację Piasta w ligowej tabeli. Gra w europejskich pucharach, zmiany w drużynie i brak skuteczności mocno odbiły się na wynikach gliwiczan w Ekstraklasie. Wystarczy spojrzeć na tabelę.

Do listopada z Okrzei okupowała dół ligowej tabeli, przez kilak tygodni była ostatnia. Jeśli ktoś wtedy myślał o grze w europejskich pucharach… uznany zostałby raczej za szaleńca lub osobę potrzebującą urlopu. Nieszczęścia sypały się na gliwiczan z niemal każdej strony – kontuzja Jakuba Świerczoka, porażająca nieskuteczność, koronawirus w niemal całej drużynie… Piast musiał przejść przez czyściec, poukładać sobie pewne rzeczy w głowie, a potem wziąć się garść i systematycznie odrabiać straty.

Klucze do sukcesu

Po raz kolejny na wierzch wyszedł kunszt trenera Waldemara Fornalika i jego sztabu. Bez fajerwerków, ale dzięki solidnej pracy u podstaw udało się wycisnąć z drużyny niemal maksimum. Pozwoliło to zanotować długą serię bez porażki, a regularne punktowanie, przy potknięciach rywali dawało coraz wyższą pozycję w tabeli.

Eksperci i analitycy nie mają wątpliwości. Gdyby nie zadyszka z początku sezonu, to Piast rywalizowałaby z Legią o mistrzostwo Polski! Od 22 października 2020 roku gliwiczanie rozegrali 22 mecze, zdobyli w nich 41 punktów i tylko trzy razy przegrali. Gdzie tkwi klucz do tego sukcesu? Przede wszystkim poprawa gry obronnej, mniej błędów. Poza tym lepsza skuteczność i dobra forma w pełni zdrowego Jakuba Świerczoka, który strzelił ok. 40% goli całego zespołu.


Czytaj jeszcze: Wszystko w nogach piłkarzy, ale…

Oczywiście Piastowi nadal przytrafiają się słabsze momenty, jak mecz PP w Gdyni, remisy w Gdańsku i Lubinie, czy porażka z Rakowem, która wcale nie musiała się przytrafić. Gliwiczanie zajmują ostatnie miejsce w całej lidze, jeśli chodzi o średni pokonany dystans w meczu. Nie przeszkadza to jednak w odnoszeniu zwycięstw. Sztab szkoleniowy wie jak ukryć wady a uwypuklić zalety drużyny, jak i poszczególnych piłkarzy.

Minusy nie przesłaniają plusów

Jeśli więc w niedzielę gliwiczanie zapewnią sobie trzeci z rzędu udział w europejskich pucharach będzie to ogromny sukces, biorąc pod uwagę możliwości klubu na tle innych drużyn w Ekstraklasie. Rok temu piłkarze nie ukrywali lekkiego niedosytu z powodu innego „koloru” medalu, ale to uczucie szybko minęło na rzecz pozytywnego wrażenia z uwzględnieniem trudności i kłopotów. Po tym sezonie nie powinno być inaczej, jakkolwiek to się skończy…


Na zdjęciu: Drużyna Piasta w tym sezonie przebyła długą drogę z ligowego dna aż do walki o grę w Europie.

Fot. Rafał Rusek/Pressfocus


Progres Piasta w sezonie 2020/21
  • Październik 2020 – 16 miejsce w tabeli, 1 punkt
  • Grudzień 2020 – 13 miejsce w tabeli, 10 punktów
  • Marzec 2021 – 9 miejsce w tabeli, 27 punktów
  • Maj 2021 – 4 miejsce w tabeli, 42 punkty