„Kolejorz” zastopowany

We Wrocławiu nie czuło się atmosfery meczu, była cisza jak na cmentarzu, co jest „zasługą” wojewody dolnośląskiego Jarosława Obremskiego, który po ekscesach „kibiców” Śląska i Legii zamknął stadion na jeden mecz. Nie będę teraz roztrząsał, czy wysokość kar była adekwatna do występku kibiców, czy wystarczyłoby zamknąć tylko jedną z trybun.

Po kartkowej pauzie do składu Śląska wrócili Krzysztof Mączyński i Michał Chrapek, co dodało jakości drużynie Vitezslava Laviczki. Wprawdzie gospodarze w przekroju całego spotkania byli zespołem lepszym, lecz nie zdołali zaksięgować kompletu punktów. Pośrednio jest to wina rozgrywającego niezłą partię Przemysława Płachety, który w 83 minucie naiwnie sfaulował przed własnym polem karnym Jakuba Modera, a podyktowany rzut wolny po mistrzowsku wykonał Darko Jevtić. Futbolówka mimo rozpaczliwej interwencji Matusza Putnockiego wylądowała w samym „okienku” bramki gospodarzy.

Śląsk tylko zremisował z „Kolejorzem”, lecz przerwał serię zwycięstw drużyny Dariusza Żurawia (pokonała Piasta, Wisłę Płock i ŁKS), a przy okazji przerwał znakomitą passę bramkarza poznaniaków, Mickeya van der Harta. Holender przed przyjazdem do Wrocławia był niepokonany od 429 minut. W pojedynku ze Śląskiem zachował czyste konto przez 25 minut, więc jego rekord wynosi 454 minuty bez straconego gola.

Gospodarze od początku niepokoili van der Harta, w 24 minucie po podaniu Płachety sytuacji sam na sam z bramkarzem Lecha nie wykorzystał Mateusz Cholewiak. Dwie minuty później nie było już apelacji – Dino Sztiglec zagrał na prawe skrzydło do Roberta Picha, który świetnie zacentrował w pole karne rywali. Nabiegający Cholewiak wykorzystał drzemkę Thomasa Rogne i mocnym strzałem pod poprzeczkę z kilku metrów umieścił ją w bramce. W 38 minucie piłkę do siatki posłał Chrapek, lecz otrzymał ją od Płachety będąc na minimalnym spalonym.

Zaraz po przerwie (47 min) gospodarze mogli powiększyć przewagę, lecz Pich zachował się egoistycznie i sam próbował wpisać się na listę strzelców bramek, zamiast podać do Chrapka, który miał przed sobą praktycznie pustą bramkę.

W 62 min goście mieli pierwszą dogodną okazję do zdobycia gola po błędzie Putnockiego. Pedro Tiba trafił jednak w słupek, a spieszący z dobitką Christian Gytkjaer został zablokowany. W 71 min Cholewiak cieszył się ze zdobycia drugiego gola, ale Tomasz Musiał po analizie VAR anulował trafienie napastnika Śląska, dopatrując się spalonego.

 

Śląsk Wrocław – Lech Poznań 1:1 (1:0)

1:0 – Cholewiak, 26 min (asysta Pich), 1:1 – Jevtić, 84 min (wolny).

ŚLĄSK: Putnocky – Dankowski, Puerto, Golla, Sztiglec – Mączyński, Żivulić – Pich (84. Łabojko), Chrapek (76. Gąska), Płacheta (88. Samiec-Talar) – Cholewiak. Trener Vitezslav LAVICZKA. Rezerwowi: Kajzer, Pawelec, Musonda, Bergier, Hołownia, Marković.

LECH: van der Hart – Szatka, Dejewski, Rogne, Kostewycz – Jóźwiak, Tiba (82. Moder), Muhar (72. Tomczyk), Jevtić, Amaral (74. Puchacz) – Gytkjaer. Trener Dariusz ŻURAW. Rezerwowi: Mleczko, Crnomarković, Skrzypczak, Letniowski, Kamiński, Marchwiński.

Sędziował Tomasz Musiał (Kraków) . Mecz bez udziału publiczności. Żółte kartki: Mączyński (8. faul), Samiec-Talar (90. faul) – Tiba (66. faul).
Piłkarz meczu – Mateusz CHOLEWIAK.

Na zdjęciu: Mateusz Cholewiak cieszył się ze zdobycia gola, ale nie zagwarantował on Śląskowi kompletu punktów w meczu z Lechem.

Głos trenerów

Dariusz ŻURAW: – To był dziwny mecz przy pustych trybunach. Zaczęliśmy nieźle 15-20 minut, a później oddaliśmy inicjatywę. To było chyba najsłabsze 25 minut w wykonaniu Lecha, od kiedy jestem jego trenerem. Mieliśmy sporo szczęścia, że w tym okresie straciliśmy tylko jednego gola.

Po przerwie było już lepiej. Punktem zwrotnym była nieuznana bramka dla Śląska, bo zespół uwierzył, że może coś jeszcze zrobić. Udało się i można powiedzieć, że dla nas to jest szczęśliwy remis. Mieliśmy dzisiaj dużo szczęścia.

Vitezslav LAVICZKA: – Zrobiliśmy jeden taktyczny błąd i przeciwnik to wykorzystał. Nie możemy w takiej sytuacji faulować. Napastnik był plecami do naszej bramki i nie można go łapać rękami. Przemek Płacheta teraz płakał w szatni, ale dostał wsparcie.

W trakcie meczu szliśmy do góry. W II połowie mogliśmy zdobyć drugiego gola, ale się nie udało. Szanujemy ten remis, bo Lech ma dobrych piłkarzy. Bardzo dobry mecz rozegrał Mateusz Cholewiak. Strzelił gola, a nawet dwa, tylko ten drugi nie został uznany. Nie widziałem tej sytuacji dokładnie, ale teraz nie ma co dyskutować.

Nie chcę już drugi raz grać takiego meczu. Puste trybuny na spotkaniu ekstraklasy to zła sceneria. Wszystko było słychać, co podpowiadaliśmy z ławki rezerwowych naszej i rywali. Szanuję zawodników, że pomimo braku kibiców potrafili zagrać w pełni skoncentrowani.