Komentarz Sportu. Ile znaczy statystyka?

Usłyszałem w minionym tygodniu ciekawą statystykę wynikającą z danych programu InStat, dla niewtajemniczonych – specjalistycznego analitycznego narzędzia piłkarskiego. Mianowicie, w ścisłej czołówce pierwszoligowych drużyn z największą swobodą operujących w tzw. czwartej strefie boiska, czyli w okolicach pola karnego i bramki przeciwnika, plasują się Bruk-Bet Termalica Nieciecza i GKS Katowice.

Wnioski? Oczywiście – statystyka sobie, a życie – sobie, co dobitnie pokazuje tabela, w której ci kandydaci do awansu zdecydowanie dołują. Te dogłębniejsze zostawiam już licencjonowanym trenerom. Najwyraźniej, umiejętności indywidualne są, ale szwankuje szeroko pojęta organizacja gry, szczególnie w defensywie. Czyli w skrócie –  z tych jednostek nie ma drużyny. Ten, kto myślał, że odejście Jacka Paszulewicza natychmiast podziała na „Gieksę” o(t)rzeźwiająco, musiał wczoraj srogo się zdziwić.

Katowiczanie na tle Puszczy byli do bólu nijacy, tym razem nawet w pojedynczych momentach trudno było te rzekome indywidualne umiejętności dostrzec. W Niecieczy efekt nowej miotły (Marcin Kaczmarek za Jacka Zielińskiego) też trwał tylko kilka dni, skoro po środowym zwycięstwie z Chojniczanką tym razem „Słonie” dostały w łeb z Chrobrym. Trzeba czasu, który ucieka – za nami już jedna trzecia sezonu.