Komentarz „Sportu”. Człowiek z klasą

Jeden z portali – niejako przygotowując się na potwierdzenie informacji, że Lukas Podolski będzie występować w Górniku Zabrze – zamieścił poczet znanych powszechnie piłkarzy, którzy kiedyś grali w polskich klubach.


Tak naprawdę z tego bardzo wąskiego znaczące role odegrało tylko dwóch – Danijel Ljuboja (w Legii) i Milos Krasić (w Lechii Gdańsk). W większości przypadków skończyło się na krótszych czy dłuższych – ale niewiele znaczących – epizodach; czasem wręcz humorystycznych, jak ten z Olegiem Salenką (Rosjanin, król strzelców finałów mistrzostw świata w 1994 roku) w Pogoni Szczecin, gdzie zagrał w sumie… 18 minut, czy z Niemcem Ulim Borowką, który miał taki problem z alkoholem, że nawet na pierwszy trening w Widzewie Łódź pojawił się na silnym kacu. Zagrał 8 razy i tyle go widzieliśmy.

Jaką rolę przyjdzie odegrać w ekstraklasie i oczywiście w Górniku Lukasowi Podolskiemu? Zacznijmy od tego, że to kompletnie inny przypadek niż te wymienione wyżej. Po pierwsze – to nie człowiek, który otarł się o wielki futbol, tylko ktoś, kto wielkość tej dyscypliny tworzył, potwierdzając to mistrzostwem świata w 2014 roku i wieloma innymi osiągnięciami; sam fakt, że zdobył 49 goli w 130 meczach rozegranych w reprezentacji Niemiec w jej świetnych czasach, mówi wszystko. Po drugie, występy w Górniku to nie dorabianie do emerytury lub rozpaczliwa próba załatania chudego budżetu  domowego – bo pewnie jest finansowo ustawiony do czwartego czy piątego pokolenia – tylko dotrzymanie obietnicy złożonej niegdyś swojej sportowej dziecięcej miłości; klubowi z Zabrza właśnie. Po trzecie – może nie mógł już przebierać w ofertach, ale od ręki znalazłoby się parę klubów, gdzie by go przyjęto z otwartymi ramionami i jeszcze za to suto zapłacono.

Tak czy owak pozostaje pytanie, co Górnik będzie miał z tego transferu? Oprócz oczywiście znalezienia się dosłownie na ustach wszystkich interesujących się polską piłką (nie tylko tych w Polsce), oprócz niewątpliwie sympatycznego pijaru i kolejnych kilku-kilkunastu tysięcy widzów, którzy w Zabrzu – choć nie tylko – zechcą oglądać takiego piłkarza z bliska, na żywo. Co w sumie powinno przełożyć się na chudawy budżet Górnika, może wręcz w sposób znaczący.

Zasadniczo więc wspomniane wyżej pytanie można byłoby przeformułować tak: co sportowo na pojawieniu się Podolskiego może zyskać Górnik, od lat głównie tracący wyróżniających się piłkarzy? To, że sam występ u boku takiego piłkarza dla każdego innego będzie mobilizujący, można uznać za „oczywistą oczywistość”. Innymi słowy, będziemy mieli do czynienia ze znaczącym, takim nie do przecenienia, elementem motywacyjnym zdolnym napędzić cały zespół. Banałem jest również, że Podolski był graczem skutecznym, choć nigdy nie grał na pozycji klasycznego snajpera. Trudno więc, by w Zabrzu nie liczono na to, że drużyna zyska z jego strony i takie bramkowe wsparcie.

Fakt, młodzieniaszkiem to on nie jest i pewnie intensywność jego poruszania się po boisku nie będzie nadzwyczajna, ale przecież… Igor Angulo jest rok starszy (1984), a radził sobie w Górniku i w ogóle w polskiej piłce znakomicie. A jak tu porównywać kariery i osiągnięcia Podolskiego i Hiszpana? Właściwie – nie da się…

Już chociażby z tego widać, że wypełnienie przez Lukasa obietnicy to jedno, a drugie to wypełnienie ogromu zadań i oczekiwań, jakie z jego osobą są związane i jakie poniekąd sam na siebie nałożył. Trzeba z góry przyjąć, że wywiązanie się z tego łatwe nie będzie.

Niezależnie od wszystkiego na pewno jednak wiemy i – tak go zapamiętamy – że Podolski to człowiek z ogromną klasą. Pod każdym względem…


Fot. Pressfocus