Komentarz „Sportu”. Dola outsiderów

Przed rozpoczęciem sezonu Widzew na pewno nie był postrzegany jako dostarczyciel punktów. Tymczasem zespół, nad którym pieczę sprawuje Albańczyk (ma też polskie obywatelstwo) Enkeleid Dobi, zamyka ligową tabelę.


To nie jest przypadek, bo oba mecze łodzianie przegrali różnicą trzech goli. Po zimnym prysznicu w Głogowie, szkoleniowiec gości próbował przekonywać, że wynik nie jest odzwierciedleniem boiskowych wydarzeń. Wynik nie odpowiada przebiegowi tego spotkania, drużyna robiła bowiem wszystko, by strzelić chociaż jedną bramkę – powiedział Dobi.

Widać 45-letni trener Widzewa nie zna polskiego porzekadła, że dobrymi chęciami wybrukowane jest piekło. Same starania nie wystarczają, by odnosić sukcesy, potrzeba jest jakość w grze. Dlatego jestem zaskoczony, że stacja telewizyjna z uporem maniaka zakłada transmisje z każdego meczu Widzewa. Komu to ma służyć? Bo na razie spektakle piłkarskie z udziałem tej drużyny są tak atrakcyjne, jak wątpliwej urody kobieta, która nie przyciąga nawet komarów.


Czytaj jeszcze: Twarde lądowanie Widzewa

Nie do pozazdroszczenia jest również sytuacja zespołów z Jastrzębia Zdroju i Nowego Sącza, chociaż przyczyny ich zapaści są różne. Atmosfera panująca w szatniach tych drużyn na pewno nie przypomina festynu, bo dotychczasowe ich starania o zdobycie punktów, przypominały próbę napicia się wody z węża strażackiego.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus