Komentarz „Sportu”. Dwunastu śmiesznych ludzi

W nocy z soboty na niedzielę ogłaszają powstanie Superligi, w nocy z wtorku na środę ogłaszają wycofanie się z tego projektu.


Można do tego dopowiedzieć sobie taką bajeczkę. Otóż zebrało się dwunastu chłopów w eleganckich garniturach, wypili po jednym piwie, przy którym zaczęli sobie opowiadać, że kryzys i pieniędzy mało, bo z tych setek milionów euro i dolarów rzeczywiście trudno wyżyć. Gdzieś w okolicach piątego piwa ktoś rzucił, że ma jednego frajera za wielką wodą, który chce się pokazać – i zarobić – również na Starym Kontynencie, dlatego skłonny jest rzucić tych parę miliardów dolców.

Przy piwie siódmym uznali się za zbawców kulejącego futbolu, przybili sobie piątki i ogłosili światu, że tworzą Superligę i że wszystkich i wszystko – poza sobą – mają tam, gdzie plecy kończą swoją szlachetną nazwę.

Na ogół przy siódmym piwie zaczyna się lewitować, w konsekwencji uznano więc, że czas tę wieść wypuścić w świat. No i niespodzianka. Zamiast hucznych owacji, dostali w łeb od kibiców, od byłych piłkarzy, od polityków, właściwie od wszystkich jak leci. Tym oto sposobem dwunastu gniewnych ludzi stało się dwunastoma śmiesznymi ludźmi. Nie byłby to specjalny problem – świat chociażby za sprawą internetu ujawnia na co dzień potężne pokłady głupoty – gdyby nie to, że tak bezrefleksyjnie zabawili się ważni ludzie w ważnych (najważniejszych) klubach.

Ów brak powagi w podejmowaniu decyzji przejawia się m.in. w rezygnacji z najprostszych działań natury informacyjnej, sondażowej, badawczej – jakkolwiek je nazwiemy. To taki elementarz: zanim ogłosi się jakikolwiek projekt – a rewolucyjny zwłaszcza – warto wiedzieć, jak do niego odniosą się najbardziej zainteresowani, czy go zaakceptują lub odrzucą, a może będą chcieli czasu na zastanowienie. A jeśli mieliby odrzucić, to może lepiej dać sobie od razu spokój. Albo udać się w długą drogę przekonywania, że ten czy inny wybór będzie lepszy niż trwanie przy aktualnie obowiązujących rozwiązaniach.

Efekt jest taki, jaki jest. Sprawa się rypła w ciągu 48 godzin. A owych dwunastu ludzi pokazało, że jakiekolwiek ugadywanie się z nimi jest co najmniej ryzykowne. Nawet przy pierwszym piwie.


Na zdjęciu: Florentino Perez był jednym z pomysłodawców Superligi. Pomysł nie wypalił. Przy okazji szef Superligi jest prezydentem Realu Madryt.

Fot. PressFocus