Komentarz „Sportu”. Jak Bobby Robson


Prezes Bogdan Kłys, trener Brede, a także piłkarze na początku sezonu wyraźnie powiedzieli, że ich celem jest awans do ekstraklasy. Nikt jednak z wymienionych tego nie analizuje – pisze w swoim felietonie Jakub Kubielas po meczach 24. kolejki Fortuna I ligi.




„Kiedy człowiek powiada, że nie chce o czymś mówić, zwykle to znaczy, że nie może myśleć o niczym innym.” – napisał w pomnikowej powieści „Na wschód od Edenu” Amerykanin John Steinbeck, który w 1962 roku został laureatem literackiej nagrody Nobla. Cytat ten pasuje do podejścia, jakie towarzyszy wszystkim tym, którzy w sposób praktyczny związani są z Podbeskidziem. Na pytanie, czy fotel lidera jest bardziej komfortowy po tym, jak Stal Mielec straciła punkty, trener Krzysztof Brede odpowiedział, że nie, bo nadal jest dziesięć meczów do rozegrania. Szczerze mówiąc innej odpowiedzi nie spodziewaliśmy się i każdy szkoleniowiec, będąc na miejscu opiekuna „górali”, powiedziałby to samo.


Prezes Bogdan Kłys, trener Brede, a także piłkarze na początku sezonu wyraźnie powiedzieli, że ich celem jest awans do ekstraklasy. Nikt jednak z wymienionych tego nie analizuje. To tak, jak na mundialu w 1986 roku. Anglicy musieli wygrać z Polską, aby awansować do kolejnej fazy. Ale był jeszcze jeden warunek. Musiała się ułożyć pod nich sytuacja w innych grupach. Trener Bobby Robson nagadał się w szatni i wręcz zmuszał piłkarzy, by myśleli wyłącznie o meczu z Polakami, a nie tym, co może się stać na innych boiskach. Następnie chciał podopiecznym przedstawić analizę rywala. Traf chciał, że skleiły się karty na dużej tablicy. Trener odwrócił je i oczom angielskich piłkarzy ukazały się rozpisane… wszystkie możliwe warianty awansu do 1/8 finału. Któż, kto dobrze życzy Podbeskidziu, nie chciałby przeczytać, co znajduje się za tą oficjalną kartką w notatnikach prezesa i trenera bielskiego zespołu?


Zobacz jeszcze: Czwarta wygrana z rzędu