Komentarz ,,Sportu”. Jest o co grać!

Wtedy wyjdzie wartość trzech najlepszych zespołów ekstraklasy z poprzedniego sezonu. Wielu kibiców patrzyło przede wszystkim na występ mistrz Polski. Jeżeli w starciach z BATE Borysów, co do postawy i gry zespołu prowadzonego przez Waldemara Fornalika nie można było mieć zastrzeżeń, to spotkanie z mistrzem i zdobywcą Pucharu Łotwy wywołało bardzo mieszane uczucia. Dwie frajersko stracone bramki, gra daleka od oczekiwań. Najważniejsze jednak, że udało się wygrać i jest, choć skromna zaliczka. Co z tego, że z utytułowanym i doświadczonym BATE gra była dobra, skoro to Białorusini grają dalej w eliminacjach Ligi Mistrzów? Za efekty artystyczne w futbolu punktów się nie przyznaje.

Martwi na pewno nieporadna gra w defensywie mistrza Polski. Głupio tracone bramki, masa indywidualnych błędów, niepotrzebne faule. Szkoda, że nie udało się utrzymać w zespole Serba Aleksandara Sedlara, który był jednym z liderów obronnej formacji gliwiczan w poprzednim sezonie. Wkrótce dojdzie jednak doświadczony Bartosz Rymaniak, nie powinno być więc źle. W obronie gliwiczanie mają jednak co poprawiać. Pięć meczów w tym sezonie, wliczając w to starcie o Superpuchar Polski Lechią i aż siedem straconych bramek!

Trenerzy po meczu w Gliwicach

Bohaterem meczu z Riga FC był Jorge Felix, który w końcówce zdobył dwie bramki. Jak wielu jego kolegów, tak i on nie rozgrywał w czwartek wieczorem przy Okrzei wielkiego spotkania. Ba, z perspektywy trybun wydawało się, że był jednym z tych, którego trener Fornalik powinien był zmienić. Hiszpan trwał jednak na murawie, którą wcześniej opuścili Gerard Badia czy Joel Valencia, a w końcówce znajdował się w polu karnym niczym rasowy snajper, kierując futbolówkę do siatki. Tutaj akurat wyczucie i intuicja trenera Fornalika. Podobnie, jak przy wejściu na boisko Martina Konczkowskiego, którego gra w końcówce rozruszała niemrawe ataki.

Za tydzień polskie zespoły mają o co grać. W klubowym rankingu UEFA, gdzie jesteśmy na odległym miejscu w połowie trzeciej dziesiątki, liczone są jeszcze udane dla nas sezony 2014/15 i 2015/16, za które nasze kluby zdobywały odpowiednio, 4.750 i 5.550 punktów. Ten pierwszy współczynnik za rok nie będzie już liczony. Jeśli nasze kluby nie będą wygrywały i awansowały, to w tej klubowej rywalizacji obsuniemy się wkrótce jeszcze niżej… Oby tak nie było.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem