Komentarz „Sportu”. Na to trzeba zasłużyć

Gdy w lipcu 2019 roku kibice „Niebieskich” spotkali się na chorzowskim rynku, by dyskutować m.in. o ogłoszonym po trzech z rzędu spadkach bojkocie, delegacja fanatyków GieKSy zrzuciła z estakady deszcz ulotek stylizowanych na nekrologi informujące o śmierci Ruchu.


Jakże przewrotne jest piłkarskie życie – 3,5 roku później GKS zawitał do tegoż Ruchu jako niżej notowany pierwszoligowiec, (częściowo) bojkotowany przez kibiców i przegrał 0:1. Trudno było dziwić się wielkiej radości najbardziej rozpoznawalnych twarzy czasu odbudowy 14-krotnego mistrza: prezesa Seweryna Siemianowskiego, wiceprezesa Marcina Stokłosy, członka rady nadzorczej Marka Godzińskiego.

Działając w innych realiach finansowych, startując z tak trudnego położenia, zbudowali drużynę, która pokonała zamożniejszego sąsiada. Mam taką refleksję, że na wygraną w podobnych derbach trzeba sobie zasłużyć. Nie chodzi tu o piłkarzy, trenerów, ale ogólnie – o społeczność klubu jako taką. Ruch na taką wygraną zasłużył, jest napędzany tak dobrą energią, że aż trudno było wyobrazić sobie, by tak dobry rok mógł zakończyć się przy Cichej porażką w prestiżowym meczu. W Katowicach jest odwrotnie.

O powodach już na naszych łamach sporo było i pewnie jeszcze sporo będzie, ale niech przemówią fakty: kibice GieKSy nie pojawili się przy Cichej, choć pierwszy raz od ponad 20 lat nie miała nic przeciw ani policja, ani wojewoda, ani Ruch, ani PZPN. GieKSa zafundowała to samej sobie – taki jest dziś obraz jej rzeczywistości. W sobotni wieczór jedni mieli kolejne powody do radości, drudzy – kolejne do frustracji. Normalny dzień w biurze.


Fot. Marcin Bulanda / PressFocus