Komentarz „Sportu”. Nagonka na Michniewicza

Mistrzostwa w Katarze jeszcze się nie zaczęły, a już słyszałem, że tym, który ma zastąpić Czesława Michniewicza w roli selekcjonera reprezentacji Polski jest czy będzie Marek Papszun. Ile w tym wszystkim jest czy było prawdy, to przekonamy się już w najbliższym czasie, może i pewnie w najbliższych dniach.


Mundial w Doha trwał, byłem tam na miejscu, za nami był remis z Meksykiem i wygrana z Arabią Saudyjską, a część niektórych dziennikarzy chodziła i gadała, że „Michniewicza i tak wypie…”. Potem była afera z żurnalistami w tle i tym co i selekcjoner powiedział czy czego nie powiedział – jak dobrze że mnie tam nie było, że mogłem sycić oko wspaniałym futbolem na kapitalnych stadionach, zaliczając po dwa mecze na dzień.

W końcu mecz Francja – Polska w 1/8. Schodzimy do mix zony, gdzie odbywają się rozmowy z piłkarzami, a tu już wiadomość, że Michniewicza nie ma, że jego los został postanowiony. Mamy dwa dni po mundialu, a wszystko dalej kręci się wokół tego tematu, sztucznie jak dla mnie nakręcanego.

Nikt nie dyskutuje o trendach, co nowego dało się zaobserwować na mundialu w Katarze, nad czym należy pracować i co zmieniać. To nudne i wymaga jakiegoś intelektualnego wysiłku, może się słabo kliknąć. Media czy ich znaczna część skupiają się raczej na tęczowych opaskach, na 30 milionowej premii, na ostrej wymianie zdań rzecznika kadry Jakuba Kwiatkowskiego z selekcjonerem.

Nie żebym był wielkim obrońcą obecnego trenera reprezentacji, ale przecież broni się wynikami. Awans do mundialu, utrzymanie miejsca w Dywizji A Ligi Narodów, awans z grupy na mistrzostwach świata. Że styl nie ten? Za styl w futbolu się nie ocenia, to raczej domena innych dyscyplin, jak na przykład łyżwiarstwa figurowego. Jasne, wiele rzeczy do poprawy, jak lepsze wykorzystanie potencjału ofensywnego naszych zawodników. O tym można i należy rozmawiać, ale ciągłe dokopywanie Michniewiczowi z wielu stron razi, przynajmniej mnie.

Co osiągniemy kolejną zmianą czy zmianami na trenerskim stołku? Tak będzie zimą co rok? Jaki jest w tym wszystkim sens? Ja nie dopatruję się wielkiego.

Wyrok na obecnego selekcjonera już pewnie zapadł i nie jest on dla niego pozytywny. Znowu będziemy przerabiali lekcję „Paulo Sousa II”, tyle że trenerem będzie Marek Papszun, albo ktoś inny, nieważne. O wszystkim przekonamy się wcześniej niż później. A Michniewicz? Niektórzy za jakiś czas mogą za nim zatęsknić, ale po udanym dla siebie 2022 roku pewnie nie będzie miał problemów ze znalezieniem pracy i to niekoniecznie nawet na naszym podwórku.


Fot. Rafał Oleksiewicz / PressFocus