Komentarz „Sportu”. Najważniejsze są punkty

 

Na razie dla wszystkich rywali są dostarczycielem punktów, a w obecnych eliminacjach mistrzostw Europy gorszy bilans od nich ma tylko San Marino, które też nie zdobyło jeszcze punktu, a bilans bramkowy ma 0:28 przy 1:21 Łotwy, której bramki strzeże świetnie znany z naszej ligi Pavels Steinbors. Gdyby nie on, to bałtycka reprezentacja przebiła by pewnie słabeusza z Półwyspu Apenińskiego…

Są jednak małe ukłucia niepokoju. W pamięci mamy przecież pierwszy mecz z Łotyszami, który wygraliśmy wprawdzie w marcu 2:0, ale gole Polacy zdobywali dopiero w końcówce. Kto wie, jak wtedy by było, gdyby szarża Vladislavsa Gutkovskisa z początku meczu i jego strzał na bramkę nie został zatrzymany przez Wojciecha Szczęsnego? Nie było to dobre spotkanie naszej reprezentacji, ale najważniejsze były punkty.

A lato tego roku i dwumecz mistrza Polski Piasta z mistrzem Łotwy Riga FC? O tej konfrontacji w Lidze Europy wszyscy nie tylko w Gliwicach chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Niechciani w Polsce zawodnicy z Łotwy, których teraz sporo jest w kadrze na mecz z naszymi + Kamil Biliński załatwili sprawę awansu na swoją korzyść. Oczywiście, nie ma co klubu porównywać do narodowej kadry, ale przestroga jest. Mówi też o tym znakomicie znający realia pracy w bałtyckich krajach, na Litwie czy Łotwie trener Marek Zub.

Jak będzie teraz? Najlepiej, żeby było tak, jak w meczach, które z Łotyszami toczyli ostatnio Słoweńcy i Austriacy czyli nasi bezpośredni przeciwnicy w walce o awans. Ci pierwsi już po dwóch kwadransach mieli na koncie trzy bramki, żeby triumfować 5:0. Austriakom potrzeba było kwadransa, żeby zdobyć dwa gole, a ostatecznie nastrzelać Steinborsowi aż pół tuzina goli. Nam tyle bramek nie jest potrzebne, choć oczywiście wygrać efektownie nie byłoby źle.

Najważniejsze są jednak punkty i teraz i w kolejnym meczu w niedzielę w Warszawie z Macedonią Północną.