Komentarz „Sportu”. Palec między drzwi

Wyjdźmy od tweetu Zbigniewa Bońka, który można było przeczytać niemal natychmiast po zakończeniu meczu ze Szwecją: „Dziękuję wszystkim. Za rok następna wielka impreza, zróbcie wszystko, żeby na niej być”.


Ta wielka impreza to oczywiście finały mistrzostw świata w Katarze. Dla przypomnienia – eliminacje do nich zaczęliśmy w marcu tak sobie, od remisu 3:3 z Węgrami, zwycięstwa 3:0 nad Andorą i porażki z Anglią 1:2. Roiło się nam 6 albo nawet 7 punktów, mamy 4 i duże kłopoty, również będące następstwem występu na Euro 2020.

Te kłopoty mają wymiar mentalny, kadrowy, wizerunkowy, dyplomatyczny, pewnie i finansowy. Każdy z tych elementów nadawałby się do obszernej analizy, przy czym – gdyby trzeba było rozwinąć wątek dyplomatyczny – podpowiedziałbym, że chodzi o to, co zrobić (i jak) z Paulo Sousą, którego Boniek niebawem, już 18 sierpnia, kiedy odbędzie się zjazd sprawozdawczo-wyborczy PZPN, zostawi w spadku swojemu następcy. I zostawi w takim terminie, że nic, tylko za głowę się łapać – już w pierwszej dekadzie września czekają nas trzy mecze o punkty w rywalizacji o Katar: 2 września z Albanią, 5 września z San Marino i 8 września z Anglią. Powiedzmy sobie od razu, że w każdych okolicznościach o 9 punktów będzie bardzo trudno, niezależnie od tego, czy starać się będziemy o nie z Sousą, czy bez niego; w każdym razie odbywać się to będzie z wszystkimi ciężarami, których nabawiliśmy się w trakcie Euro, czyli mentalnymi, kadrowymi itd.

I trudno uciec od tego, że 15 listopada – w ostatnim meczu eliminacji MŚ 2022 – zmierzymy się z Węgrami. Oni też odpadli z Euro już po pierwszej fazie, ale nie tylko nie złapali tych wszystkich obciążeń, z którymi my się borykamy, lecz dali sobie trzy pozytywne impulsy, które w eliminacjach mogą ich napędzić; i w ogóle – mogą ich napędzić na kolejne lata. Te impulsy to mecze zwłaszcza z Francją (1:1) i Niemcami (2:2), ale też i z Portugalią (choć przegrany 0:3). Sobie i swoim kibicom dostarczyli wielu radości i powodów do dumy, mają zatem zysk mentalny, kadrowy, wizerunkowy, dyplomatyczny. Pewnie i finansowy…

Czyli – przeciwstawnie do naszych zawodników, których ktoś będzie musiał szybko podnieść na ciele i duchu, by tweet Bońka o grze w Katarze, mógł się zmaterializować.

Czy ma ich podnosić Sousa? Sytuacja jest skomplikowana, oczywiście z przyczyn dyplomatycznych. Boniek zmiany nie dokona, a czy dokona jej jego następca? Na 2 tygodnie przed wspomnianymi meczami eliminacji MŚ?



Czytam tu i ówdzie, że Sousa to bardzo dobry trener, tylko że przyszedł za późno ze swoimi wizjami i nie zdążył ich do końca wdrożyć, zwłaszcza w grze obronnej. I w ogóle – powinien zostać. Patrząc na tę defensywną katastrofę – nie tylko w finałach Euro – człowiek mierzy się z rozlicznymi rozterkami. Generalnie więc wizje trzeba mieć w nosie, jeśli one do niczego nie prowadzą. Wizje dobrze mieć, jeśli są wykonawcy odpowiednio do ich realizacji przygotowani. My najwyraźniej ich nie mamy…

Cała ta sytuacja kojarzy się z palcem wepchanym między drzwi. I cokolwiek zrobimy, może zaboleć. Trudno zresztą nie mieć obaw, że zaboli na pewno. Tak tylko dla przypomnienia: do Kataru pojedzie zwycięzca grupy, a zespół z 2. miejsca będzie się bił w barażach. Rozpędzona Anglia, rozpędzający się Węgrzy, zawsze hardzi Albańczycy… A my smutni, zdołowani, unurzani w gierki, których następstwem są nogi splątane…


Fot. Marcin Karczewski / PressFocus