Komentarz ,,Sportu”. Piękna historia

Wielu fanów pisało, że ta historia, to gotowy scenariusz filmowy. Wcale nie gorszą opowieść zafundował Michał Świerczewski. Gdy kilka lat temu przejął klub z Limanowskiego nie tylko ekstraklasa była czymś bardzo odległym, ale także i pierwsza liga. Wiara, ambicja, pomysł i zaangażowanie wcieliły w życie zasadę, że „niemożliwe nie istnieje”. Raków pokonywał kolejne przeszkody, aż wczoraj po długich 21 latach zapewnił sobie ponowną grę w ekstraklasie. Pan Świerczewski od wczoraj powinien być noszony na rękach pod Jasną Górą, bo nie wiadomo, gdzie dziś byłby Raków, gdyby nie on.

Wracają po 21 latach

Ogromny sukces to jednak dopiero początek… kłopotów i wyzwań. Te infrastrukturalne, czyli związane z obiektem spełniającym wymogi ekstraklasy, już od pewnego czasu trapią częstochowian. Inne, sportowe, transferowe dopiero przed nimi. Awans to jedno, ale budowa drużyny, która nie utonie w elicie, to zupełni inna bajka. Jeśli ktoś myśli, że Raków „połknie” ekstraklasę, tak jak zrobił to w tym sezonie w pierwszej lidze, ten jest w błędzie. Samo nic nie przyjdzie, ale patrząc i słuchając ludzi zarządzających i trenujących drużynę Rakowa, można spodziewać się twardego stąpania po ziemi. Na razie jednak, choćby na kilka dni, mogą pobujać w radosnych obłokach.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ