Komentarz „Sportu”. Przebudowa w trybie instant

Chcąc wejść w nowy tydzień optymistycznie, nie będziemy już w tym miejscu znęcać się nad GKS-em Katowice. Dlatego pochwalimy Podbeskidzie, bo mocno na to zasłużyło.


Wczoraj zdało kolejny drobny egzamin – pokonało Resovię mimo godzinnej gry w osłabieniu, dzięki czemu zgłasza coraz większy akces do ścisłej czołówki pierwszej ligi. Za to, że błyskawicznie zmontowali zespół, który już teraz jest w stanie tego dokonać, chylę czoło przed prezesem Kłysem, dyrektorem Piworowiczem i trenerem Jawnym. Latem – jak to po spadku bywa – mnóstwo było wokół klubu spod Klimczoka pytajników, a najnowsza historia uczy, że pożegnanie z ekstraklasą może być dopiero początkiem problemów.



W górnych rewirach tabeli ze statusem spadkowicza kręcić się potrafiły tylko te drużyny, które głośno mówiły o szybkiej chęci powrotu do elity: jak ŁKS, Arka, Miedź. Tam, gdzie mocno się przebudowywano, w pierwszym sezonie popadano co najwyżej w pierwszoligową przeciętność, by wspomnieć przypadki Sandecji, Korony czy Zagłębia. Podbeskidziu wiedzie się lepiej. Wczoraj jedenastkę na Resovię stanowiło aż 8 zawodników zakontraktowanych przed sezonem. Nie przeszkodziło to wygrać piątego meczu na przestrzeni ostatnich sześciu kolejek, a na przestrzeni ostatnich siedmiu – zagrać po raz 5. na zero z tyłu. Nadal trudno oczekiwać od bielszczan cudów, ale może okazać się, że szansa na powrót do ekstraklasy nadarzy się szybciej niż ktokolwiek się spodziewał.