Komentarz „Sportu”. Pytajcie w Sosnowcu, dzwońcie do Wodzisławia

„Trzeba było zacząć bez długów od czwartej ligi” – gdzie dyskusja o stanie chorzowskiej piłki, tam zazwyczaj pada takie zdanie. Długo go nie podzielałem, uważając, że przy właściwym zarządzaniu Ruch może spokojnie utrzymać się na poziomie, na jaki ewentualny nowy podmiot wdrapywałby się być może latami. Przede wszystkim zaś – co chyba najistotniejsze – trudno było ganić kogoś za to, że chce spłacać długi, zamiast zawinąć biznes, zostawić wierzycieli z pustymi rękami i ruszyć na czysto pod tym samym herbem; jak to uczyniło wiele polskich klubów.

Degrengolada sportowa 14-krotnego mistrza sprawiła jednak, że dziś jestem skłonny pomyśleć, iż „Niebiescy” w tej formule faktycznie doszli do ściany. Jeśli patrzysz w stronę trzeciej ligi z długami i równocześnie czwartej ligi bez długów, to wybór jest oczywisty… Obecna spółka ma do spłacenia jeszcze 17 rat, każda po 400 tysięcy złotych – i tak co kwartał, aż do jesieni 2023 roku. Marna to dla przyszłego III-ligowca perspektywa.

Czy powstanie nowy Ruch Chorzów?

Może to rzeczywiście moment, w którym trzeba zrobić uskok i rozdać karty od nowa. Zastanawiam się jednak, na ile taki uskok jest realny – w obliczu tak wielkich publicznych środków (i nie tylko publicznych), jakie włożono w klub. Czy tej spółce można w ogóle dać upaść? Czy kilka najgrubszych ryb może pozwolić, by z tego stawu wypompowano wodę? A jeśli tak, to co na to… „straż przybrzeżna”?

Wydaje mi się, że wiarę kibiców mogłyby jeszcze odbudować przetasowania przy Cichej. Na przykład – nowy prezes, z miejskiego nadania, z jasną deklaracją chęci zmian. Inaczej? Dwa Ruchy żyjące obok siebie – ten nowy (kibicowski) i obecny (przyjmijmy, że wkrótce III-ligowy, przez kibiców bojkotowany) – to absurd, o którym wiele usłyszeć można by w Wodzisławiu. Klasa B – bo na więcej nie mógłby pozwolić Śląski ZPN – zapewne brak wsparcia miasta… Droga donikąd, nawet nie ma się co rozpisywać. Można popytać w Sosnowcu, tam to przerabiali. Wytrwali pół roku.

Jakkolwiek to brzmi, być może najlepszym dla „Niebieskich” rozwiązaniem byłby upadek obecnej spółki – czytaj jej zniknięcie z piłkarskiej mapy – i powołanie nowego podmiotu. Śląski ZPN zagwarantowałby wtedy IV ligę (pewne), a miasto – wsparcie (mniej pewne). Z tego punktu widzenia pewnie kibic Ruchu nie płacze, że 4 miliony złotych, które miały trafić do klubu wiosną w ramach środków na promocję Chorzowa przez sport, jeszcze zaksięgowane nie zostały. Za takie 4 miliony można wygrać IV ligę – a jeszcze całkiem sporo zostanie.
Tak sobie dywagujemy, a może scenariusz będzie zupełnie inny? Może Ruch wygra w sobotę w Łodzi, utrzyma się w drugiej lidze… I na niespełna rok przed 100. urodzinami otrzyma zastrzyk adrenaliny.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ