Komentarz ,,Sportu”. Sabotaż, kryminał, żenada

Punktu zabrakło reprezentacji Polski do tego, żeby być wśród sześciu zespołów rozstawionych w barażach o mundial w Katarze.


Gdyby jeszcze wszystko odbyło się po jakiejś walce do ostatnich minut, gdyby to miejsce w tych barażach było wywalczone rzutem na taśmę, to nie byłoby sprawy – ale w takich okolicznościach? Na własne życzenie skazywać się na walkę z możnymi w futbolu? Piłkarski kryminał i sabotaż, to w tym wszystkim łagodne określenia, bo na usta cisną się mocniejsze słowa, żeby nie powiedzieć inwektywy. Tylko frajer postępuję w ten sposób, żeby skazywać się na zadanie ponad swoje siły. Czy takim właśnie frajerem jest Paulo Sousa?

Wielu z nas pamięta go z boiska. Na murawie był wzorem, błędów nie popełniał, słynął z solidności, rzetelności. Teraz jako trener zaprzecza temu, co robił jako zawodnik. Z naszą reprezentacją bawi się jak uczniak. Przestawia, eksperymentuje, wymyśla, a pokazem największej głupoty było poniedziałkowe starcie z Węgrami. W ważnym meczu, który decydował o rozstawieniu „na dzień dobry” zrezygnował z Roberta Lewandowskiego i Kamila Glika. Wcześniej też pewnie stał za tym, żeby Grzegorz Krychowiak wykartkował się w starciu z Andorą, aby mieć go do dyspozycji na marcowe baraże.

W nich zamiast potencjalnych rywali takich jak Macedonia Północna, Austria czy Czechy, przyjdzie się nam mierzyć z kimś pokroju Portugalii, Włoch, Rosji czy Szwecji, z którą przegraliśmy na Euro. Na dodatek dobrowolnie pozbawiliśmy się szansy gry pierwszego barażowego meczu na swoim stadionie, bo przyjdzie nam zagrać na wyjeździe. Jasne, z tymi mocnymi, jak chce się grać na mistrzostwach świata, trzeba wygrywać w każdych warunkach, ale po co sobie utrudniać, skoro może być łatwiej?

Być może Sousa i jego mocno rozbudowany sztab tak na to nie patrzy, bo wszystko im jedno. Dziś są w jednym miejscu, a jutro będą w innym. Płaci im się jednak niemałe kwoty, więc swoją pracę – jak każdy – powinni wykonywać dobrze, solidnie. Tutaj przypomnijmy, że w wyniku awansu biało-czerwonych do baraży kontrakt selekcjonera został automatycznie przedłużony, przynajmniej do końca marca. Co miesiąc Portugalczyk kasuje z PZPN-u 70 tys. euro. On i cały jego sztab kosztują związek horrendalna kwotę 8 mln złotych. Wczoraj na łamach „Sportu” były reprezentant Polski Henryk Wawrowski pytał, kto zawiera takie kontraktu i że jest to skandal. Nic dodać, nic ująć.

I jeszcze o piłkarzach czy konkretnie jednym zawodniku. Nasz kapitan Robert Lewandowski po meczu z Andorą doszedł do porozumienia ze sztabem szkoleniowym, że w poniedziałek w Warszawie nie zagra. Był za to z żoną na imprezie urodzinowej u miliardera Rafał Brzoski, co w mediach społecznościowych udokumentowała Anna Lewandowska.

W głowie mi się to nie mieści. Reprezentacja Polski przygotowuje się do ostatniego meczu w eliminacjach MŚ, a jej kapitan, najlepszy piłkarz i strzelec idzie na urodzinową imprezę. Nawet jakbyśmy mieli pewny udział w finałach MŚ i grali z San Marino u siebie, to nie miałoby prawa wydarzyć się coś takiego, że zawodnik ot tak – nawet jak nazywa się Lewandowski – idzie na imprezę. To żenada. Tutaj przydałby się ktoś z żelazną rękę, który to towarzystwo postawiłby do pionu. Paulo Sousa taką personą nie jest.


Fot. Tomasz Kudala / PressFocus