Komentarz „Sportu”. Stan wrzenia

Bramkarz Chrobrego Głogów Rafał Leszczyński powinien pluć sobie w brodę, a dodatkowo – być może – spoliczkować kilku swoich znajomych (kolegów?) z drużyny.


W meczu z Puszczą Niepołomice po raz pierwszy w tej rundzie wyciągał piłkę z siatki, ale ta passa z czystym kontem wcześniej, czy później musiała się zakończyć. Do stanu wrzenia musiała doprowadzić go końcówka spotkania, w której głogowianie stracili dwa gole i wypuścili pewne – wydawało się – zwycięstwo z rąk.

Owszem, podopieczni Ivana Djurdjevicia mogą pocieszać się, że to był ich ósmy mecz z rzędu bez porażki. Wystarczy jednak jeden rzut oka na tabelę, by przekonali się, jakie byłyby ich notowania, gdyby mieli dwa „oczka” więcej. Refleksja jest taka, że szkoleniowiec Chrobrego nie powinien grać w pokera, bo po końcowym gwizdku sędziego był blady (biały) jak duch.

Piłkarze GKS-u Tychy za porażkę z Widzewem mogą podziękować swoim „kibicom”. Wspomagani przez sympatyków ŁKS-u szalikowcy trójkolorowych dali popis wyjątkowego chamstwa (festiwal bluzgów i niewybrednych epitetów, odpalanie petard hukowych). W efekcie musiała interweniować ochrona, a potem policja, które użyły gazu łzawiącego i armatki wodnej. Sędzia przerwał mecz, co wybiło z rytmu gości, którzy po wznowieniu gry stracili drugiego gola. Congratulations!


Fot. Piotr Matusewicz / PressFocus