Komentarz „Sportu”. W „dziadku” gole nie padają

Ostrzyliśmy sobie zęby na ostatnią kolejkę sezonu zasadniczego Fortuna 1 Ligi, ale po latach z pewnością wspominać jej nie będziemy.


Nie przyniosła zwrotów akcji, sensacyjnych rozstrzygnięć, a marzący jeszcze o wywalczeniu rzutem na taśmę bezpośrednim awansie do ekstraklasy GKS Tychy nie był wczoraj w zielonej strefie tabeli nawet przez minutę. 6 lat temu, prowadząc Zagłębie Sosnowiec, Artur Derbin do awansu na zaplecze elity w decydującym momencie potrzebował remisu z Puszczą Niepołomice.

Podczas gdy reszta stawki tłukła się na śmierć i życie, sosnowiczanie chwilami grali sobie z gośćmi w… dziadka, a w tej zabawie – jak dobrze wiemy – gole nie padają, dlatego skończyło się 0:0. Wczoraj szkoleniowiec tyszan poczuł na własnej skórze, jak ten dziadek może być irytujący, bo w ostatnich dwóch kwadransach spotkania w Niecieczy literalnie nic nie wskazywało na to, że Stomil może odebrać wiceliderowi urządzający go bezbramkowy rezultat.

„Słonie” postawiły kropkę nad „i” końcówką… trąby, bo nie przypieczętowały awansu ani tydzień temu w Łodzi, ani dwa tygodnie temu w Opolu, przez co zrobiło im się gorąco. Gratulacje dla Bruk-Betu, gratulacje dla Radomiaka, przed którym teraz walka o to, by ekstraklasowych emocji nie przeżywać na bełchatowskiej emigracji, a we własnym mieście.

Kto trzeci? Wczoraj dobre występy zanotował cały barażowy kwartet – Tychy, ŁKS, Arka, Łęczna. Mistrzostwa Europy – mistrzostwami Europy, ale rywalizacja o awans do elity i na jej zaplecze to nie mniej ważnego!


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus