Komisja się zgodziła

„Niebiescy” uzyskali oficjalną zgodę z PZPN na spędzenie rundy wiosennej w Gliwicach. Kibice domagają się wyjaśnień od miasta i zwrócili się z 10 pytaniami do prezydenta Kotali oraz jego zastępców. Wreszcie pojawiają się pierwsze interpelacje radnych.


Homeless – czyli z angielskiego „bezdomny”. To słowo umieścił Seweryn Siemianowski, prezes Ruchu Chorzów, we wpisie na swoich mediach społecznościowych, w których poinformował oficjalnie o przeprowadzce „Niebieskich” do Gliwic. Umowa między Ruchem a Piastem na wynajem stadionu przy Okrzei została podpisana już w ubiegły czwartek. Teraz oficjalną zgodę na grę chorzowian na obiekcie zastępczym wyraziła Komisja ds. Licencji Klubowych PZPN. „Wbrew wszystkiemu, co nas ciągle w naszej drodze spotyka, nie poddajemy się! Bardzo dziękujemy Piastowi i miastu Gliwice za udzielenie gościny! Komisja Licencyjna ze zrozumieniem podeszła do tego tematu! Cele sportowe pozostają bez zmian! Teraz tylko możemy pokazać pełne wsparcie dla klubu i naszej drużyny poprzez wypełnienie stadionu i pełny doping! W drodze na szczyt nas nie zatrzyma nic! Razem do celu! Najlepsi kibice, wszyscy na Gliwice!” – obwieścił w internecie prezes Siemianowski, już teraz zapraszając na 11 lutego i mecz z Chrobrym Głogów (sobota 17.30).

Bez ryzyka

Zielone światło od Komisji ds. Licencji Klubowych PZPN to przynajmniej jeden kamyk, jakiego pozbyto się z tego kamieniołomu problemów wygenerowanego przez konieczność przeprowadzki. Można było zastanawiać się, jak związek podejdzie do kwestii przyjmowania kibiców gości, bo ani Ruchowi, ani Piastowi – czemu dano wyraz w umowie – nie uśmiecha się, by przyjmować ich nawet na meczach będących imprezą masową podwyższonego ryzyka, a takie czekają „Niebieskich” co najmniej trzy: z ŁKS-em, Resovią i GKS-em Tychy. Umowa między klubami obowiązuje do 30 czerwca 2023 – przez ten czas, uwzględniając perspektywę baraży, Ruch może rozegrać tam od 8 do 10 spotkań – ale przy Cichej nieoficjalnie liczą się z jeszcze dłuższą wyprowadzką. Płacić za to – 110 tys. zł netto za mecz – ma miasto, które dopuściło do zamknięcia Cichej z powodu konieczności usunięcia jednego z masztów oświetleniowych, pękniętego u jego podstawy. Kibicom nie jest łatwo się z tym pogodzić i trudno się temu dziwić. Grupa „Ultras Niebiescy” wystosowała szereg pytań do władz miasta, prezydentów Kotali, Michalika i Ciężkowskiego, licząc, że w najbliższych dwóch tygodniach doczeka się odpowiedzi. Pytają m.in., kto poniesie odpowiedzialność za tę sytuację, czy planowane są dymisje w Miejskim Ośrodku Rekreacji i Sportu, czy miasto zrekompensuje klubowi straty wynikające z przeprowadzki i pokryje koszt transportu kibiców do Gliwic, o co zamierza zadbać Ruch. Zastanawiają się, z jakich środków powstanie przy Cichej nowe oświetlenie, gdzie konkretnie na stadionie zostanie umiejscowione, czy monitorowany jest stan techniczny pozostałych elementów przestarzałego obiektu, jak np. trybuna główna. A na koniec kibice pytają, kiedy usłyszą słowo przepraszam. Już w ubiegłym tygodniu manifestowali na rynku pod Urzędem Miasta, ale nikt do nich nie wyszedł. W mediach społecznościowych domagają się odejścia dyrektor MORiS-u Aliny Zawady.

Radny prosi o ekspertyzę

Wreszcie – nawet jeśli tylko kurtuazyjnie – odrobinę działać i patrzeć na ręce włodarzom zaczęli chorzowscy opozycyjni radni klubu Prawa i Sprawiedliwości. Sebastian Matyjaszczyk pyta w swojej interpelacji: „Czy ze względów ekonomicznych, na tym etapie, brana jest pod wzgląd koncepcja budowy nowego stadionu?”, zaś Wojciech Ahnert poszedł odrobinę dalej, konkretniej, prosząc prezydenta Kotalę „o udostępnienie ekspertyzy przeprowadzonej przez Instytut Techniki Budowlanej, która dotyczyła masztów oświetleniowych Ruchu Chorzów”, bo to na podstawie tejże ekspertyzy Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego podjął kilkanaście dni temu decyzję o zamknięciu stadionu.

Prezydent Kotala zadeklarował, że miasto pokryje klubowi koszt wynajmu stadionu Piasta. Wedle naszej nieoficjalnej wiedzy, środki mają trafić do Ruchu poprzez wykup przez samorząd kolejnych akcji spółki – czyli tą samą drogą, jak coroczne dotacje. Na marginesie – kibice w swoich pytaniach zawarli też to, czy miasto może zadeklarować takie wsparcie również w przypadku, gdy wyprowadzka do Gliwic potrwa dłużej niż do końca obecnego sezonu.. Jutro rano odbędzie się sesja rady miasta, ale w uchwałach o zmianach w budżecie na 2023 rok oraz wieloletniej prognozie finansowej na razie nie znajdziemy treści najbardziej interesujących kibiców. W poprawkach do budżetu związanych z kulturą fizyczną mamy jedynie ujęte 600 tys. zł z zadania „Budowa stadionu przy Cichej”. W budżecie i WPF zapisano na ten cel 3,6 mln zł. Jak tłumaczyli kibicom radni na ostatniej ubiegłorocznej Komisji Kultury i Sportu – to środki zarezerwowane na ewentualne rozpoczęcie inwestycji w wypadku, gdyby miasto mogło złożyć wniosek o dofinansowanie jej z budżetu rządu (np. poprzez Rządowy Program Inwestycji Lokalnych). Teraz wyniosą już nie 3,6, a 3 mln zł. Do przesunięć doszło też w obrębie budżetu MORiS-u, bo ujęte zostanie 146 tys. zł z trwającej budowy boiska przy stadionie i hali, kwota ta zostanie przeznaczona na zakup wyposażenia dla MORiS-u.

Po niemal dekadzie

W całej tej sprawie krzepiąca z pewnością jest śląska solidarność. Piast – fakt faktem, że potrzebujący dziś gotówki – za pośrednictwem prezesa Grzegorza Bednarskiego, o czym opowiadał wczoraj na naszych łamach Seweryn Siemianowski, już wcześniej, w rozmowach czysto teoretycznych, wyrażał gotowość do udzielenia Ruchowi pomocy infrastrukturalnej. Ta teoria szybko została przekuta w praktykę, a przy Cichej uśmiechnąć się mogą, że „na kłopoty Bednarski”… – Pomoc między klubami w moim odczuciu jest czymś naturalnym i w wielu innych sytuacjach także powinniśmy się wspierać, dlatego też między innymi z tego powodu podjęliśmy decyzję o zawiązaniu współpracy. To duże wyzwanie dla obu klubów ale jestem pewien, że wspólnymi siłami jemu podołamy. Zawarta umowa, prócz faktu dzierżawy stadionu w dni meczowe przewiduje współpracę organizacyjną na wielu płaszczyznach z tym związanych – mówi szef Piasta.
Ruch wróci do Gliwic po niemal dekadzie. W 2014 roku grał tam mecze eliminacji Ligi Europy z FC Vaduz, Esbjergiem i Metalistem Charków oraz ekstraklasowy z Górnikiem Łęczna, bo na Cichej… zachorowała trawa. Wtedy Ruch miał do dyspozycji tylko część stadionu, teraz interesowała go wyłącznie pojemność maksymalna, czyli 9900 miejsc (m.in. z tego powodu szybko porzucono pomysł wynajmu 5-tysięcznego Stadionu Ludowego w Sosnowcu). Przed kibicami znów przymusowe – i liczniejsze – wycieczki do Gliwic, a dla garstki pracowników klubu z Chorzowa wielkie logistyczne wyzwanie, co wkrótce opiszemy szerzej w „Sporcie”.


Na zdjęciu: W 2014 roku Ruch przebrnął w Gliwicach przez dwie rundy eliminacji Ligi Europy. Teraz walczyć tam będzie o powrót do ekstraklasy.
Fot. Norbert Barczyk/Pressfocus