Komornicki: Nie mam bezsennych nocy

Nie podobało się panu w Szwajcarii, że musiał wrócić do Polski?
Ryszard KOMORNICKI: – Ostatnio pracowałem w FC Olten. Na początku obecnego sezonu prezes klubu, który jest moim kolegą, poprosił mnie o pomoc. Pracowałem tam za darmo, klub miał i ma ogromne problemy finansowe. Na treningach rzadko miałem 10 zawodników, a podczas meczów zdarzało się, że obok mnie na ławce siedział tylko asystent. Ale zajęliśmy 8. miejsce, co uważam za duży sukces. Zrezygnowałem z tej posady, bo – jak wspomniałem – przez kilka miesięcy pracowałem za darmo, na co nie mogłem sobie pozwolić. W sierpniu tego roku skończę 60 lat, lecz nie czuję się jeszcze wypalony, wciąż chcę pracować jako trener.

Skąd pomysł podjęcia pracy w II-ligowym polskim klubie?
Ryszard KOMORNICKI: – W środę rano leżałem w łóżku, gdy zadzwonił do mnie Czarek Kucharski. Powiedział krótko: „Mój były klub, Siarka Tarnobrzeg, ma problemy i poszukuje trenera”. Pomyślałem 3 minuty, bo zna mnie pan dobrze i wie, że jak za długo myślę, to nic z tego nie wychodzi… Porozmawiałem chwilę z żoną, przejrzałem internet, by się czegoś dowiedzieć na temat tego klubu. Porozmawiałem jeszcze telefonicznie z prezesem, a późnym popołudniem wsiadłem w samolot do Polski i jestem.

Nie przekona mnie pan, że Siarkę objął pan dla pieniędzy…
Ryszard KOMORNICKI: – Jasne, że nie. To naprawdę jest dla mnie przygoda. Nie mam w Tarnobrzegu wielkiego stresu, choć oczywiście chcę utrzymać drużynę w II lidze. Mam jednak świadomość, że na siłę niczego nie da się zrobić. Dlatego też nie mam bezsennych nocy.

To dla pana duże wyzwanie?
Ryszard KOMORNICKI: – Sytuacja nie jest łatwa, bo mam bardzo młody zespół. Zresztą to był chyba jeden z powodów, że podjąłem się tego zadania. Lubię pracować z młodymi zawodnikami, czegoś ich nauczyć, poprawić itp. Nigdy nie jestem zadowolony z zawodnika, nawet jeżeli jest to zawodowiec, bo wiem, że zawsze może być lepiej. Z piłkarzami Siarki pracuję krótko, ale nie żałuję, że się na to zdecydowałem. Szybko chwytają moje pomysły i sugestie.

Próbuje pan zrobić rewolucję? Co pan zmienił?
Ryszard KOMORNICKI: – Przede wszystkim ustawienie. Dotychczas obowiązujący system 3-4-3 jest trudny do przyswojenia, grają nim tylko naprawdę zespoły klasowe. Drużyna powoli podnosi się z kolan, choć nie ukrywam, że mieliśmy kłopoty z przygotowaniem fizycznym.

Pańscy nowi podopieczni – mówiąc kolokwialnie – byli „zajechani”?
Ryszard KOMORNICKI: – Właśnie tak. Po zimowym okresie przygotowawczym byli tak zmęczeni, że musiałem wprowadzić trening regeneracyjny, który trwał przez dwa tygodnie! Nie trenowaliśmy normalnie, co dało efekt w II połowie meczu z ROW-em Rybnik, bo wyglądaliśmy lepiej od przeciwnika. Byliśmy szybsi, bardziej dynamiczni. Brakowało nam tylko odwagi, strzałów z dystansu. Będąc piłkarzem, gdy miałem trochę miejsca i czasu, uderzałem sprzed pola karnego. Muszę to wpoić moim zawodnikom. Oni za długo grają przed polem karnym, jakby chcieli wjechać z piłką za linię bramkową. Mogę natomiast być zadowolony z walki i dyscypliny taktycznej.

Był pan zaskoczony czy rozczarowany poziomem prezentowanym przez piłkarzy Siarki?
Ryszard KOMORNICKI: – Nie miałem żadnego porównania, choć w internecie obejrzałem kilka spotkań II ligi. Wiedziałem, że przede wszystkim się w niej walczy. Zresztą, w jakiej się nie walczy… Przyjechałem tu jednak obronić tę ligę nie tylko walką. Chcę, żeby moja drużyna grała. Mamy potencjał, ale musimy więcej grać w piłkę i piłką. Nie chodzi mi o to, by piłkarze sobie ją pokopali, tylko żeby byli bardziej kreatywni.

Nie lubi pan wystawiać piłkarzom laurek, ale może ktoś zasłużył na pochwały…
Ryszard KOMORNICKI: – Faktycznie, nie lubię indywidualnych wyróżnień, jednak za ostatni mecz (1:1 z ROW-em Rybnik – przyp. red.) na pochwały zasłużył cały zespół. Nawet zmiennicy, którzy po raz pierwszy pomogli drużynie, bo w poprzednich spotkaniach było różnie. To jest bardzo ważne, byśmy nadal pracowali nad stylem. Czy będziemy zadowoleni, przekonamy się po ostatnim meczu sezonu.

Wierzy pan w sens swojej pracy i utrzymanie w II lidze? Piłkarze panu zaufali?
Ryszard KOMORNICKI: – Znowu uwierzyli. Widzę jednak, że wielu z nich za bardzo koncentruje się i zastanawia nad tym, co będzie jak spadniemy? Nie myślą o najbliższym meczu, choć tak naprawdę powinni myśleć o najbliższym… dniu. W sobotę mamy mecz z Resovią, ale po drodze jest jeszcze kilka treningów. To jest najlepsza i najskuteczniejsza metoda.

 

Na zdjęciu: Ryszard Komornicki wierzy, że zdoła utrzymać Siarkę Tarnobrzeg w II lidze.