Komplementy pod adresem Piasta

Szkoleniowiec stołecznego zespołu na przedmeczowej konferencji prasowej pojawił się dobrze… przygotowany. Skomplementował zespół Waldemara Fornalika i nie dał się wciągnąć w dyskusję, że nieobecność pauzujących za kartki Patryka Dziczka, Michala Papadopulosa, Joela Valencii i Mikkela Kirkeskova ustawia Legię w roli zdecydowanego faworyta.

Rywal (nie)osłabiony

– Przecież w meczu Pucharu Polski z tego kwartetu w wyjściowym składzie Piasta znalazł się jedynie Dziczek. Dlatego nie ma sensu nastawiać się, że rywal przyjedzie do nas osłabiony – stwierdził Sa Pinto. – Gliwice mają dobrą drużynę, która mocno pracuje na boisku i ostro walczy. Jest właściwie zmotywowana i wybiegana, a do świetnie poukładana taktycznie. Jej podstawowym atutem – jak zdążyłem zauważyć – jest gra zespołowa. Nie zaś poszczególni zawodnicy. Dlatego podejście, że brak czterech wspomnianych piłkarzy daje nam przewagę, byłoby błędne.

Wariant alternatywny

Zapewne ostrożne podejście Portugalczyka wynika również z absencji w Legii. Za kartki pauzuje przecież kierownik stołecznego środka pola, Andre Martins, zaś jego pierwszy zmiennik Domagoj Antolić, musi wreszcie poddać się zabiegowi. Zatem Sa Pinto będzie zmuszony do eksperymentalnego zestawienia drugiej linii.

Choć prawda jest taka, że specjalnie nie zaskoczy Fornalika, bowiem mimo deklaracji, że mistrz Polski ma kilka wariantów gry przygotowanych na wypadek nieobecności Martinsa, wydaje się, że możliwe się jedynie dwa. Pierwszy to wystawienie obok Cafu powracającego do wysokiej formy Chrisa Philippsa. Drugi związany byłby z przesunięciem na to miejsce z linii obrony Wiliama Remy’ego, który także co najmniej poprawnie wywiązuje się z roli defensywnego pomocnika.

Żachnięcie Sa Pinto

– Muszę chronić całą drużynę i każdego z podopiecznych z osobna. Szanuję jednak pracę dziennikarzy i wiem, że weryfikacja pozyskanych informacji to wasza praca, dlatego dziś wyjątkowo potwierdzę nieoficjalną wiadomość, że Antolić przejdzie zabieg, ponieważ już od roku zmaga się z urazem – przyznał w końcu Sa Pinto, choć w pierwszym odruchu żachnął się i zażądał od dziennikarza ujawnienia… źródła tej powszechnie dostępnej od kilku dni informacji.

– Jestem pewny, że będę mógł skorzystać z Domagoja w drugiej rundzie. Wszyscy pozostali zawodnicy są w dobrej dyspozycji zdrowotnej. Dlatego naprawdę mam duże pole manewru przy wyborze wyjściowej jedenastki.

Szansa Kulenovicia?

Ostatnie zdanie powyższej wypowiedzi w pierwszej kolejności dotyczyło Sandro Kulenovicia, który od zatrudnienia portugalskiego szkoleniowca przy Łazienkowskiej coraz mocniej zbliżał się do podstawowego składu Legii. Wczoraj Sa Pinto nie wykluczył, że młody Chorwat może zagrać od początkowego gwizdka. Spełnia już bowiem wymagania stawiane przed graczami pierwszego wyboru. A dodatkowo – w pucharowym meczu w Gliwicach przełamał się i zaczął dynamiczny awans w klubowej hierarchii.

Na zdjęciu: Trener Legii Sa Pinto (w środku) w pucharowym meczu w Gliwicach szalał z nerwów. Teraz… docenia Piasta.

Adam Godlewski przed meczem Legia Warszawa – Piast Gliwice