Konarski: Kibiców się nie boimy

Wygrywając w sobotę, po pięciosetowym boju z Aluronem Virtu Wartą Zawiercie, Jastrzębski Węgiel wykonał pierwszy krok w kierunku brązowego medalu PlusLigi.
Dawid KONARSKI: – Cieszymy się, że ten mecz udało się wygrać. Jak również z tego, że w miarę szybko wyrzuciliśmy z głowy przegrany półfinał w Warszawie. Robimy dalej to, co do nas należy. To, czego sami dla siebie chcemy. Chcemy zdobyć brązowy medal dla klubu i dla kibiców. Wiedzieliśmy i wiemy nadal, że Zawiercie będzie się stawiać. Dla nich to, że są w czwórce, jest świętem i w dalszej części tej rywalizacji spodziewam się twardych bojów.

Gracie o trzecie miejsce, ale nie sposób nie wrócić jeszcze na moment do Warszawy. Mogliście grać o złoto z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle…
Dawid KONARSKI: – Wracaliśmy ze stolicy smutni, ale nie było zbyt dużo czasu, aby rozpaczać, czy użalać się nad sobą. Rozpamiętywanie za dużo by nam nie dało. Dostalibyśmy pewnie w sobotę w łeb 0:3 i później ciężko byłoby się pozbierać. Na pewno jednak w trzecim meczu z ONICO pokazaliśmy piękny powrót do meczu. Z 0:2 na 2:2. 9:7 w tie breaku i piłka na 10 punkt. Wydawało się, że wszystko idzie pięknie. Siatkówka jednak nieraz pokazała, że zwroty akcji się zdarzają. Warszawa dwa razy dobrze zaserwowała i wróciła do gry. Ciężko jest mieć pretensje o to, że w piątym secie zrobiliśmy jakieś błędy. ONICO awansowało do finału i, jak widać, w pierwszym meczu walczyło ostro. Cóż, więcej już chyba nie ma co do tamtego meczu wracać. Gra o brąz jest teraz dla nas najważniejsza.

Pierwszy krok w tym kierunku jest już zrobiony. Jak będzie dalej?
Dawid KONARSKI: – Zobaczymy. Po sobotnim meczu trzeba było się szybko zregenerować i odzyskać siły. Na coś innego zupełnie nie ma czasu, bo gramy przecież co trzy dni. Cały sezon czeka się na play off, a tak naprawdę za chwilę już ich nie ma. W Zawierciu musimy agresywnie wejść w mecz i narzucić rywalowi swój rytm. Zwycięstwo na terenie przeciwnika byłoby już bardzo dużym krokiem w kontekście zdobycia brązowego medalu.

Pięć setów w Jastrzębiu. „Pomarańczowi” bliżej brązu

Hala zawierciańska nie należy do łatwych…
Dawid KONARSKI: – Ale w sezonie zasadniczym tam wygraliśmy. Na pewno będzie gorąca atmosfera, zresztą podobnie, jak u nas. Dla zawodników to supersprawa, ale to przecież walka o medale, więc nie może być inaczej. Pewnie wszyscy spodziewają się nadkompletu publiczności, bo tak tam z reguły jest. Żadnych kibiców się jednak nie boimy. To nas tylko mobilizuje i nakręca. Chcemy z Zawiercia wywieźć zwycięstwo.

Czyli plan jest taki, aby na ostatni mecz wrócić do Jastrzębia-Zdroju?
Dawid KONARSKI: – Podchodzę do tego spokojnie, bo wygrywając pierwszy mecz w Warszawie też wracaliśmy na drugi i ostatni mecz do nas i wiadomo, jak to się skończyło. Mamy nauczkę i mam nadzieję, że to się już nie powtórzy. Kluczem jest utrzymanie koncentracji przez cały czas i dobra gra. W sobotę Zawiercie, po dwóch gładko przegranych setach, pokazało w trzeciej odsłonie, że ciągle jest groźne. Grali do końca, wygrali czwartego seta na przewagi. Dlatego cieszymy się, że w piątej odsłonie zagraliśmy równo i utrzymaliśmy przewagę, którą wcześniej udało się wypracować.

W sobotę zdobył pan 33 punkty. Wcześniej tak imponujący wynik zaliczył pan w pierwszym meczu ćwierćfinałowym ze Skrą Bełchatów. We wszystkich starciach z ONICO tych „oczek” było sporo mniej…
Dawid KONARSKI: – Każdy mecz ma inną historię. W pierwszym spotkaniu o brąz gra układała się w ten sposób, że dostawałem zdecydowanie więcej piłek, aniżeli w meczach z Warszawą. Trudno powiedzieć dlaczego tak się działo. W meczu u nas mieliśmy trochę inny pomysł na grę. Przypomnę też, że trzeci mecz oglądałem bardziej z boku. W związku z powyższym trudno mi się do tego odnieść.

 

Na zdjęciu: Dawid Konarski żałuje porażki w Warszawie, ale teraz – wraz z zespołem – skupia się wyłącznie na rywalizacji o brąz.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ