Koncert Lecha po przerwie

Piłkarze Lecha czekali półtora miesiąca na zwycięstwo w lidze, ale było ono bardzo efektowne.


Po raz ostatni „Kolejorz” zgarnął komplet punktów 7 marca, wygrywając na wyjeździe 1:0 z Pogonią Szczecin po bramce Bartosza Salomona. W pięciu kolejnych potyczkach ligowych lechici zaksięgowali tylko dwa „oczka”, co dla włodarzy klubu (i pewnie samych piłkarzy) jest dorobkiem nie do zaakceptowania. Wtorkowy pojedynek z Lechią Gdańsk był okazją do podreperowania nadszarpniętej reputacji i poprawienia lokaty w tabeli.

W pierwszej połowie z boiska wiało nudą, żadna z drużyn nie stworzyła w niej żadnej stuprocentowej sytuacji do zdobycia gola. Godna odnotowania była tylko sytuacja z 20. minuty, gdy po strzale Pedro Tiby futbolówka odbiła się od Mikaela Ishaka i zmierzała na aut bramkowy, ale Duszan Kuciak na wszelki wypadek sparował ją na korner. I na tym właściwie skończyły się emocje w pierwszej odsłonie, w której statystyki były porażające! Żadna z drużyn nie oddała celnego strzału na bramkę przeciwnika! Strzały niecelne 3:2, rzuty rożne 5:1, faule 9:6, spalone 1:0.

W 52 minucie wreszcie doczekaliśmy się gola. Po dośrodkowaniu Tymoteusza Puchacza (w następnym sezonie będzie grał w Unionie Berlin) spod linii końcowej piłka przeleciała nad Kuciakiem, a z najbliższej odległości do bramki skierował ją 21-letni Michał Skóraś, uprzedzając Rafała Pietrzaka. To drugi gol wychowanka Szkółki Piłkarskiej MOSiR Jastrzębie w tym sezonie w ekstraklasie. Nim gdańszczanie ochłonęli, przyjęli na szczękę drugi cios. Ishak został sfaulowany w polu karnym przez Mario Maloczę, sędzia Paweł Gil na wszelki wypadek skorzystał z VAR-u, a potem wskazał na „wapno”. Poszkodowany sam wymierzył sprawiedliwość, strzelając drugiego gola dla Lecha.

„Kolejorz” ani myślał zwalniać tempa. W 65 minucie po dynamicznej akcji Jakuba Kamińskiego piłkę otrzymał Dani Ramirez , wbiegł w pole karne rywali i mocnym strzałem nie dał Kuciakowi żadnych szans na skuteczną interwencję. Niestety, w tej akcji młodzieżowiec Lecha doznał kontuzji i musiał opuścić boisko. Na tym zakończył się festiwal strzelecki gospodarzy, którzy na wygraną czekali półtora miesiąca. Tym samym drużyna z Bułgarskiej wypełniła normę – w każdym z czterech ostatnich spotkań ligowych rozegranych pomiędzy tymi zespołami w Poznaniu, Lech strzelił co najmniej 2 gole. I jeszcze jedna ciekawostka – ostatni remis w meczach rozegranych w ekstraklasie pomiędzy Lechem i Lechią miał miejsce 21 października 2017 roku.


Lech Poznań – Lechia Gdańsk 3:0 (0:0)

1:0 -Skóraś, 52 min (asysta Puchacz), 2:0 – Ishak, 57 min (karny), [3:0] – Ramirez, 65 min (asysta Kamiński),

LECH: van der Hart – Szatka, Salamon, Rogne – Kamiński (67. Sykora), Tiba (82. Karlstroem), Kwekweskiri, Puchacz (82. Kraweć) – Skóraś, Ramirez (72. Marchwiński) – Ishak (72. Szymczak) Trener Maciej SKORŻA. Rezerwowi: Bednarek, Dejewski, Johannsson, Czerwiński.

LECHIA: Kuciak – Fila, Malocza, B. Kopacz, Pietrzak (62. Udoviczić) – Zwoliński, Kałuziński (62. Żukowski), Gajos, Biegański (76. Koperski), Ceesay (46. Conrado) – F. Paixao (80. Maulana Vikri). Trener Piotr STOKOWIEC Rezerwowi: Alomerović, Haydary, Musolitin, Kryeziu.Sędziował Paweł Gil (Lublin). Żółte kartki: Puchacz (77. faul), Skóraś (80. faul) – Ceesay (16. faul), F. Paixao (34. niesportowe zachowanie), Conrado (81. faul).

Piłkarz meczu Michał ŚKÓRAŚ.


Fot. twitter.com/LechPoznan/Adam Jastrzębowski