Koncert w ofensywie Górnika Zabrze!

Górnik przełamał się w Lubinie i rozbił Zagłębie, które już w poniedziałek może się znaleźć w ligowej tabeli na spadkowym miejscu.


Przed meczem z „miedziowymi” trener Jan Urban dokonał w prowadzonym przez siebie zespole aż pięciu zmian, w stosunku do przegranego spotkania w Wielkanocny Poniedziałek z Lechią. Przede wszystkim do bramki wrócił – po prawie pół roku przerwy – Grzegorz Sandomierski. Na prawej stronie Roberta Dadoka zmienił też Dariusz Pawłowski.

Szybko zdobywane bramki

Właśnie ten ostatni okazał się bohaterem początku spotkania i w ogóle całego meczu. W jednej z pierwszych akcji ograł na swojej stronie Saszę Balicia, dokładnie dośrodkował, a Krzysztof Kubica (z gdańszczanami w ogóle nie zagrał), w swoim stylu pięknym strzałem głową pod poprzeczkę pokonał bezradnego Dominika Hładuna.

Była 170 sekunda spotkania. Nie minęło kilka minut, a zabrzanie prowadzili już 2:0! Dobrze rozegrany rzut różny, a do siatki trafia mający w piątek przysłowiowy dzień konia Pawłowski. Dla 23-latka było to pierwsze trafienie w ekstraklasie w 32 występie. Zaraz potem znowu kolejna niesamowita akcja Pawlowskiego, który świetnie dośrodkował na głowę Piotra Krawczyka.

Napastnik Górnika minimalnie chybił głową. W 17 minucie powinno było być 3:0 dla „górników”, ale sytuacji sam na sam z Hładunem nie wykorzystał Mateusz Cholewiak. Zagłębie było w tym czasie jak po ciężkim nokaucie, nie istniało na boisku… Jako jednak, że niewykorzystane sytuacje się mszczą, to nie minęły dwa kwadranse, a kontaktowego gola zdobył Filip Starzyński. „Figo” wjechał w strefę obrony zabrzan jak w masło i mocnym uderzeniem posłał piłkę do siatki.

Dwa gole w kilka minut

Druga część zaczęła się jak pierwsza, od szybko zdobytej bramki przez zabrzan. Bartosz Nowak dobrze zagrał do aktywnego od początku Krawczyka, a ten nie miał problemów z ponownym pokonaniem Hładuna. W chwilę potem niesamowity, kilkudziesięciometrowy rajd Pawłowskiego, zagranie do Nowaka i… już 4:1 dla Górnika!

Koniec emocji? Gdzie tam! W 58 minucie kontrowersyjny karny po zagraniu ręką Kubicy. O wszystkim zdecydował siedzący za VAR Szymon Marciniak. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Patryk Szysz i pewnie pokonał Sandomierskiego, zdobywając już swojego 10 gola w tym sezonie. Po trzech kolejnych porażkach zabrzanie w końcu zwycięzcy. Z kolei sytuacja zespołu Piotra Stokowca coraz trudniejsza tym bardziej, że jeszcze mecze z takimi rywalami, jak Lechia, Raków czy Lech…


Zagłębie Lubin – Górnik Zabrze 2:4 (1:2)

0:1 – Kubica, 3 min (głową, asysta Pawłowski), 0:2 – Pawłowski, 11 min (asysta Cholewiak). 1:2 – Starzyński, 26 min (bez asysty), 1:3 – Krawczyk, 47 min (asysta Nowak), 1:4 – Nowak, 53 min (asysta Pawłowski), 2:4 – Szysz, 59 min (karny)

ZAGŁĘBIE: Hładun – Chodyna, Chancellor, Kopacz, Balić (62. Bartolewski) – Szysz, Scekić (62. Dieng), Starzyński (70. Żubrowski), Daniel (86. Pieńko), Łakomy (62. Poręba) – Doleżal. Trener Piotr STOKOWIEC. Rezerwowi: Bieszczad, Ławniczak, Kłudka, Zajic.

GÓRNIK: Sandomierski – Wiśniewski, Janicki, Janża – Pawłowski, Kubica (81. Stalmach), Manneh (81. Mvondo), Nowak (87. Pacheco), Cholewiak – Podolski, Krawczyk (77. Dadok). Trener Jan URBAN. Rezerwowi: Bielica, Dziedzic, Ziółkowski, Szymański, Marin.

Sędziował Łukasz Kuźma (Białystok). Widzów: 3887. Żółte kartki: Poręba (76. faul) – Kubica (58. zagranie ręką), Podolski (86. faul).

Piłkarz meczu – Dariusz PAWŁOWSKI.


Minuta ciszy

Mecz z Lubinie zaczął się od minuty ciszy poświęconej tym, którzy zginęli w wyniku wybuchu metanu w KWK Pniówek. W piątek, z powodu warunków, akcja ratownicza w kopalni w Pawłowicach została wstrzymana. „Święta Barbaro miej w opiece górników z kopalni Pniówek”, transparent o takiej treści pojawił się na stadionowym ogrodzeniu lubińskiego stadionu.


Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus