Końcówka dla „górali”

Kapitan Podbeskidzia mecz rozpoczął wśród zmienników, ale i tak wpisał się na listę strzelców.


Kamil Biliński na ławce rezerwowych? Taka sytuacja miała miejsce w ostatniej kolejce sezonu 2020/21, kiedy „górale” grali jeszcze w ekstraklasie. W poprzednim sezonie nikt nie wyobrażał sobie ekipy spod Klimczoka bez tego zawodnika w podstawowym ustawieniu. Kapitan drużyny opuścił tylko dwa mecze w ubiegłej kampanii z powodu kary za czerwoną kartkę. W pozostałych 32 meczach grał od pierwszej minuty dlatego dzisiejsza decyzja trenera Mirosława Smyły o tym, że gracz ten zacznie mecz wśród zmienników była zaskoczeniem.

Pod nieobecność Bilińskiego kapitanem „górali” został Michał Janota, a najbardziej wysuniętym piłkarzem był Krzysztof Drzazga. Żaden z nich jednak nie narobił tylu problemów opolskiej obronie, co Maksymilian Sitek. Skrzydłowy był bardzo aktywny i często inicjował ataki swojej drużyny. To po jego akcji i zagraniu z prawej strony piłka trafiła do Goku Romana, który jednak w ostatniej chwili został zablokowany. Odra na początku spotkania oddała rywalowi pole, ale później doszła do głosu. I to właśnie gospodarze byli bliżsi zdobycia gola przed przerwą. Piłka po strzale Kontrada Nowaka trafiła jednak w słupek. To nie był koniec złych informacji dla Odry. Chwilę później na murawę upadł Konrad Kostrzycki i stało się jasne, że potrzebna będzie zmiana.

Kontuzja nie ominęła również drużyny spod Klimczoka. Bartosz Bernard nie wyszedł na drugą połowę, bo w szatni zgłosił uraz i w jego miejsce na boisku pojawił się Titas Milaszius.

W 60. minucie spotkania ładnym, technicznym strzałem Błażeja Sapielaka próbował zaskoczyć Janota, ale piłka nieznacznie minęła bramkę Odry. Podbeskidzie w drugiej połowie sprawiało lepsze wrażenie. Kolejnym, który próbował dać prowadzenie „góralom”, był Marcel Misztal. Młodzieżowiec Podbeskidzia po składnej akcji oddał niezły strzał sprzed pola karnego, ale Sapielak był na posterunku. Chwilę później na boisku pojawił się Kamil Biliński i niewiele brakowało, by w 78. minucie wpisał się na listę strzelców. Przyjął piłkę przed polem karnym, w swoim stylu odwrócił się i „kropnął” solidnie na bramkę, ale do pełni szczęścia zabrakło mu dosłownie kilku centymetrów. Pojawienie się na boisku „Bili” wyraźnie ożywiło poczynania ofensywne Podbeskidzia. Najskuteczniejszy strzelec poprzedniego sezonu I ligi minął trzech rywali i podał do Sitka, który przytomnie odegrał piłkę Romanowi. Wykończenie hiszpańskiego pomocnika pozostawiało jednak wiele do życzenia.

Lepiej pod bramką przeciwnika poradził sobie kilka chwil później jego rodak, Julio Rodriguez. To on dał prowadzenie przyjezdnym. Obrońca nie kalkulował, kiedy piłka spadła mu pod nogi, i potężnym strzałem pod poprzeczkę dał „góralom” komplet punktów. Kilkadziesiąt sekund później, po wznowieniu gry, gospodarze się pogubili. Piłkę przejął Sitek, podał do Bilińskiego i bielszczanie zadali drugi cios. Trafienie Macieja Urnańczyka, w doliczonym czasie gry, niczego już nie zmieniło i Podbeskidzie potwierdziło, że uwielbia grać w Opolu. Wygrali tam bielszczanie szósty raz na przestrzeni siedmiu ostatnich wizyt.

Odra Opole – Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:2 (0:0)

0:1 – Rodriguez, 87 min, 0:2 – Biliński, 89 min, 1:2 – Urbańczyk, 90+4 min.

ODRA: Sapielak – Kostrzycki (32. Tkocz), Kamiński, Kędziora (63. Urbańczyk), Szrek, Niziołek, Paprzycki (71. Paprzycki), Klimek, Mikinić (63. Marzec), Nowak, Czapliński (71. Guzdek). Trener Piotr PLEWNIA.

PODBESKIDZIE: Igonen – Simonsen, Rodrigiez, Markow, Bernard (46. Milaszius) – Bonifacio, Misztal (82. J. Bieroński) – Sitek, Janota, Roman (82. Celtik) – Drzazga (71. Biliński). Trener Mirosław SMYŁA.

Sędziował Robert Marciniak (Kraków). Widzów 1500. Żółte kartki: Kędziora – Milaszius.

Piłkarz meczu – Julio RODRIGUEZ.


Fot. Krzysztof Dzierzawa / Pressfocus