Koniarek: Stawiam, że Ruch nie spadnie!

Chyba dawno żaden remis nie wzbudził przy Zgody tylu mieszanych uczuć, co ten uzyskany w niedzielę w Chorzowie. Jak odbiera go pan już na chłodno?
Marek KONIAREK: – Powiedzieliśmy chłopakom w szatni, że my – trenerzy – cieszymy się z tego punktu. Różnie mecz mógł się potoczyć. W pierwszej połowie powinniśmy go „załatwić”, a w drugiej – przegrać w końcówce, bo Ruch był wtedy lepszą drużyną. Przez pierwszy kwadrans po przerwie nic się nie działo i tak sobie myślałem na ławce, że nic złego tu nie może się wydarzyć. Wpływ na te ostatnie trudne dla nas minuty miały zejścia naszych środkowych pomocników: najpierw Michała Płonki, a potem Kamila Kurowskiego. Nie jest tak, że młodsi zmiennicy automatycznie osłabili zespół, ale wchodzili w nieciekawym momencie. Do nikogo nie mam pretensji. Każdy dał z siebie tyle, ile miał. Oby we wszystkich dziewięciu pozostałych meczach cechowało nas takie zaangażowanie.

Środkowi pomocnicy dadzą radę „wylizać” się do sobotniego spotkania z GKS-em Bełchatów?
Marek KONIAREK: – Kurowski – na pewno. Płonka ma problem z plecami, ale prawdopodobnie też. Po pauzie za kartki wróci Kamil Łączek, a w czwartek gips z ręki zdejmuje Daniel Paszek. Może jeszcze nie na najbliższy mecz, ale już za tydzień powinien być gotowy.

Zaskoczyliście wielu kibiców zmianą w bramce.
Marek KONIAREK: – Bartek Golik wskoczył po półrocznej przerwie. Wszyscy po meczu w Chorzowie oceniają go bardzo pozytywnie. Ta decyzja nie była spowodowana tym, że Bartek Neugebauer bronił słabo. Jak na tak młodego synka, 17-latka, bardzo dobrze łapał. Uznaliśmy jednak, że coś zmienimy. To był ryzykowny, ale bardzo trafny ruch, bo Golik na pewno nam w niedzielę pomógł.

Jak podobał się panu Ruch, krytykowany przez wiele osób za swoją wiosenną postawę?
Marek KONIAREK: – Powiedziałem już swoje zdanie: uważam, że Ruch ma drużynę, która nie powinna walczyć o utrzymanie. Kilku chłopaków znam. Młody, wybiegany zespół, mający z przodu starego, ale zawsze groźnego Wojciecha Kędziorę. Mieliśmy z nim problemy. Szumu narobił również Paweł Mandrysz. Zmiany dokonane przez trenera Wleciałowskiego pociągnęły Ruch w meczu z nami.

Utrzyma się?
Marek KONIAREK: – Odpowiem szczerze: myślę, że tak. Życzę tego wszystkim śląskim klubom. Oby do Ruchu i Rozwoju dołączył też ROW.

Oj, trudno będzie.
Marek KONIAREK: – Sytuacja w tabeli jest skomplikowana. Punktuje Olimpia Elbląg, Rybnik. Jest ciasno. Na dole wytworzyła się grupa siedmiu drużyn. Cztery z nich polecą. Te, które mają już powyżej 30 punktów – jak Pogoń Siedlce czy Skra Częstochowa – dadzą radę. Pozostali będą walczyć do ostatniej kolejki. Podejrzewam, że nawet przedostatnia seria niczego nie wyjaśni.

Inauguracyjną wygraną 6:0 z Siarką Tarnobrzeg rozbudziliście apetyty. Niektórzy liczyli, że szybko pójdziecie w górę tabeli…
Marek KONIAREK: – Brakuje nam dwóch punktów straconych ze Skrą. Powinniśmy tamten mecz wygrać, ale przespaliśmy pierwszą połowę, tracąc łatwo bramkę. Trudno było to potem wyciągnąć, dobrze że przynajmniej uratowaliśmy remis. Bardzo żałuję tego spotkania. Niekiedy tak już jest, że liczysz na zwycięstwo z danym przeciwnikiem i tracisz, a potem grasz z kimś lepszym, kiedy trudno kalkulować wygraną, a jednak to się dzieje.

Jedno jest pewne – jesteśmy silniejsi niż jesienią. Wtedy kadrowo wyglądaliśmy słabiej, teraz trzech chłopaków wypożyczonych z GieKSy dało nam impuls. Jest większa konkurencja, na ławce mamy wartościowszych zmienników. Nie róbmy jednak z siebie nie wiadomo kogo. Przecież to Ruch był zimą na dwóch zgrupowaniach, a my – na ani jednym. Ludzie może nieraz o takich rzeczach nie pamiętają. Jedni mają łatwiejsze zadanie, inni – trudniejsze. My zawsze w Rozwoju obracamy się w ramach określonego budżetu. Chciałoby się lepiej, ale nie narzekamy. „Jadymy” z tym, co jest.

 

Na zdjęciu: „Niebiescy”, mając w składzie Pawła Mandrysza (z lewej), zdaniem Marka Koniarka nie powinni mieć problemów z zachowaniem II-ligowego bytu.