Koniec kędzierzyńskiej klątwy!

Już od pierwszych piłek w pierwszym secie widać było, że ta partia w hitowym starciu kolejki Plus Ligi będzie bardzo wyrównana. Umotywowani zwycięstwem w Kazaniu siatkarze z Jastrzębia-Zdroju zaczęli ją lepiej. Bardzo dobrze grali systemem blok-obrona i udało im się zdobyć trzy punkty przewagi. Na taki rozwój wypadków nie zgodził się jednak Aleksander Śliwka, przyjmujący ZAKSY, który zaserwował dwa asy z rzędu. W kolejnych akcjach rzadko się zdarzało, że drużyny zdobywały punkty przy własnej zagrywce, co jest najlepszym dowodem na to, że spotkanie stało na wysokim poziomie. A zaznaczyć należy, że obie drużyny wcale w polu zagrywki nie próżnowały. W niezwykle ważnym momencie, przy stanie 22:21 dla JW, Dawid Konarski kapitalnie trafił serwisem Arpada Barotiego, który przecież nie jest odpowiedzialny za ten element siatkarskiego rzemiosła w zespole ZAKSY, a chwilę później Tomasz Fornal zmieścił piłkę pomiędzy blokującymi rywala i Jastrzębski Węgiel zyskał piłkę setową. Wykorzystał drugą z nich, bo Śliwka „rąbnął” daleko w aut.

Początek drugiej odsłony, to – po raz kolejny – wymiana ciosów. Mocnych, dodajmy, bo ataki obu drużyn, szczególnie ze środka, mogły się podobać. Niezła seriach zagrywek Juliena Lyneela, który pierwszy raz od dawna pojawił się w wyjściowym składzie JW, spowodowała, że nieznacznie z przodu znajdowali się przyjezdni (9:7). Gospodarze wzięli się jednak za odrabianie strat, co im się udało. Bardzo dobrze w kędzierzyńskim zespole wyglądał Kamil Semeniuk, który już zresztą w pierwszym secie zdobył aż siedem punktów. W kolejnej partii kontynuował dobrą grę. Ale wyróżnić można praktycznie wszystkich zawodników, którzy znajdowali się na placu gry. Podczas kolejnej dłuższej wymiany siatkarskich „szlagów”, w pewnym momencie, nieco lepiej zaczęli czuć się miejscowi, którzy objęli prowadzenie 19:16. Goście nie zamierzali się poddać. Odrobili punkt przy zagrywce Fornala i mogli nawet doprowadzić do remisu, ale nie dopuścił do tego Śliwka, który dwa razy zabawił się z blokiem jastrzębskim na siatce. Następnie skończył atak na 23:20 i sytuacja „pomarańczowych” zrobiła się trudna. ZAKSA wykorzystała drugą piłkę setową. Musiała to zrobić, bo na zagrywce pojawił się człowiek od zadań specjalnych, czyli Jakub Bucki. Któremu tym razem nie udało się wykonać takiej serii, jak w Kazaniu.

Kędzierzynianie, którzy w dwóch pierwszych partiach nie zdobywali zbyt wielu punktów blokiem, bo tylko trzy razy udało im się zatrzymać rywala, podczas gdy Jastrzębski Węgiel siedem razy punktował w ten sposób, na początku trzeciej odsłony zdecydowanie poprawili się w tym elemencie. Dwa razy zatrzymali Konarskiego i raz Fornala, w związku z czy zrobiło się 10:6,a po asie serwisowym Benjamina Toniuttiego, 12:7 dla ZAKSY. Biorąc pod uwagę poziom tego meczu, była to bardzo solidna zaliczka przed resztą seta. Jastrzębianie jednak nie poddali się. Z dużą konsekwencją odrabiali straty i po bloku na Łukaszu Wiśniewskim zrobiło się po 19. Chwilę później piłka została na ręce Semeniuka, po zagrywce Lyneela, i to JW był o punkt z przodu (21:20). Następnie, po długiej i niesamowitej akcji, w której było wszystko, mieli piłkę na dwupunktowe prowadzenie, ale Fornal trafił, próbując kiwnąć, w… antenkę! Dwie znakomite akcje Semeniuka w ataku spowodowały je, że to gospodarze pierwsi mieli setbola. As Fornala odmienił jednak sytuację, ale tylko na moment, choć wydawało się, że gospodarze mają wszystko, aby seta wygrać. Zawiedli jednak w końcówce, w przyjęciu i w obronie, a blok na Lyneelu zakończył partię na korzyść gospodarzy.

Przegrany w taki sposób set mógł podziałać na gości deprymująco. Tymczasem na początku czwartej partii zadziałał w jastrzębskich szeregach efekt sportowej złości. Dobra praca Lukasa Kampy na zagrywce, a także całej drużyny w obronie, dała pięć punktów przewagi. Niemiecki rozgrywający, niedługo potem, dołożył asa. Ciągle było za wcześnie, aby mówić o tym, że „pomarańczowi” mają partię pod kontrolą, ale po bloku na Barotim było już 18:11 dla JW. W tym momencie na parkiecie znajdowało się już trzech zmienników w szeregach ZAKSY. Trener Nikola Grbić chyba zrozumiał, wobec bezbłędnie grających jastrzębian, że partii tej uratować już się nie da i oszczędzał swoich podstawowych graczy na tie breaka, który zbliżał się nieuchronnie. Wprawdzie ZAKSIE część strat odrobić się udało, ale nie na tyle, aby doprowadzić chociażby do nerwowej końcówki. Zresztą dwa kapitalne serwisy Lyneela spowodowały, że jastrzębianie wygrali do 18.

Przyjezdni świetnie, bo od prowadzenia 3:0, rozpoczęli piątą odsłonę. Znów dzięki kapitalnej pracy w polu zagrywki Lyneela. ZAKSA jeden punkt przy własnym serwisie odrobiła, po asie Davida Smitha, ale zespoły zmieniły się stronami przy stanie 8:6 dla JW. A kiedy dwublok przyjezdnych zatrzymał na środku Łukasza Wiśniewskiego było 10:7. Jedno „oczko”, przy zagrywce Barotiego, ZAKSA odrobiła. Ale jastrzębianie mają w swoich szeregach Dawida Konarskiego, którego dwóch kolejnych zagrywek nie przyjęli i przyjezdni mieli piłki meczowe. Sprawę, ten bardzo dobry i emocjonujący mecz, zakończył blok na Semeniuku. Stało się to, na co kibice Jastrzębskiego Węgla czekali od ponad… pięciu lat! Po 16 kolejnych porażkach i 1839 dniach przerwy, „pomarańczowi” pokonali ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Jastrzębski Węgiel 2:3 (22:25, 25:22, 28:26, 18:25, 10:15)

KĘDZIERZYN-KOŹLE: Toniutti, Semeniuk, Smith, Baroti, Śliwka, Wiśniewski, Zatorski (libero) oraz Parodi, Rejno, Łukasik. Trener Nikola GRBIĆ.
JASTRZĘBIE: Kampa, Fornal, Gładyr, Konarski, Lyneel, Vigrass, Popiwczak (libero) oraz.

Sędziowali: Piotr Skowroński (Gdańsk) i Tomasz Janik (Warszawa).

Przebieg meczu

I set: 7:10, 15:14, 20:19, 22:25.
II set: 10:9, 15:14, 20:18, 25:22.
III set: 10:6, 15:11, 20:19. 24:25, 28:26.
IV set: 5:10, 9:15, 13:20, 18:25.
V set: 2:5, 6:8, 7:10, 10:15.