Koniec koszmarnej kadencji

Mirosław Minkina, zgodnie z naszymi wcześniejszymi informacjami, nie miał konkurentów i po wyborach w Bytomiu ponownie został prezesem Polskiego Związku Hokeja na Lodzie.


O minionej kadencji wszyscy związani z rodzimym hokejem chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Ale i rządy w trzech poprzednich pozostawiały wiele do życzenia. Jeden prezes znał się „o tyle, o ile” na siatkówce, zaś kolejny ujrzał po raz pierwszy krążek na oczy, gdy ligowcy przystąpili do ligowych zmagań.

Ten drugi, Dawid Chwałka wraz ze swoją strażą przyboczną, w tym sekretarzem generalnym związku Janusz Wierzbowskim, doprowadził do wielomilionowego zadłużenia związku. W zakończonej właśnie, niewątpliwie koszmarnie trudnej kadencji, związkiem kierowało aż trzech szefów: wspomniany Chwałka, który cieszył się pełnym zaufaniem członków zarządu, a potem przez kilka miesięcy Piotr Demiańczuk, a od końca listopada 2018 roku Mirosław Minkina.

Ten ostatni sprawował swoją funkcję, nie mając mandatu zaufania od zarządu, miał więc prawo odczuwać pewien dyskomfort. Minkina trafił na zły czas, a najgorsze w nim było zadłużenie związku na ponad 18 milionów, a na dodatek czas pandemii…

Zdarte pazurki

Minkinę za czas jego rządów można oceniać różnie – niżej podpisany również do jego oraz zarządu pracy miał sporo uwag. Jednak jednego nie można mu zarzucić – zaangażowania oraz prób ratowania związku przed dalszym zjazdem w dół. Oczywiście, w trakcie jego kierowania związkiem wykształciła się opozycja, ale – jak się wczoraj okazało – budowała zamki na lodzie.

Z jej buńczucznych zapowiedzi nic nie wyszło. Zbigniew Starzec, kandydat opozycji, miał nieszczęśliwy wypadek i nie mógł wystartować. Ale i grono jego popleczników ma zdaje się zdarte pazurki. Mariusz Wołosz, przewodniczący obrad, a zarazem prezydent Bytomia, poprosił zebranych o zgłaszanie się do dyskusji i… chętnych do niej nie było. A przecież była to świetna okazja, by wyłuszczyć wszelkie żale do ustępującego prezesa zarządu.

– To wszystko było zwykłą ustawką, nie było sensu zabierać głosu. Wygrał jak chciał, bo ustawił ten zjazd – podsumował jeden z delegatów niezwykle kruchej i nieskutecznej opozycji; mówiąc to wtedy, kiedy już zbieraliśmy się do wyjścia.

– A kto bronił wyjść na trybunę, by wyłuszczyć swoje racje? – zapytałem, ale odpowiedzi nie usłyszałem. To typowe dla tego środowiska. Kontestować rządy prezesa – tak, ale gdy przychodzi co do czego, chowa się za fotelami.

W potrzasku

Do ustępującego prezesa Minkiny (i zarządów w różnych konfiguracjach personalnych) można mieć pretensje, że tolerowali samowolkę byłego prezesa. To zresztą zebrani delegaci mocno zaakcentowali podczas udzielenia absolutorium ustępującemu zarządowi. Po sprawozdaniu komisji rewizyjnej nie brakowało złośliwych i uszczypliwych uwag, bo nie było wniosku o jednoznacznej treści.

W końcu po przepychankach przeszedł wniosek, by głosować za trzema osobnymi zarządami, czyli z czasów prezesów Chwałki, Demiańczuka oraz Minkiny. Naszym zdaniem, był to absurd. W tych gremiach bowiem zasiadali również ci, którzy byli w ostatnim zarządzie. W wyniku głosowania dwa pierwsze zarządy nie otrzymały absolutorium, trzeci – za kadencji prezesa Minkiny – tak!

Twardo po ziemi

Ustępujący (i nowy) prezes twardo stąpa po ziemi. Oczywiście, w swojej mowie wyborczej nie powiedział nic nowego, jedynie powtórzył to, co mówi od początku swoich rządów. Chodzi o zniwelowanie długów, kierowanie związkiem bez żadnych zakłóceń, troskę o reprezentację seniorek i seniorów oraz młodszych kategorii wiekowych. Niestety, o szkoleniu młodzieży było niewiele, a – naszym zdaniem – w tej kadencji jej należałoby poświęcić najwięcej czasu. Przede wszystkim stworzyć program (piszę o tym od lat, ale bezskutecznie!) i konsekwentnie go realizować!

Szkoda, że ustępujący prezes nie miał kontrkandydata w wyborach, bo wtedy jego wygrana byłaby dla niego jeszcze bardziej satysfakcjonująca. W głosowaniu poparło go 63 delegatów, 14 było przeciw, zaś 8 się wstrzymało. Poprzednia kadencja nie do końca musiała Minkinę satysfakcjonować. Ale ta wczoraj otwarta pójdzie już całkowicie na jego rachunek. Skład zarządu chyba również ukształtował się po jego myśli, więc po upływie tej kadencji chyba już nikt nie będzie miał wątpliwości, kogo rozliczać i komu ewentualnie udzielić absolutorium.

Czy rodzimy hokej wszedł na ścieżkę pełną sukcesów? Niech na razie będzie to przynajmniej ścieżka spokoju. A co z ponad 18 mln długiem? Cierpliwości, bo jest on rozłożony na pokolenia! Plany są bogate…


Zarząd PZHL

Mirosław Minkina – prezes; członkowie zarządu (wedle uzyskanych głosów:) Marta Zawadzka – 72, Adam Fras – 68, Danuta Piorun – 61, Tomasz Jaworski– 53, Bogdan Rozwadowski – 50, Zdzisław Zaręba – 46.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus