Koniec przygody Podbeskidzia w Pucharze Polski

Choć konkursu jedenastek ostatecznie nie rozegrano, to pod Klimczokiem wykonywano we wtorek aż cztery rzuty karne.




W eksperymentalnym składzie, bo bez nominalnego prawego obrońcy i klasycznego lewoskrzydłowego, rozpoczęli „górale” starcie z Zagłębiem. Na pierwszej z wymienionych pozycji wystąpił Konrad Gutowski, który po raz pierwszy wyszedł w składzie bielskiego zespołu od pierwszej minuty.

Ponadto w wyjściowym ustawieniu Podbeskidzia zadebiutował Siergiej Miakuszko, który niemal od początku przejawiał sporą ochotę do gry ofensywnej. Ale generalnie – pod obiema bramkami – w pierwszej połowie nie działo się praktycznie nic, co zasługiwałoby na uwagę.

Przed przerwą oglądaliśmy zaledwie jedną, bardzo korzystną sytuację na gola, ale Jakub Bieroński nie spisał się w roli środkowego napastnika. Defensywny pomocnik Podbeskidzia powinien w tej sytuacji zachować się dużo lepiej, bo znalazł się sam przed Konradem Forencem, lecz nie zdołał celnie uderzyć. Więcej ciekawych rzeczy działo się – pod obiema bramkami – od pierwszych minut drugiej połowy.

Najpierw, i to dwukrotnie, bliscy objęcia prowadzenia byli goście. Ale Michal Pesković bardzo dobrze interweniował po kąśliwym strzale z rzutu wolnego Patryka Sysza, a chwilę później – po stałym fragmencie gry – w bardzo dogodnej sytuacji w bramkę nie był w stanie trafić Lorenco Szimić.

Szczęście nie sprzyjało również „góralom”, bo strzał Desleya Ubbinka, po świetnej interwencji Forenca, odbił się od poprzeczki. Ale to gospodarze, jako pierwsi, przekonali się, że co się odwlecze, to nie uciecze. Szimić zagrał ręką w polu karnym, a rzut karny na bramkę zamienił Miakuszko. Radość pod Klimczokiem trwała jednak zaledwie kwadrans, bo tym razem wydarzyła się ręka w polu karnym „górali”.

Przewinił Marko Roginić, który był nieuważny przy dośrodkowaniu z rzutu wolnego, a gola z jedenastu metrów strzelił następnie Dejan Drażić. Mecz rozpoczął się więc od nowa i wszystko wskazywało następnie na to, że spotkanie, które po przerwie wyraźnie nabrało rumieńców, nie skończy się po 90. minutach.

W dogrywce było niemniej ciekawie. Zagłębie objęło prowadzenie, bo bardzo źle we własnym polu karnym zachował się Aleksander Komor. Który najpierw źle wybijał piłkę, wprost pod nogi Szimicia, a następnie przeszkodził Peskoviciowi w skutecznej interwencji. „Górale”, tym razem, musieli gonić wynik i wyrównali, a jakże, z rzutu karnego. Faulował… Szimić, a Miakuszko, po raz drugi pewnym strzałem pokonał Forenca.

Na początku drugiej połowy dogrywki Drażić zdecydował się na indywidualną akcję i postanowił zrobić „wiatrak” z graczy Podbeskidzia. Najpierw zakręcił Komorem, a następnie Gergoe Kocsisem i odegrał do Samuela Mraza, który był zupełnie niepilnowany w polu karnym i spokojnie wpisał się na listę strzelców.

Tym razem bielszczanie nie byli już w stanie skutecznie odpowiedzieć, a – na domiar złego – sprokurowali czwarty w tym spotkaniu, a drugi dla Zagłębia, rzut karny. Sprawiedliwość, za faul na Szyszu, wymierzył Drażić, który przesądził o awansie Zagłębie do 1/8 finału Pucharu Polski.


Podbeskidzie Bielsko-Biała – Zagłębie Lubin 2:4 (0:0, 1:1)

1:0 – Miakuszko, 63 min (karny), 1:1 – Drażić, 78 min (karny), 1:2 – Szimić, 95 min, 2:2 – Miakuszko, 102 min (karny), 2:3 – Mraz, 106 min, 2:4 – Drażić, 112 min (karny).

Sędziował Mariusz Złotek (Gorzyce). Żółte kartki: Kocsis, Baszłaj, Rundić – Drazić, Guldan, Balić, Żubrowski.

PODBESKIDZIE: Pesković – Gutowski, Komor, Baszłaj, Rundić – Miakuszko, Bieroński (66. Sitek), Ubbink (74. Nowak), Kocsis, Marzec (66. Rzuchowski) – Roginić. Trener Krzysztof BREDE.

ZAGŁĘBIE: Forenc – Chodyna (89. Bednarczyk), Simić, Guldan, Balić – Baszkirow, Poręba, Żubrowski, Szysz, Drażić – Sirk (64. Mraz). Trener Martin SZEVELA.






Na zdjęciu: Dejan Drażić (w środku) wykorzystał dwa rzuty karne, zanotował efektowną asystę i poprowadził Zagłębie do kolejnej rundy Pucharu Polski.

Fot. Tomasz Folta/Pressfocus