Koniec roku w odcieniach szarości

Porażka Legii z Stalą Mielec otworzyła przed Rakowem szansę, by ponownie objąć prowadzenie w tabeli. Wystarczyło „tylko” wygrać w Gliwicach. Zadanie nie zostało wykonane.


Pojedynek przy Okrzei miał być pięknym i emocjonujący zakończeniem roku dla obu drużyn. Raków bił się w nim o zwycięstwo i zarazem pozycję lidera. Piast chciał z kolei podtrzymać dobrą passę i wskoczyć na 10 miejsce w lidze. Spotkanie przyniosło raczej ból i cierpienie. Władze ligi powinny wydać kategoryczny zakaz retransmisji tego spotkania. Był to „spektakl” nie dla kibiców piłkarskich, a ekstraklasowych masochistów.

Czerwiński wrócił

Szkoleniowiec Rakowa, Marek Papszun musiał dokonać jednej zmiany w porównaniu do ostatniego spotkania z Jagiellonią. Pauzującego za żółte kartki Patryka Kuna zastąpił Daniel Bartl. Waldemar Fornalik nie mógł skorzystać z usług Martina Konczkowskiego, którego z meczu wykluczyły problemy żołądkowe. Jego miejsce zajął Bartosz Rymaniak. Do składu gospodarzy wrócił z kolei Jakub Czerwiński – niezwykle ważny w układance Fornalika.

Mało fajerwerków

I to właśnie kapitan Piasta miał dwie dobre sytuacje do wyprowadzenia swoich kolegów na prowadzenie. Za pierwszym razem zatrzymał go Andrzej Niewulis. Chwilę później Czerwiński uderzył głową ponad bramką Branislava Pindrocha, choć był niepilnowany w polu karnym Rakowa. Ekipa spod Jasnej Góry miała wcześniej dogodną sytuację, jednak uderzenie Bartla na samym początku spotkania zatrzymał Patryk Sokołowski. To były jednak jedne z niewielu sytuacji do objęcia prowadzenia przez obie drużyny.

Pierwsza część spotkania mocno rozczarowała. Piast często wybijał piłki po autach. Raków z kolei nie potrafił rozkręcić się i wejść w pole karne gospodarzy. Pojawiła się też jedna kontrowersja. Arbiter spotkania, Damian Sylwestrzak podyktował dla Rakowa rzut karny za zagranie piłki ręką przez Dominika Steczyka. Powtórki pokazały jednak, że zawodnik gospodarzy cofał rękę. Dopiero po reakcji VAR-u sędzia z Wrocławia cofnął kontrowersyjną decyzję. Na przerwę obie drużyny schodziły z całkowicie zasłużonym bezbramkowym remisem. Wyglądało na to, że jeden gol może zadecydować o wyniku.

Im strzelać nie kazano

Choć trudno w to uwierzyć, tak druga połowa była jeszcze gorsza niż pierwsza. Najbardziej emocjonujący moment po przerwie miał miejsce w końcówce spotkania. Wówczas Thiago Alves walczył z niesfornym butem i nie potrafił go założyć na stopę. W szatni obie drużyny najwyraźniej doszły do wniosku, że aktualny wynik ich satysfakcjonuje i nie warto zaprzątać sobie głowy zdobyciem bramki na wagę trzech punktów.

Z ogólnego trendu chciał wyłamać się Jakub Świerczok. Napastnik Piasta zdobył nawet bramkę. Został jednak poskromiony przez sędziego Sylwestrzak. Po kolejnej interwencji VAR-u w tym spotkaniu arbiter odgwizdał spalonego. Po przerwie niewiele funkcjonowało po stronach boiska. Moment przebudzenia miał Marcin Cebula. Zryw trwał jednak około 15 minut i zakończył się rajdem pod pole karne Piasta i niecelnym uderzeniem. Pozostali ofensywni zawodnicy Rakowa przeszli obok tego meczu.

Zasłużył na „wędkę”

Zdecydowanie nie było to spotkanie ani Vladislavsa Gutkovskisa, ani Davida Tijanicia, a już w ogóle Ivana Lopeza i Oskara Zawady. Każdy z nich ma sporo za uszami po pojedynku w Gliwicach. Najwięcej zastrzeżeń można mieć do Hiszpana. Lopez na murawie zameldował się w 63 minucie. W tym czasie zaliczył trzy podania, z czego dwa celne, nie potrafił przyjąć piłki. O jakiejkolwiek aktywności w ofensywie nie mogło być nawet mowy. Hiszpan od kilku spotkań jest cieniem zawodnika, którym zachwycaliśmy się na przełomie października i listopada. W jeszcze gorszej sytuacji jest Zawada. Napastnik wszedł na murawę w 83 minucie gry, by po dwóch minutach… Otrzymać żółtą kartę za niebezpieczne wejście w nogi rywala. W Piaście było nie lepiej. Żaden z piłkarzy, który wszedł z ławki na zasłużył na choćby minimalną pochwałę. W Gliwicach po spotkaniu słychać było wystrzeliwane fajerwerki. Była to oznaka radości, że to spotkanie dobiegło końca.


Piast Gliwice – Raków Częstochowa 0:0 (0:0)

PIAST: Plach – Rymaniak, Malarczyk, Czerwiński, Holubek – Jodłowiec, Sokołowski (80. Lipski), Milewski (64. Badia), Chrapek (80. Alves), Steczyk, Świerczok (88. Żyro). Trener Waldemar FORNALIK.

RAKÓW: Pindroch – Piątkowski, Niewulis, Schwarz – Tudor, Poletanović, Sapała, Bartl (89. Malinowski) – Cebula, Gutkovskis (83. Zawada), Tijanić (63. Lopez). Trener Marek PAPSZUN.

Sędziował Damian Sylwestrzak (Wrocław). Czas gry: 94 min (46+48). Mecz bez udziału kibiców. Żółte kartki: Malarczyk (90+2 min, faul) – Cebula (54 min, faul), Zawada (85 min, faul).

Piłkarz meczu – Jakub ŚWIERCZOK


Na zdjęciu: Mecz w Gliwicach był zapowiadany jako mecz kolejki. Skończył jako jej rozczarowanie.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus