Koniec serii Skry i Podbeskidzia

Częstochowianie wygrali po 12 spotkaniach bez zwycięstwa, a niepokonani w poprzednich 12 meczach bielszczanie doznali porażki.


Przed ostatnim niedzielnym meczem w I lidze kibice obydwu drużyn, które wybiegły na murawę w Bełchatowie, w zupełnie odmiennych nastrojach spoglądali w… kalendarz. Skra po pokonaniu 3 września Resovii wpadła w dołek i pół roku później wybiegała na boisko z bilansem 11 porażek oraz 1 remisu. Natomiast Podbeskidzie po porażce 4 września 0:1 z Ruchem Chorzów w 12 kolejnych spotkaniach okazało się niepokonane odnosząc 4 zwycięstwa i 8 razy remisując. W dodatku najlepszy strzelec górali Kamil Bieliński po 21 kolejkach miał na swoim koncie 13 trafień, a cały zespół z Częstochowy 11! Nie trzeba więc dodawać kto w tym meczu był faworytem, ale na zapleczu ekstraklasy od dawna wszyscy wiedzą, że na murawie wszystko może się zdarzyć, tym bardziej, że Dariusz Żuraw swojego snajpera zostawił na ławce rezerwowych.

O tym, że bez Bilińskiego drużyna z Bielska-Białej nie ma argumentów przekonaliśmy się w pierwszej połowie, bo goście nie oddali ani jednego celnego strzału. Ściślej mówiąc, dwukrotnie piłka lądowała w siatce za plecami Jakuba Bursztyna, ale w 5. minucie Joan Roman był na spalonym, a tuż przed przerwą Jeppe Simonsen sfaulował Kamila Lukoszka zanim podał do Krzysztofa Drzazgi i po analizie VAR Jacek Małyszek nie zaliczył wychowankowi Zametu Przemków celnej główki z bliska.

Sędzia był także w centrum uwagi w 23. minucie, bo wtedy po faulu Matveia Igonena, który przed swoim polem karnym, w sytuacji oko w oko zwalił z nóg Jana Flaka, pokazał bramkarzowi Podbeskidzia żółtą kartkę. Nie mógł się z tą decyzją pogodzić Jakub Dziółka, domagający się usunięcia golkipera rywali z boiska, ale arbiter nie zmienił zdania i ukarał szkoleniowca częstochowian żółtym kartonikiem.

Losy spotkania rozstrzygnęły się tuż po przerwie, bo po długim zagraniu Lukoszka Jakub Sangowski zabawił się ze stoperami rywali. Zarówno Mateusz Wypych jak i Julio Rodriguez nie dali rady napastnikowi, który 11 marca obchodził będzie 21. urodziny, a samo uderzenie z 10. metra dało wychowankowi Warty Poznań pierwsze trafienie w 19. I-ligowym występie w Skrze.

Dopiero po stracie gola Dariusz Żuraw zdecydował się sięgnąć po „armatę” i wprowadził do gry Bilińskiego, który w 70. minucie, główkując z 7. metra zatrudnił Bursztyna, oddając jedyny tego dnia celny strzał na bramkę Skry. Na więcej już bielszczanom konsekwentnie grający częstochowianie nie pozwolili i w ten sposób przerwali dwie serie za jednym zamachem. Podbeskidzie po 12 meczach bez porażki musiało uznać wyższość rywala, który po tuzinie gier bez zwycięstwa sięgnął po 3 punkty.


Skra Częstochowa – Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:0 (0:0)

1:0 – Sangowski, 49. min

SKRA: Bursztyn – Machała, Mesjasz, Czajka – Flak (73. Winiciersz), Baranowicz (60. Olejnik), Babiarz, Lukoszek (80. Sajdak) – Jaroch (73. Gołębiowski), Sangowski, Nocoń. Trener Jakub DZIÓŁKA.

PODBESKIDZIE: Igonen – Vitelli, Rodriguez, Wypych (59. Markow) – Simonsen (67. Janota), Neugebauer, Bonifacio, Hartherz (80. Milasius) – Sitek (59. Biliński), Drzazga (58. Celtik), Roman. Trener Dariusz ŻURAW.

Sędziował Jacek Małyszek (Lublin). Widzów 43. Żółte kartki: Babiarz, Baranowicz, Olejnik, Nocoń – Igonen. Czerwona Janota (90+3, za uderzenie przeciwnika).

Piłkarz meczu – Jakub SANGOWSKI.


Fot. .facebook.com/ts.podbeskidzie