Konrad Jałocha chce wrócić do ekstraklasy

Konrad Jałocha rozegrał w GKS-ie Tychy 100 oficjalnych spotkań.


Na początku 2018 roku Konrad Jałocha trafił z Legii Warszawa do GKS-u Tychy na wypożyczenie i zakotwiczył w tyskiej bramce. Pół roku później został już bowiem definitywnie bramkarzem trójkolorowych, podpisując kontrakt na dwa lata, po których przedłużył umowę na kolejne dwa sezony, czyli do 30 czerwca 2022 roku.

O tym, jak ważnym punktem zespołu stał się mierzący 2 metry golkiper, mający w swoim dorobku mistrzowski tytuł wywalczony w 2014 roku, świadczy jego bilans. Od 3 marca 2018 roku, bo tego dnia wychowanek KS Puzonówka 1996 zadebiutował w tyskim zespole, do 15 listopada tego roku, zaliczył 100 oficjalnych występów. 94 razy bronił w meczach I ligi oraz 6-krotnie w spotkaniach Pucharu Polski.

– W tym czasie nie zagrałem tylko raz, bo w ostatnim meczu poprzedniego sezonu, w bramce wystąpił Adrian Odyjewski – wylicza Konrad Jałocha.

– Niewiele więc zabrakło, żebym miał jeszcze serię 100 spotkań z rzędu. Uważam jednak, że i tak mój bilans to powód do radości, która mogłaby być jeszcze większa, gdybyśmy w Łęcznej zagrali na zero z tyłu. Bardzo chciałem uczcić mój jubileusz zachowując czyste konto, ale się nie udało. Pierwsza połowa była niezła w naszym wykonaniu. Zawiązywaliśmy akcje pod bramką przeciwnika, który tylko sporadycznie po naszych błędach i ze stałych fragmentów gry próbował się wedrzeć do naszej „16”. W II połowie Górnik miał już więcej sytuacji i strzelił gola, na którego błyskawicznie odpowiedzieliśmy wyrównującą bramką i mieliśmy nawet okazje na kolejne gole. Jednak w końcówce musiałem się trochę napracować, żebyśmy utrzymali remis. Trudno powiedzieć, która interwencja była kluczowa, bo to pewnie wyjdzie przy analizie meczu, ale najważniejsze, że piłka już drugi raz nie przekroczyła naszej linii bramkowej.

Najbardziej pamiętne

Trener Artur Derbin podkreślił, że w cennym punkcie zdobytym przez GKS Tychy w Łęcznej Konrad Jałocha ma bardzo duży udział. Sam golkiper też był z siebie zadowolony.

– W tych stu spotkaniach występ na boisku Górnika Łęczna na pewno znajdzie się w pierwszej dwudziestce – mówi bramkarz, mający za sobą 32 występy w ekstraklasie.

– A na szczycie tej wyliczanki wpisałbym obydwa mecze zremisowane 0:0 z Rakowem Częstochowa, maszerującym po awans do ekstraklasy oraz spotkania z GKS-em Katowice. Pod koniec rundy wiosennej w 2018 roku wygraliśmy na wyjeździe 2:1 i było to podobno pierwsze od 40 lat zwycięstwo tyszan w Katowicach. Przegrywaliśmy w tym meczu 0:1 od 8 do 81 minuty i miałem w tym czasie co robić. A w następnym sezonie, po remisie 1:1 na katowickim stadionie, u nas, przy dopingu kibiców, wygraliśmy 4:0. Wysoko jest też w tej klasyfikacji mecz z Podbeskidziem w Tychach sprzed dwóch lat. Przy stanie 2:2, w ostatnich sekundach, obroniłem karnego i dobitkę, aż w końcu obrońcy wybili piłkę z linii bramkowej. Zresztą tych obronionych karnych było kilka i w sumie jeszcze parę spotkań mógłbym wyliczyć, ale po to staję między słupki, żeby pomagać drużynie, więc można powiedzieć, że robię to co do mnie należy.


Czytaj jeszcze: Szybkie wyrównanie i jest punkt dla ekipy Derbina

Współpraca z kolegami

Konrad Jałocha był zawodnikiem, od którego skład GKS-u Tychy zaczynał ustalać zarówno trener Ryszard Tarasiewicz, jak i jego następcy, z obecnym szkoleniowcem Arturem Derbinem włącznie.

– Cieszę się, że trenerzy mają do mnie zaufanie i jednocześnie podkreślam, że przez cały czas ten czas współpracuję z trenerem bramkarzy Tomaszem Rogalą. Jestem z naszej współpracy bardzo zadowolony – dodaje 29-letni golkiper.

– Tak samo jak ze współpracy z kolegami. W tym sezonie nasz zespół jest w trakcie budowy, a w dodatku w linii defensywy ciągle z powodu kartek czy kontuzji mamy przetasowania. Mimo to tworzymy dobrze rozumiejącą się formację. To także dowód na to, że mamy szeroką, wyrównaną kadrę. Czy na środek obrony wszedł Łukasz Sołowiej, czy też za Krzyśka Wołkowicza Marcel Stefaniak, albo za Bartka Szeligę Dominik Połap, spisywali się bez zarzutu. A na przykład takie wejście jakie zaliczył Dominik w Łęcznej, gdzie dopiero w ostatniej chwili dowiedział się, że Bartek nie da rady wystąpić, nie jest łatwe. Wszedł jednak na boisko i szybko złapał rytm.

Dodatkowa mobilizacja

– Rywalizacja jest potrzebna i ja także ją czuję. Miałem tę świadomość, kiedy na ławce siedział Marek Igaz i zdaję sobie sprawę z tego także teraz, gdy jest tam Adrian Odyjewski. Przecież wszedł w ostatnim meczu poprzedniego sezonu i zagrał „na zero”. Ma bardzo dobre warunki fizyczne i wysokie umiejętności oraz bardzo solidnie pracuje, co mnie dodatkowo mobilizuje. Rywalizacja jest bardzo potrzebna, bo im lepszy jest konkurent, tym lepiej dla mojej formy i dla drużyny. Przyszedłem do niej z tą myślą, żeby wywalczyć awans do ekstraklasy i to jest nadal mój cel. Podpisując kontrakt do 30 czerwca 2022 roku właśnie ten cel miałem przed oczami, a co się stanie po drodze i co będzie dalej tego w tej chwili nie wie nikt – kończy Konrad Jałocha.


Na zdjęciu: Konrada Jałochę (z piłką) mobilizują solidnie trenujący konkurenci do miejsca między słupkami.

Fot. Dorota Dusik