Konrad Jałocha jest ekspertem nie tylko od „jedenastek”

Na przeszkodzie częstochowianom stanął świetnie dysponowany Konrad Jałocha. Angaż byłego golkipera Legii Warszawa to najlepszy transfer GKS-u od lat. Wiosną walnie przyczynił się do świetnych wyników notowanych przez tyską drużynę. Jesienią może nie był dysponowany już tak spektakularnie, ale za to błyszczał podczas rzutów karnych. Obronił aż trzy i za każdym razem przyczynił się do tego, że drużyna punktowała (5:0 z Garbarnią, 1:1 ze Stalą Mielec, 2:2 z Podbeskidziem).

W sobotni wieczór akurat żadnego strzału z „wapna” nie wyłapał, ale zatrzymał graczy lidera w wielu innych sytuacjach. Niesamowity w jego wykonaniu był początek drugiej połowy (49 minuta). Wtedy to w odstępie 19 sekund (!) interweniował trzykrotnie; w dodatku na trzy różne sposoby. Najpierw odbił piłkę po centrze Patryka Kuna z kornera i „główce” Andrzeja Niewulisa, potem sparował futbolówkę na aut po próbie z dystansu tegoż Niewulisa, aż wreszcie umiejętnie skrócił kąt i wygrał starcie „oko w oko” z Dariuszem Formellą.

– Cały zespół przeciwnika był dobrze ustawiony. Bronił się nisko. Bramkarza rzeczywiście można wyróżnić, bo bronił wszystko. Wywiązał się ze swojej roli najlepiej, jak tylko mógł – chwalił kapitan Rakowa.

Jałocha zaś skwitował to wszystko w swoim stylu: – Po strzale głową jest tylko ułamek sekundy, by zareagować. A te dwa kolejne uderzenia? Gdybym złapał drugie, to trzeciego by już nie było. Tak to zakończmy – uśmiechnął się tyski bramkarz, Konrad Jałocha.