Konrad Nowak: Spadł ze mnie ciężar

Rozmowa z Konradem Nowakiem, pomocnikiem Odry Opole.

Po golu strzelonym w niedzielnym meczu w Kielcach ukrył pan twarz w dłoniach. Tak duże było emocje?
Konrad NOWAK: – Zareagowałem tak, bo jestem po trudnym okresie. W poprzednim sezonie nie grałem zbyt wiele w Puszczy, zwłaszcza w drugiej rundzie minut łapałem już bardzo mało. Nie zdobyłem żadnej bramki, nie czynię tego zbyt często. Dlatego tak się w niedzielę cieszyłem. Spadł ze mnie ciężar. Gdy już strzeliłem tego gola, poczułem się naprawdę fajnie. Chciałbym, by problemy ze zdrowiem, z regularnym graniem, były już za mną. Oby w moim piłkarskim życiu teraz nastąpił dobry okres.

Wierzy pan, że suma szczęścia w sporcie równa się zeru?
Konrad NOWAK: – Nie przywiązuję do tego powiedzenia wagi. Mnóstwo czasu straciłem w życiu przez kontuzje. Potem nie grałem, bo takie były decyzje trenerów. Nie układało się to po mojej myśli, ale mam nadzieję, że to wszystko już za mną.

Ale musi pan wierzyć, że życie wynagrodzi panu te wszystkie bardzo trudne chwile, bez tego byłoby trudno.
Konrad NOWAK: – Jeśli będziesz na to pracował, to prędzej czy później dojdziesz do momentu, w którym będziesz szczęśliwy. Ja cały czas ciężko pracowałem. Gdy nie grałem, trenowałem dwa razy mocniej. Wiadomo, że tylko mecze o stawkę pozwolą nabrać luzu, tego nie da się nadrobić niczym innym, ale cały czas wierzę, że jeszcze będę w stanie odegrać większą rolę w jakimś klubie. Chciałbym, aby to stało się już teraz, w Odrze. Cieszę się, że dostałem ku temu szansę i ode mnie teraz zależy, czy ją wykorzystam.

To, że nie grając trenował pan dwa razy mocniej, to taki frazes?
Konrad NOWAK: – Nie, bo podczas pobytu w Niepołomicach chodziłem na dodatkowe treningi. Moje kolano swoje przeszło, kontuzje odcisnęły piętno na moim zdrowiu, dlatego chcę się zabezpieczać, minimalizować ryzyko powtórzenia się tych urazów albo wystąpienia nowych. Ważna jest praca prewencyjna.

Ze zdrowiem od dłuższego czasu jest OK?
Konrad NOWAK: – Tak naprawdę już od 2-3 lat pozostaję cały czas w treningu. Przez dłuższy czas nie odpuściłem żadnych zajęć. Wiadomo, że zdarzają się mikrourazy, ale nic z poważnych rzeczy. Jest dobrze.

Mając taką przeszłość, na ile trzeba żyć z dnia na dzień, a na ile można jeszcze sobie pomarzyć?
Konrad NOWAK: – Życie bez marzeń nie ma sensu, ale na to, co przede mną, patrzę realnie. Mam cele, do których spełnienia będę dążył, ale nie mówię o nich głośno. Mam już 25 lat, a nie 18 i długą drogę do końca kariery, ale czas, który mi pozostał, chcę wykorzystać jak najlepiej. Zrobię wszystko, by niczego nie żałować. Żadnej decyzji – generalnie tego, jak przeżyłem okres, gdy problemy miałem za mną.

Czy pobyt w Niepołomicach wygenerował w pańskiej głowie myśl, że pierwsza liga to być może zbyt wysokie progi?
Konrad NOWAK: – Szukaliśmy z menedżerem różnych opcji, ale nie chcieliśmy schodzić szczebel niżej, choć były takie propozycje. Nadal uważałem, że dam sobie radę na poziomie pierwszej ligi. Cieszę się, że odezwała się Odra. Chciała, bym przyjechał, pokazał się. Minut wiosną rozegrałem mało, trzeba było udowodnić, że to miejsce mi się należy. Zostałem.

Z Puszczy mógł pan odejść już zimą, był pan na testach w Stomilu Olsztyn.
Konrad NOWAK: – Nikt mnie nie wyrzucał, ale otrzymałem informację, że szans na granie mogę mieć w Niepołomicach trochę mniej. Dostałem zielone światło na zmianę klubu i zaakceptowałem to. Stomil to jednak było nieporozumienie. Pojechałem na jeden mecz, po nim od razu zapadła decyzja. Wydawało mi się, że będzie to wyglądało trochę inaczej. Ale… to przykre doświadczenie trochę mnie wzmocniło. Trzeba doceniać to, co się w danym momencie ma. Dlatego cieszę się z tego, co jest teraz. Znalazłem się w Opolu, w drużynie, która punktuje, a patrząc na kwestie organizacyjne, wszelkie rzeczy pozaboiskowe, nie brakuje mi niczego. Jestem naprawdę szczęśliwy, że tu trafiłem.

Dwa ostatnie mecze zaczął pan w wyjściowym składzie. To – podobnie jak zdobyta bramka – też się panu dawno nie zdarzyło?
Konrad NOWAK: – Fakt. Z Arką Gdynia dostałem szansę, bo Miłosz Trojak pauzował za kartki. Trenerzy zastanawiali się, jak to ułożyć. Cieszę się, że mi zaufali. W meczu w Kielcach dałem pozytywny sygnał. Mam nadzieję, że zagoszczę w jedenastce na trochę dłużej.

Gdy Dawid Kort wyzdrowieje, o miejsce w pierwszym składzie będzie trudno?
Konrad NOWAK: – Zobaczymy. Z Arką graliśmy z „Korcikiem” razem, więc jesteśmy w stanie to pogodzić. To nie jest dla mnie przeszkodą. Będę się cieszył, gdy „Korcik” będzie zdrowy, bo to kawał piłkarza, dużo nam daje, bardzo pomógł nam w pierwszych meczach, gdy dopiero wchodził do drużyny. Czekamy na jego powrót, a ja będę robił wszystko, by zostać w składzie. Nawet jeśli nie wyjdzie, to i tak będę szczęśliwy z faktu, że jestem ważną częścią zespołu. Naprawdę taką osobą się czuję, a takie poczucie też jest ważne w życiu piłkarza.


Czytaj jeszcze: Nie ma na nich mocnych

Czy ma pan jeszcze kontakt z Arkadiuszem Milikiem, kolegą z Górnika Zabrze czy przede wszystkim Rozwoju Katowice?
Konrad NOWAK: – Od czasu do czasu SMS-ujemy. Mamy kontakt cały czas.

Rozwój stale się w pańskim życiu przewija. W Odrze prócz pana są inni jego wychowankowie, trener Dietmar Brehmer czy Kacper Tabiś.
Konrad NOWAK: – Z trenerem Brehmerem nie mieliśmy co prawda wcześniej bezpośredniej styczności. Cieszę się, że o mnie pamiętał. A Kacper… Dłuższy okres nie widziałem jego gry, dlatego gdy przyjechałem do Opola, zrobił na mnie naprawdę duże wrażenie. To kwestia czasu, gdy będzie w ekstraklasie, a sądzę, że na tym nie poprzestanie. Ma zadatki, by wyjechać potem do jakiegoś klubu zachodniego czy wschodniego. Świetlana przyszłość przed nim, jeśli będzie dalej tak się rozwijał, tak o siebie dbał. To bardzo świadomy chłopak. Widać, że chce coś osiągnąć.

A co chce osiągnąć Odra? O awansie do ekstraklasy już mówi się z przymrużeniem oka?
Konrad NOWAK: – Nikt tak w szatni nie żartuje. Zawodnicy, których mamy w kadrze, to nie przypadkowi ludzie. Wiadomo, że chyba każdemu zespołowi w pierwszej lidze przyświeca myśl, że jeśli będzie dobrze szło, to czemu by nie awansować? My nie mówimy o tym głośno – zwłaszcza że przed sezonem było wielu innych kandydatów – i skupiamy się na każdym kolejnym meczu. Fajnie, że jesteśmy wiceliderem, ale to dopiero początek sezonu. Trzeba brać to na chłodno. I wierzyć, że jesteśmy w stanie utrzymać taką serię, jaką mamy. Grać z meczu na mecz tak, jak do tej pory. Budować naszą siłę od obrony, tracić mało bramek. Świetnie byłoby, gdybyśmy poszli tym torem dalej.



Na zdjęciu: Pierwszy gol w barwach Odry był dla Konrada Nowaka bardzo ważnym przeżyciem.
Fot. Adam Starszyński/Pressfocus


Wyhamowały go kontuzje

Konrad Nowak (ur. 1994) w 2012 roku trafił z Rozwoju Katowice do Górnika Zabrze. Towarzyszyła mu opinia wielkiego talentu, ale spowolniły rozwój kontuzje. Przeciągające się problemy z palcem, pachwiną, piętą, zerwanie więzadeł…

To wszystko sprawiło, że choć zawodnikiem Górnika był 6,5 roku – z przerwą na krótkie wypożyczenie do Rozwoju – rozegrał w ekstraklasie tylko 47 meczów. Strzelił jednego gola. Na początku 2019 roku trafił do I-ligowej Puszczy Niepołomice. Tam przez 1,5 sezonu zaliczył 24 występy. Latem wylądował w Opolu. Od dłuższego czasu omijają go urazy.