Kontaktowy gol to za mało

GKS Tychy przegrał w Olsztynie ze Stomilem 2:1. Dla piłkarzy Adama Majewskiego to oddech ulgi i zwiększenie szans na spokojne utrzymanie się w rozgrywkach pierwszej ligi. Tyszanie raczej pogrzebali szansę na strefę barażową. Oto. Co po zaciętym meczu w Olsztynie powiedzieli trenerzy obu zespołów:


Tomasz Horwat

– Przyjechaliśmy do Olsztyna po zwycięstwo i pierwsze 20-25 minut w naszym wykonaniu wyglądało dość obiecująco. Mimo przewagi w posiadaniu piłki, sytuacji bramkowych z gry za dużo nie stworzyliśmy, ale stałe fragmenty gry były dość groźne. W dalszej części pierwszej połowy tak naprawdę napędzaliśmy rywali swoją postawą.

Mało utrzymywaliśmy się przy piłce. Zbyt szybko ją traciliśmy, przez co Stomil stwarzał sobie coraz groźniejsze sytuacje. Przed zdobyciem bramki gospodarze wyszli dwa razy z bardzo dobrymi sytuacjami, w których się nam upiekło, natomiast już za trzecim razem, niestety, straciliśmy bramkę.

Po przerwie wyszliśmy z szatni z zamiarem odrobienia tej jednobramkowej straty, ale druga połowa nie ułożyła się po naszej myśli. Dario Kristo szybko został ukarany drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką, przez co musieliśmy się mocno odkryć. Przeszliśmy na grę trójką obrońców, co wykorzystywali przeciwnicy wychodząc z dobrymi kontratakami.

Po jednym z nich podwyższyli na 2:0. Na tyle do końca wierzyliśmy i walczyliśmy, że udało nam się strzelić kontaktowego gola, ale to było za mało.


Adam Majewski

– Wygraliśmy zasłużenie, mieliśmy mnóstwo sytuacji. Niepotrzebnie w końcówce straciliśmy bramkę i wkradła się jakaś nerwowość, ale dla kibiców był to na pewno sympatyczny mecz z mnóstwem sytuacji. Takie są uroki… młodości.

O tym chciałbym z tego miejsca przypomnieć, bo nie wiem, czy wszyscy to obserwują, ale w naszej drużynie zagrało 80 procent zawodników w przedziale 19-23 lata. Dlatego tym większy szacunek dla tych chłopaków, że pod taką presją, bo nie ma co ukrywać, że porażka w tym meczu stawiała nas w trudnej sytuacji, zagrali bardzo dobrze i tego chciałem im pogratulować.

Być może początek meczu w naszym wykonaniu był trochę nerwowy, natomiast potem to już była pełna dominacja. Wiadomo, że po czerwonej kartce zespołowi GKS-u Tychy ciężko było coś zrobić, ale mimo to doprowadzili do bramki na 2:1 i końcówka była nerwowa.

Fot. stomilolsztyn.com