Kontra języczkiem u wagi

Rozmowa z Januszem Kudybą, byłym piłkarzem min. Zagłębia Lubin i Śląska Wrocław.


Cztery punkty w dwóch meczach – taki dorobek reprezentacji Polski w mistrzostwach świata satysfakcjonuje pana jako kibica?

Janusz KUDYBA: – Myślę, że tak, biorąc pod uwagę całokształt. W meczu z Meksykiem prawie wszyscy narzekali na styl gry naszej reprezentacji, ale myślę, że trener Czesław Michniewicz zrobił to z premedytacją. Po prostu zadecydował pragmatyzm szkoleniowca. W meczu z Arabią Saudyjską raziło mnie to, że jeździliśmy czterema literami po murawie pięć metrów przed naszą bramką. Mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy, bo widać, że każdym meczem trener Michniewicz wyciąga wnioski.

Wygrana Arabii Saudyjskiej z Argentyną nie była dla nas wystarczającym sygnałem ostrzegawczym?

Janusz KUDYBA: – Owszem, Saudyjczycy wygrali z Argentyną, ale taki mecz zdarza im się raz na sto lat. Jestem pewien, że już nie doczekamy się ich zwycięstwa z „Albicelestes”. Chyba za… sto lat.

Przed imprezą liczył pan na komplet punktów w potyczkach z Meksykiem i Arabią Saudyjską, czy na mniejszą zdobycz?

Janusz KUDYBA: – Przed mistrzostwami taki dorobek wziąłbym w ciemno. Nasz selekcjoner ma zimną głowę i jestem przekonany, że wyjdziemy z grupy. Zespół jest zbudowany mentalnie i dalej będzie się rozwijał.

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus

Wielu kibiców narzeka, że futbol w wydaniu biało-czerwonych jest „ciężko strawny”, brzydki dla oka. Pana też to irytuje?

Janusz KUDYBA: – Powiedzenie „cel uświęca środki” jest prawdziwe. Praktycznie od meczu barażowego ze Szwecją „kopaliśmy się po czołach”. W rozgrywkach ligowych tylko „Zielak” demonstrował wysoka formę, Szczęsny grał przeciętnie, a Lewandowski w kratkę, nie wykorzystał między innymi rzutu karnego w Barcelonie. W pierwszym meczu na mistrzostwach z Meksykiem nie chcieliśmy przede wszystkim stracić gola i to się udało zrealizować. Z Arabią Saudyjską zagraliśmy wyrachowany futbol, który przyniósł zwycięstwo. Cztery punkty to kapitał, na którym można zbudować jeszcze więcej.

Pańskim zdaniem cztery punkty wystarczą, by wyjść z grupy?

Janusz KUDYBA: – Mogą nie wystarczyć. Z Argentyną stawiam na minimalne zwycięstwo Polski. Mamy znacznie wyższy zespół niż rywale i możemy wykorzystać stałe fragmenty gry, by zaskoczyć przeciwnika.

Jak pan myśli, przed środowym meczem bardziej denerwują się Argentyńczycy, czy nasi piłkarze?

Janusz KUDYBA: – Myślę, że Argentyńczycy, bo oni mają więcej do stracenia niż my. Porażka z Arabią Saudyjską była dla nich wstrząsem. Ewidentnie byli w szoku, to było widać analizując ich „mowę ciała”.

Który zespół jest faworytem środowego pojedynku? A może to spotkanie, w którym nie ma zdecydowanego faworyta?

Janusz KUDYBA: – Myślę, że Argentyna jest faworytem, nie tylko z racji posiadania w składzie Messiego. Nawiasem mówiąc pojedynek Argentyńczyka z Robertem Lewandowskim na pewno elektryzuje kibiców na całym świecie. Gdybym nie był Polakiem, szanse oceniałbym 60:40 procent na korzyść zespołu z Ameryki Południowej. Myślę jednak, że zneutralizujemy atuty naszych rywali, bo jesteśmy silniejsi fizycznie.

Kluczem do sukcesu, czyli przynajmniej remisu, będzie zneutralizowanie Lionela Messiego? Tylko jak to zrobić?

Janusz KUDYBA: – Kluczem do wygranej będzie nie krycie największej gwiazdy przeciwnika, lecz błyskawiczne przejście do kontrataku i kończenie go celnym strzałem na bramkę rywali. Argentyńczycy bardzo dobrze dryblują na małej przestrzeni, więc nie możemy dawać się im wyprowadzić w pole. Grać ostro, zdecydowanie, ale czysto i odebrać im piłkę. A potem to już sprawa jest prosta – kontra, której przeciwnik nie będzie w stanie zatrzymać. W spotkaniu z Arabią Saudyjską nieźle nam to wychodziło, to dlaczego nie miałoby wychodzić z Argentyną? To może być języczek u wagi.

Gra której drużyny zrobiła do tej pory na panu największe wrażenie?

Janusz KUDYBA: – Bez dwóch zdań Francuzów, a Kylian Mbappe to prawdziwe „zwierzę” pod bramką przeciwnika, trudno go powstrzymać. On jest po prostu nieokiełznany. Kontuzja Karima Benzemy pomogła „trójkolorowym”, bo nie ma targów i przepychanek, kto jest największą gwiazdą w zespole.

Który zespół najbardziej rozczarował?

Janusz KUDYBA: – Niezbyt dobrze ogląda się grę Niemców, niewiele brakowało, by Hiszpanie wyrzucili ich za burtę turnieju. Ale na tych mistrzostwach jest mnóstwo niespodzianek, więc niczego nie można wykluczyć. Nawet wariantu, że Niemcy zostaną mistrzami świata.

Kto będzie mistrzem świata?

Janusz KUDYBA: – Mam dwóch murowanych faworytów do mistrzowskiego tytułu. Pierwszym jest Brazylia i ją stawiam najwyżej. Nieco niżej usytuowałbym Francję, ale nie daję gwarancji, że któryś z tych zespołów zgarnie główną pulę (śmiech).


Na zdjęciu: Szybki Przemysław Frankowski (z lewej) powinien być jednym z ważnych ogniw biało-czerwonych w grze z kontrataku.

Fot. PressFocus