Kontrowersja, czyli karny epoki Var

Sędzia Jarosław Przybył z Kluczborka, to solidny ligowy arbiter. Ostatnio jest jednak jakby w słabszej formie, a mecz Cracovii z Podbeskidziem w sobotę mocno to unaocznił.


Do kilku jego podjętych decyzji w tym spotkaniu, w którym dwa razy wskazywał na jedenasty metr i dwa razy pokazywał czerwone kartki, można mieć zastrzeżenia. My skupmy się przede wszystkim na sytuacji z końcówki I połowy…

Wiadomo jak ważna była stawka spotkania rozgrywanego przy ulicy Józefa Kałuży. Ewentualna wygrana windowała bielszczan, którzy przecież jeszcze kilka tygodni temu byli głównym kandydatem do spadku, mocno w górę tabeli. Pozwoliłaby im nawet wyprzedzić w tabeli „Pasy”, które do rozgrywek wystartowały – przypomnijmy – z pięcioma karnymi punktami. „Górale” prowadzili w Krakowie i kto wie czy nie zanotowaliby swojej trzeciej kolejnej wygranej, gdyby nie decyzja sędziego Przybyła.

Pod koniec pierwszej części, przy prowadzeniu beniaminka 1:0, doszło do spięcia w polu karnym gości. Odwrócony tyłem do Dawida Szymonowicza Gergo Kocsis zahaczył go wyciągniętymi rękami. Piłkarz „Pasów” padł na murawę jak rażony piorunem, aktorsko chwytając się za twarz i krzycząc wniebogłosy. Decyzja sędziego? Rzut karny dla Cracovii i żółta kartka dla Kocsisa.


Czytaj jeszcze: Punkt „górali” w Krakowie. A mogły być trzy…

Już w sobotnim studio magazynu ligowego Canal +, prowadzący program Rafał Dębiński ocenił tą jedenastkę, jako „karnego epoki VAR”. To, że decyzja podjęta przez sędziego Przybyła była błędna potwierdził też w niedzielę w Lidze + Ekstra futbolowy ekspert Sławomir Stempniewski. Były sędzia międzynarodowy tak ocenił całe „starcie” Kocsisa z Szymonowiczem.

– Lekki, symboliczny kontakt i widzimy jaka jest reakcja. W mojej ocenie to wypacza rywalizację, takich karnych nie powinno się dyktować. Dlaczego? Miejmy świadomość, że piłkarze, to jest bardzo przytomny narodek, uczą się bardzo szybko i wiedzą, gdzie w przepisach są słabe punktu. Tutaj jest ewidentna próba wykorzystania tego, że VAR stwierdzi, że jakiś tam kontakt był. W mojej jednak ocenie ze sportową rywalizacją niewiele to ma wspólnego. Sędziowie nie powinni się nabierać na coś takiego – nie miał wątpliwości popularny Pan Sławek.

Dodajmy, że konsekwencje podjętych przez sędziego decyzji miały swój ciąg. Po niewiele ponad godzinie Kocsis dostał drugą żółtą kartkę i Podbeskidzie przez sporą część remisowego spotkania musiało grać w osłabieniu. Teraz tylko można gdybać, co by było gdyby… Punktów „góralom” nikt jednak nie zwróci, a wiadomo, że w obecnej sytuacji każde „oczko” w ich wypadku jest na wagę przysłowiowego złota.


Na zdjęciu: Sędzia Jarosław Przybył nie popisał się w konfrontacji Cracovii z Podbeskidziem.

Fot. Krzysztof Porebski/PressFocus