Kontrowersja. Górnik nie powinien strzelić

Okazuje się, że rzut rożny, po którym zabrzanie zdobyli bramkę, został podyktowany niesłusznie.


Spotkanie Górnika z Rakowem może nie obfitowało w ogrom klarownych sytuacji, ale stało na niezłym poziomie. Nie było też większych powodów, aby przyczepić się do sposobu, w jaki mecz prowadził sędzia Szymon Marciniak. Podejmowane przez niego decyzje były słuszne, choć niektórzy zastanawiają się, czy pozwolenie Erikowi Janży na rozegranie 90 minut bez ani jednej żółtej kartki było adekwatne do jego ostrej gry.

Marciniakowi zdarzyła się jednak drobna, ale kosztowna pomyłka. Jak wiadomo, był to mecz z serii tych, w których jeden gol przesądzał o wyniku. I tego gola być – dla Górnika – nie powinno. Końcem pierwszej połowy zabrzanie wywalczyli rzut rożny. Janża dośrodkował, a Aleksander Paluszek głową wpakował piłkę do siatki. Wszystko odbyło się w sposób legalny, z tym że… 14-krotni mistrzowie Polski nie powinni otrzymać kornera!

Powtórki pokazały bowiem, że w starciu Bogdana Racovitana z Mateuszem Cholewiakiem jako ostatni przed wyjściem futbolówki za linię końcową dotknął jej ten drugi, gracz Górnika. Sędziowie w zgiełku dopatrzyli się jednak kontaktu obrońcy Rakowa, w związku z czym rzut rożny przyznali zabrzanom. Częstochowscy piłkarze rzecz jasna nie zgadzali się z taką decyzją, ale koniec końców musieli ją zaakceptować. „Górnicy” wykonali stały fragment i było 1:0.

Sędzia Marciniak popełnił w tej sytuacji błąd. Takie sytuacje się zdarzają, a niejednokrotnie nawet i powtórki nie są w stanie rozstrzygnąć, który piłkarz jako ostatni dotykał piłkę. Oko arbitra może być więc w takiej sytuacji bardziej zawodne. Najczęściej po podyktowaniu autu czy rożnego nie dla tej drużyny, co trzeba, nic się nie dzieje, ale akurat w tym meczu płocki sędzia miał takiego pecha, że była to decyzja, która finalnie zaważyła o końcowym rezultacie.

Dlaczego nie zareagował VAR? Bo… nie mógł. Choć błąd był ewidentny i decydował o słuszności gola, rozpoczęcie gry dośrodkowaniem z narożnika oznaczało początek nowej akcji. W takiej sytuacji sędziowie wideo nie mogą już nic zrobić, gdyż nastąpił swoisty „reset”. Być może kiedyś zostanie wprowadzona w przepisach poprawka, która będzie korygować takie pomyłki, ale obecnie VAR postąpił zgodnie z przepisami. A Marciniak? Miał pecha. Tak jak i Raków.


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus